Od kiedy wszystkie zapytania wyłącznie w formie pisemnej trafiają do przewodniczącego rady, a następnie na stronę internetową miasta, aktywność rajców pod względem zgłaszania interpelacji spadła niemal do zera. A jeszcze nie tak dawno chełmscy radni na sesjach potrafili zadać nawet po kilkanaście pytań, bardzo często „pod publiczkę”…
W nowej kadencji samorządu zmieniły się zasady składania interpelacji przez radnych. Nie mogą już tego czynić na sesjach, tak jak było to do tej pory. Wcześniej punkt „interpelacje i zapytania radnych” był często najciekawszym tematem sesji. Głównie z tego powodu, że radni, wykorzystując obecność przedstawicieli mediów na posiedzeniu, prześcigali się w zgłaszaniu interpelacji, choć wiele z nich nie miało najmniejszego sensu, bądź dotyczyło oczywistych spraw.
Nie to jednak przede wszystkim liczyło się. Ważne było, że radny zadał pytanie, jego wypowiedź znalazła się w protokole z obrad z sesji, także w notesie któregoś z dziennikarzy, a przy odrobinie szczęścia również w gazecie. Na jednym posiedzeniu zgłaszano od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu interpelacji. Niekiedy był to istny koncert życzeń. I to od początku kadencji.
Obecna rada funkcjonuje już niemal od dwóch miesięcy i do tej pory pisemne interpelacje złożyło zaledwie… czterech radnych: Stanisław Mościcki, Mariusz Kowalczuk, Ryszard Dżaman i Tomasz Otkała. Ten ostatni zgłosił dwie. Wyjątkowo słaba aktywność ze strony miejskich rajców w tej kwestii jest naprawdę zadziwiająca. Zapewne radni woleliby zadawać pytania na sesjach, tym bardziej, że wszystkie są bezpośrednio transmitowane, a dodatkowo pliki z nagraniami są umieszczone na stronie internetowej miasta i w każdej chwili można je odtworzyć.
Wszystkie zgłoszone dotąd interpelacje znalazły się w Internecie w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Chełm, w zakładce Rada Miasta. Są też już zamieszczone na nie odpowiedzi. Interpelacje kierowane są do prezydenta, który ma 14 dni na udzielenie wyjaśnień na zadane pytanie. (s)
