Kontrowersja przy golu na 0:1

WŁODAWIANKA – POWIŚLAK KOŃSKOWOLA 0:3 (0:2)


0:1 – Pryliński (40), 0:2 – Pryliński (45), 0:3 – S. Gołąb (73).

WŁODAWIANKA: Paszkiewicz – Borcon, Naumiuk, Błaszczuk, Kwiatkowski, Nielipiuk, Lipski (65 J. Gołąb), Kawiak (46 Panecki), Kołaczkowski (89 Gaj), Waszczyński (75 Mileszczyk), Szady (85 Misiura).

W 40 min. spotkania w środkowej strefie boiska został sfaulowany Piotr Kwiatkowski. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia, puścił grę i po kilku sekundach Jakub Pryliński atomowym strzałem z dystansu posłał futbolówkę w samo okienko bramki Macieja Paszkiewicza. Trener gospodarzy, Mirosław Kosowski, nie ukrywał swoich pretensji do arbitra. – Według mnie był ewidentny faul na naszym zawodniku. Walczył o piłkę z zawodnikiem gości, ale w pewnym momencie rywal złapał go i przewrócił na murawę. Nie wiem, czy sędzia był źle ustawiony, czy też uznał, że wszystko było zgodnie z przepisami. Muszę obejrzeć powtórkę tej sytuacji na wideo – mówił po spotkaniu trener Kosowski.

Do tego momentu stroną dyktującą warunki gry na boisku była Włodawianka. – Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz, bo Powiślak, mimo że przegrał wszystkie dotychczasowe pojedynki, to bardzo wymagający przeciwnik. Uczulałem swoich podopiecznych na indywidualności, jakie w swoim składzie ma rywal. Między innymi wymieniłem Jakuba Prylińskiego, zawodnika szybkiego, a przede wszystkim nieobliczalnego. Strata pierwszej bramki, w dodatku w kontrowersyjnych okolicznościach, nieco nas wybiła z rytmu i jeszcze przed przerwą również Pryliński zdecydował się na strzał zza szesnastki, i piłka przy samym słupku po raz drugi wpadła do naszej bramki – opowiada M. Kosowski.

W drugiej połowie Włodawianka próbowała odrabiać straty i miała swoje sytuacje. – Oddaliśmy kilka strzałów, ale niecelnych. Najlepszą okazję miał Piotr Waszczyński. Po jego uderzeniu piłka trafiła w poprzeczkę. Powiślak bronił się i czekał na kontry. Po jednej z nich trafił na 3:0 i w zasadzie było po meczu. Moi zawodnicy chcieli jeszcze zdobyć honorową bramkę, walczyli do samego końca i za to należą się im słowa pochwały. W samej końcówce wynik mógł zmienić Jakub Gołąb, ale i on trafił w poprzeczkę. Z gry swojej drużyny, mimo przegranej, jestem jednak zadowolony.

Zrobiliśmy w tym meczu tyle, na ile nas było stać. Przypominam, że mamy bardzo młody zespół, dla wielu chłopaków jest to pierwszy sezon w czwartej lidze i nie oczekujmy od nich, że od razu będą wygrywać mecz za meczem. Robimy swoje, na treningach ciężko pracujemy i jestem pewny, że wrócimy do zwycięstw. Naszym celem na ten sezon jest utrzymanie się w trzeciej lidze. Musimy zdobyć jak najwięcej punktów jesienią, by wiosną mieć jak najlepszą pozycję startową.

Z drugiej jednak strony, takie sytuacje, jak ta przy utracie pierwszego gola, kiedy sędzia popełnia błąd na naszą niekorzyść, załamują. Drużyna walczy, a jedna błędna decyzja arbitra niweczy cały wysiłek. W Piotrowicach w ostatniej minucie spotkania został podyktowany przeciwko nam rzut karny z kapelusza i przegraliśmy 0:1 mecz, w którym spokojnie mogliśmy się pokusić o jeden punkt. Nie wiadomo, jako potoczyłby się pojedynek z Powiślakiem, gdyby sędzia zareagował i odgwizdał faul na Kwiatkowskim – podkreśla trener Kosowski.

W kolejnym meczu Włodawianka zagra z jednym z faworytów ligi, Lublinianką. Spotkanie odbędzie się na Wieniawie w sobotę 28 sierpnia o godz. 17.00. (d)

News will be here