Lekarze wracają dyżurować na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w chełmskim szpitalu. Złożyli oferty w konkursie, który zorganizowała lecznicza i wywindowali swoje stawki za dyżury. Czyli ostatecznie chodziło tylko o pieniądze? Teraz lekarz za 24-godzinny dyżur dostawać będzie ok. 5 tys. zł.
W kwietniu większość lekarzy dyżurujących na chełmskim SOR złożyła wypowiedzenia. Dyrekcji nie udało się ich przekonać do pozostania, nie powiodły się negocjacje i próba wyjścia na przeciw ich postulatom. – Spotykaliśmy się wiele razy, negocjowaliśmy, ustalaliśmy nowe warunki i zasady pracy, bo wbrew powszechnej opinii wcale nie chodziło o pieniądze – mówił wówczas Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu w Chełmie.
Wydawało się nawet, że doszło do porozumienia. Ale ostatniego dnia maja medycy stwierdzili, że jednak wypowiedzeń nie wycofują. SOR pozostał praktycznie bez doktorów, bo jeden z lekarzy, który nie złożył wypowiedzenia, rozchorował się, a drugi wyjechał na zaplanowany urlop.
Po zamieszaniu lekarze tłumaczyli, że zgłaszali od miesięcy problemy organizacyjne na oddziale. Chodziło m.in. o brak osoby prowadzącej segregację medyczną, tzw. triage, po godzinie 20, co prowadzi do kolejek i długiego oczekiwania na badania, zaleganie pacjentów w SOR, czyli tych, którzy byli już po diagnozie, ale czekają na miejsce na oddziale wewnętrznym, który nie ma dla nich miejsc. Przekierowywanie pacjentów z oddziałów mających własne izby przyjęć na SOR, na dodatkowe badania. Brak umowy z zewnętrzną firmą zajmującą się transportem pacjentów, przez co to lekarz z SOR musi towarzyszyć przy transporcie chorego. Dużą liczbę pacjentów, którzy do Chełma trafiają np. z Włodawy, bo tamtejszy szpital nie ma własnego oddziału ratunkowego.
Pomimo tych wytykanych problemów organizacyjnych ci sami lekarze, którzy zrezygnowali z pracy w maju, już w czerwcu wystartowali w konkursie na dyżurowanie na SOR. Tyle że wywindowali stawki za dyżury. Oficjalnie nikt nie chce zdradzać kwot, ale nieoficjalnie mówi się, że znacznie przekraczają 200 zł za godzinę. – Pod względem formalnym oddział wraca do funkcjonowania, tak jak przed zamieszaniem – mówi dyrektor Litwin. – Wprowadziliśmy część zmian organizacyjnych, na które najbardziej skarżyli się lekarze. A czy w związku z tym ich praca będzie sprawniejsza, efektywniejsza i zmianę na korzyść odczują pacjenci – to się wkrótce okaże. (bf)