Kłos rozdawał prezenty

KRYSZTAŁ WERBKOWICE – KŁOS GMINA CHEŁM 3:2 (2:0)


1:0 – Rybka (6 karny), 2:0 – A. Wołoch (45), 2:1 – Dąbrowski (52), 2:2 – Fornal (62), 3:2 – Sas (67).

KŁOS: Kozłowski – Adamski, Rutkowski, E. Poznański, Jabłoński (46 Gierczak), K. Rak, P. Poznański, Krawiec (78 J. Rak), Mazur (85 Carlos Moreno), Kuśmierz (60 Fornal), Dąbrowski (60 Drzewicki).

– Pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie, na boisku zostawiliśmy sporo zdrowia, ale wracamy do domu bez punktów. Niestety, dopóki nie przestaniemy rozdawać rywalom prezenty, trudno nam będzie wygrywać mecze. Nam nikt prezentów nie robi, na każdego gola musimy solidnie zapracować – tak skomentował występ swojej drużyny trener Jan Konojacki.

Kłos w Werbkowicach pokazał się z dobrej strony, ale indywidualne błędy spowodowały, że trzy punkty zdobył lider grupy drugiej. Pierwszy prezent, jak mówi trener Konojacki, goście rozdali już w 6 min. – W pierwszej groźniejszej sytuacji zabrakło odpowiedzialności. Nasz zawodnik, zamiast wybić piłkę w aut, bo mógł to zrobić, podał do bramkarza, lecz zbyt lekko. Piłkę przejął przeciwnik i został sfaulowany w polu karnym. Sędzia podyktował jedenastkę i Kryształ wyszedł na prowadzenie. Drugi prezent „wręczyliśmy” przed samą przerwą. Po strzale zawodnika gospodarzy futbolówka leciała w światło bramki, przed naszym bramkarzem odbiła się od murawy, następnie nad nim przeleciała i zatrzymała się w siatce. Kuriozalny gol – opowiada zdenerwowany szkoleniowiec Kłosa.

Po przerwie goście nie załamali się i dość szybko wrócili do gry. Z rzutu wolnego ładnym strzałem popisał się Dominik Dąbrowski, piłka wpadła do bramki i Kłos uwierzył, że może z Werbkowic wywieźć korzystny wynik. Dziesięć minut później w zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Paweł Fornal i doprowadził do remisu. To był bardzo dobry fragment gry w wykonaniu przyjezdnych. – Kryształ nie prezentował nic wielkiego, nie był w stanie zaskoczyć nas z akcji, natomiast wiedzieliśmy, że gospodarze są bardzo groźni przy stałych fragmentach gry, na co wielokrotnie uczulałem swoich zawodników i niestety w 67 min. zamiast wybić piłkę na aut boczny jeden z naszych graczy kopnął ją poza linię bramkową. Rywal miał rzut rożny i z tego strzelił nam trzecią bramkę – relacjonuje Jan Konojacki.

Kłos próbował jeszcze odmienić losy meczu, ale wynik nie uległ już zmianie. – W przekroju całego spotkania nie byliśmy drużyną gorszą, ale popełniliśmy błędy, które nie powinny się przytrafić już na poziomie trampkarzy. Jesteśmy źli, bo jeden punkt był w naszym zasięgu – uważa trener Konojacki.

W kolejnym spotkaniu Kłos u siebie zagra z beniaminkiem Igrosem Krasnobród. Początek w niedzielę 3 października o 15.00. (d)

News will be here