Liga okręgowa, 8. kolejka

Emocje w samej końcówce


SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – ORZEŁ SREBRZYSZCZE 1:2 (0:1)

0:1 – S. Kogut (39), 0:2 – Mroczek (90 samobójcza), 1:2 – Daniel Orłowski (90+3 karny).

SPÓŁDZIELCA: P. Pawlak – Daniel Orłowski, Lechowski (64 Roczon), Grzesiuk, Okoń (60 Nazarewicz), Damian Orłowski, Dziewulski (85 Dawid Orłowski), Mroczek, Iwaniuk, A. Pawlak, Osoba. Trener – Dariusz Kuchta.

ORZEŁ: Wikło – Sz. Tatysiak (70 D. Trusiuk), Malinowski (75 Bazela), Binkiewicz, Kraszkiewicz (65 K. Trusiuk), Tomaszewski, A. Olender, S. Kogut (60 M. Olender), Ł. Tatysiak, S. Tatysiak (80 Kopeć). Trener – Waldemar Kogut.

Po wysokim zwycięstwie tydzień temu nad Bugiem w Hannie, zawodnicy i kibice Spółdzielcy mieli chrapkę na kolejne trzy punkty. Plany pokrzyżowała im jednak ekipa ze Srebrzyszcza, ale po kolei. W sobotę w Siedliszczu to gospodarze zaatakowali jako pierwsi, ale byli bardzo nieskuteczni. W 6 min. na bramkę Wikły uderzał Damian Orłowski, ale bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Minutę później piłkę w pole karne Orła wrzucał Iwaniuk, ale żaden z zawodników Spółdzielcy jej nie sięgnął. Podobnie, jak w 8 min. po dośrodkowaniu Dziewulskiego.

Gospodarze marnowali kolejne sytuacje. W 13 min. z rzutu wolnego niecelnie strzelał Grzesiuk, w 14 min. precyzji zabrakło Pawlakowi, a w 19 min. Wikło obronił strzał Daniela Orłowskiego. Dwóch dobrych sytuacji nie wykorzystał też Lechowski (29 i 34 min.). Osłabiony brakiem dwóch podstawowych zawodników Kamila Olędra i Mateusza Adamca Orzeł, przeczekał nawałnicę Spółdzielcy i w 39 min. strzelił bramkę. Sebastian Kogut popisał się ładnym uderzeniem z linii pola karnego. Po zmianie stron gospodarze próbowali odrabiać straty, ale wciąż razili nieskutecznością. W 63 min. powinno być 1:1. Strzelał Osoba, dobijał Daniel Orłowski, ale Wikło znów był na posterunku. W 74 min. do pustej już bramki Orła nie trafił Damian Orłowski, a w 88 min. sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Krystian Roczon.

Gdy wydawało się, że jest już po meczu między 90, a 93 min. padły dwa gole. W 90 min. Paweł Binkiewicz zdecydował się na silne uderzenie z własnej połowy w kierunku bramki gospodarzy, futbolówka po drodze przypadkowo odbiła się od głowy Krzysztofa Mroczka i przelobowała bezradnego Przemysława Pawlaka. Gospodarze nie poddali się i w samej końcówce wywalczyli rzut karny zamieniony na bramkę przez Daniela Orłowskiego. Trzy punkty i tak pojechały jednak do Srebrzyszcza. Goście po meczu cieszyli się z wygranej, a duży udział w zdobyciu trzech punktów miał bardzo dobrze broniący w tym spotkaniu doświadczony Tomasz Wikło. (kg)

Hetman nie dał Sawenie szans

SAWENA SAWIN – HETMAN ŻÓŁKIEWKA 3:8 (1:3)

1:0 – Jusiuk (22), 1:1 – Małek (23), 1:2 – Małek (29 wolny), 1:3 – Sawicki (35), 1:4 – Małek (47 karny), 1:5 – Małek (55), 2:5 – Jusiuk (59), 2:6 – Koprucha (65), 2:7 – Miedźwiedź (70), 3:7 – Szyszko (73 wolny), 3:8 – Wanielista (80 karny).

SAWENA: Wilgocki – Pietruszka, Łubkowski, Kierepka, Błaszczuk (83 Błaszczyk), Korkosz, Matejek (77 Prucnal), Suszcz, Szyszko, Lipko (62 Grzeluk), Jusiuk. Trener – Jacek Płoszaj.

HETMAN: Winnicki – Gaborski (70 Ździebło), Wanielista, Widz, Sawicki, Małek, Mielniczuk, Prus, Krzysztoń, Koprucha, Miedźwiedź. Trener – Piotr Kapłon.

W Sawinie spotkały się ekipy, które w tabeli dzieli przepaść. Sawena przed meczem z Hetmanem była ostatnia, a ekipa z Żółkiewki cieszyła się z pozycji wicelidera. Już w 2 min. Damian Koprucha umieścił piłkę w siatce bramki bronionej przez Wilgockiego, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Kilkadziesiąt sekund później mogło być sensacyjne 1:0 dla gospodarzy. Sawena wywalczyła rzut karny, ale strzał Jusiuka obronił rezerwowy bramkarz Łukasz Winnicki, który zastąpił w bramce Karola Ścibaka.

Zawodnicy Hetmana zlekceważyli ostrzeżenie i w 22 min. gospodarze niespodziewanie wyszli na prowadzenie po strzale właśnie Jusiuka, który zrehabilitował się za niewykorzystaną jedenastkę. Później swoje show zaczął Rafał Małek, wychowanek Hetmana. Już minutę poźniej napastnik gości po składnej akcji całego zespołu doprowadził do remisu. Od tego momentu podopieczni Piotra Kapłona zaczęli dominować. W 29 min. Małek strzałem z rzutu wolnego wyprowadził ekipę z Żółkiewki na prowadzenie. 6 minut później było już 1:3. Patryk Miedźwiedź pięknym podaniem uruchomił Łukasza Sawickiego, a ten nie dał szans Wilgockiemu. Chwilę później powinno być 1:4, ale sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Koprucha.

– Przegrywaliśmy do przerwy 1:3, ale paradoksalnie graliśmy całkiem dobrze, mieliśmy swoje sytuacje, jednak brakowało precyzji – mówił po meczu Jacek Płoszaj, trener Saweny. Po przerwie Hetman dominował i strzelał kolejne gole. Już w 47 min. Małek uzupełnił hat-tricka wykorzystując „jedenastkę”. Zawodnikowi gości wciąż było mało. W 55 min. najlepszy na boisku gracz trafił po raz czwarty. Tym razem wykorzystał dośrodkowanie Kopruchy z rzutu wolnego. Gospodarze przegrywali już 1:5, ale nie poddawali się. W 59 min. Jusiuk skorzystał z nieporozumienia między bramkarzem i obrońcą gości, i zrobiło się 2:5. Hetman szybko storpedował zapędy gospodarzy i już w 65 min. Koprucha wślizgiem zdobył kolejnego gola dla ekipy z Żółkiewki. Po trafieniu dołożyli jeszcze Miedźwiedź i Kacper Wanielista, i mecz zakończył się wysokim zwycięstwem faworyzowanych gości. (kg)

Pewne zwycięstwo lidera

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – FRASSATI FAJSŁAWICE 4:1 (4:0)

1:0 – Dubaj (7), 2:0 – Krystian Sawa (21), 3:0 – Dubaj (24), 4:0 – Nowicki (37), 4:1 – Urbańczyk (58).

BRAT: K. Jopek (48 Pypa) – Kniażuk, Pachuta, Zdunek (46 Malinowski), Aleksander Urbański, Wędzina, Ignaciuk, Arnold Kister (46 Witka), J. Dubaj, Sawa (70 K. Szadura), Suduł (46 Kalisiewicz). Trener – Andrzej Ignaciuk.

FRASSATI: Mazur – Madeja, Sławacki, Slobodyan, Błaziak, Dunda, Suszek, Policha, Kostka, Chruściel, Urbańczyk. Trener – Jerzy Szych.

– Przyjechaliśmy do Siennicy Nadolnej z jednym zawodnikiem rezerwowym, mieliśmy ogromne problemy kadrowe, ale chcieliśmy uniknąć walkoweru – powiedział nam tuż przed meczem z Bratem Bartłomiej Sałaga z Frassati Fajsławice. Mając to na uwadze trzeba podkreślić, że podopieczni Jerzego Szycha uniknęli blamażu.

Co prawda już w 37 min. przegrywali 4:0, ale później zdobyli nawet kontaktową bramkę, a sami więcej nie stracili. Na słabszą postawę Brata w drugiej połowie miało jednak za pewne wpływ to, że Andrzej Ignaciuk już w przerwie meczu dokonał czterech zmian, oszczędzając swoich podstawowych zawodników np. Arnolda Kistera, czy Sebastiana Suduła.

Cichym bohaterem starcia z Fajsławicami był Dubaj, który zdobył dwa gole. Już w 7 min. pokonał Mazura strzałem głową po dośrodkowaniu wspomnianego Arnolda Kistera, a w 24 min. zakończył składną akcję gospodarzy. Przy tym trafieniu Dubaja asystował Krystian Sawa, strzelec drugiego gola dla Brata. Tuż przed przerwą Nowicki silnym strzałem z 10 m pokonał bramkarza gości i wiadomo było, że zespół z Siennicy Nadolnej ten mecz wygra. Druga połowa była mniej ciekawa. Sporo było walki w środku boiska, Brat spokojnie kontrolował przebieg wydarzeń. (kg)

Nerwowo w Suchawie

AGROS SUCHAWA – GRANICA DOROHUSK 4:1 (1:0)

1:0 – Seniuk (40 samobójcza), 2:0 – Lejko (47), 2:1 – Świderski (68 wolny), 3:1 – B. Staszewski (69), 4:1 – E. Mikulski (88 karny).

AGROS: Wasylik – Tomaszewski, B. Staszewski, E. Mikulski, Karczewski, Boczuliński, K. Staszewski, Belina, S. Staszewski, Hrycak, Lejko (87 Gruszczyński). Trener – Robert Wójcik.

GRANICA: Seniuk – Świderski, P. Ruszkiewicz, Gregorczuk, Swatek (46 Kopeć), Poznański (88 Kozaczuk), Bala, Komosa, Drzewicki (46 Rondoś), Oleszczuk (88 Radecki), Słomka. Trener – Marek Grzywna.

Dwa niewykorzystane rzuty, karne, przepychanki i pyskówki – tak w skrócie wyglądało niedzielne starcie w Suchawie. Obronną ręką wyszli z niego gospodarze, którzy zainkasowali trzy punkty. A zaczęli nie najlepiej. Już w 2 min. Granica wywalczyła rzut karny, ale Drzewicki z jedenastu metrów przestrzelił. Pięć minut później to Agros wywalczył rzut karny i też go nie wykorzystał. Emil Mikulski trafił w słupek. W 23 min. strzał Boczulińskiego doskonale obronił Seniuk.

Bramkarz gości nie miał szczęścia w 40 min. – Silnie wiejący wiatr utrudniał grę, a w tej akcji zmienił tor lotu piłki, która po dośrodkowaniu wypadała z rąk naszego bramkarza i wpadła do siatki – opisuje Konrad Czebiera z Granicy. W 44 min. powinno być 2:0. Wojciech Lejko lobował Seniuka, ale trafił w słupek. Zaraz po przerwie Lejko podwyższył jednak prowadzenie ekipy z Suchawy popisując się pięknym strzałem z 20 m. W 68 min. Granica złapała kontakt. Precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Grzegorz Świderski. – Zamiast wyrównać po minucie było już 1:3 – zauważa Czebiera.

Gospodarze odpowiedzieli bowiem błyskawicznie i dośrodkowanie z rzutu wolnego Kacpra Staszewskiego na gola zamienił Bartosz Staszewski. W 70 min. stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Boczuliński. W 78 min. między piłkarzami obu ekip doszło do przepychanek, sędzia zmuszony został do pokazania kilku żółtych kartek. W 83 min. meczu gości dobił E. Mikulski, tym razem pewnie wykorzystując jedenastkę. Po ostatnim gwizdku Konrad Czebiera z Granicy Dorohusk miał pretensje do gospodarzy. – Bardzo trudno pracowało się dziś sędziom. Ilość obelg i epitetów padających pod ich adresem była olbrzymia, a najgorsze jest, że w to wszystko włączyły się osoby związane z klubem z Suchawy – podsumował. (kg)

Ruch wreszcie wygrał

RUCH IZBICA – START/REGENT PAWŁÓW 3:2 (1:1)

0:1 – Kiejda (9), 1:1 – Babiarz (26), 1:2 – Góra (53), 2:2 – Gałka (56), 3:2 – Gałka (85).

RUCH: Sasim – P. Lewandowski (75 Malczewski), M. Wlizło, Gałka (85 Pawlak), G. Lewandowski, Banach, A. Wlizło (80 Stasiak), Babiarz, Binek, Chopko, Szymczuk. Trener – Piotr Malczewski.

START: Kość – Żukowski, Sołtys, Krystian Kister, Terlecki (30 Kaszczuk, 70 Szokaluk), Kiejda (83 Wlizło), Mazurek, Rossa, Basiński, Góra, Siepsiak. Trener – Kamil Góra.

Do ósmej kolejki musieli czekać kibice z Izbicy by obejrzeć pierwszy wygrany mecz swoich pupili. – W końcu – odetchnął po ostatnim gwizdku prezes i zarazem trener Ruchu Piotr Malczewski. – Mecz może nie stał na najwyższym poziomie, sporo było walki w środku boiska, ale najważniejsze, że w końcu wygraliśmy, może dzięki temu poprawi się też psychika naszych zawodników – dodał.

Zespół z Pawłowa przyjechał do Izbicy osłabiony brakiem kilku podstawowych zawodników. – Zabrakło choćby Chybiaka, Jakóbczyka, nie mógł grać Dębiec, a kilku naszych piłkarzy, którzy wybiegli na murawę zmagało się z jakimiś urazami. Dość zauważyć, że Terlecki musiał zejść już w 30 min., a Kaszczuk, który go zastąpił też doznał kontuzji. Później w polu musiał zagrać nasz nominalny bramkarz Wlizło, który zastąpił Kiejdę. Biorąc to wszystko pod uwagę trzeba powiedzieć, że zagraliśmy dobry mecz. Dwa razy wychodziliśmy na prowadzenie i to boli, że przegraliśmy po kuriozalnym golu w 85 min. – komentuje Grzegorz Mazurek, prezes zespołu z Pawłowa.

Bohaterem gospodarzy, nie pierwszy raz, został Michał Gałka, strzelec dwóch bramek. To właśnie on, we wspomnianej 85 min., zachował się najprzytomniej w polu karnym gości. – Doszło wówczas do zamieszania pod bramką Startu. Piłka wpadła przed Michała, a ten tylko dostawił nogę i zrobiło się 3:2 – podsumowuje Malczewski. Dzięki pierwszemu zwycięstwu w lidzie Ruch awansował na 11 miejsce w tabeli. (kg)

Ogniwo wypunktowało Znicza

ZNICZ SIENNICA RÓŻANA – OGNIWO WIERZBICA 1:5 (1:3)

0:1 – Bąk (28), 1:1 – Kwietniewski (35), 1:2 – Knot (42), 1:3 – Skorupski (45), 1:4 – Bąk (61), 1:5 – Stańczuk (83).

ZNICZ: Skuczyński – Ciechan (80 Żebrowski), Orzeł, Żelisko, Bryda, Kwietniewski (81 Kniażuk), Przemysław Mazurek (70 Zając), Piotr Mazurek, G. Mazurek, D. Mazurek, K. Mazurek (55 Olszyna). Trener – Jacek Radelczuk.

OGNIWO: Wronikowski – Kozaczuk (63 Kłos), Pilipczuk, Ciechoński, Sobczuk (73 Gałecki), Piotrowski (73 Stańczuk), Skorupski (80 Czmielewski), Chlebiuk, Klimowicz (63 Skrochocki), Bąk, Knot. Trener – Sławomir Skorupski.

– Ogniwo było dziś lepsze, wygrało zasłużenie, choć może trochę za wysoko. My byliśmy bardzo nieskuteczni, i co gorsza, popełnialiśmy błędy w obronie – powiedział po ostatnim gwizdku Jacek Radelczuk, trener Znicza. Goście byli dojrzalsi i bardziej cierpliwi. – Nie zagraliśmy jakiegoś wybitnego meczu, szału nie było, ale wygraliśmy pewnie i to najważniejsze – ocenia Jacek Kłos z Ogniwa Wierzbica. Podopieczni Sławomira Skorupskiego postawili na atak pozycyjny, wymieniali ze sobą sporo podań. W 28 min. Chlebiuk pięknie podał do Patryka Bąka, a ten w akcji „sam na sam” pewnie pokonał Skuczyńskiego. Siedem minut później Znicz wyrównał, ładnym strzałem popisał się Kwietniewski, ale na więcej gospodarzy stać już nie było. – Nas drugi gol był bardzo podobny do pierwszego. Tym razem asystował Sobczuk, a do siatki trafił Karol Knot – mówi Kłos. Tuż przed przerwą zespół z Siennicy Różanej dobił Skorupski, który wykazał się sprytem w zamieszaniu pod bramką Znicza. Po zmianie stron Ogniwo spokojnie kontrolowało przebieg boiskowych zdarzeń. W 61 min. popisową akcję przeprowadził Konrad Klimowicz, który minął kilku zawodników gospodarzy, podał do Bąka, a ten dopełnił formalności. W końcówce ładnym strzałem z pola karnego Stańczuk ustalił wynik na 5:1 dla zespołu z Wierzbicy. – Mogliśmy wygrać wyżej. Sławek Skorupski był bliski bramki po rzucie wolnym, a Bąk nie wykorzystał jednej z akcji „sam na sam” – zauważa Jacek Kłos. (kg)

Bug w Rejowcu nie mial szans

UNIA REJOWIEC – BUG HANNA 4:1 (2:0)

1:0 – Szajduk (15 karny), 2:0 – Szajduk (33), 3:0 – Szajduk (55), 3:1 – Chwedoruk (65 karny), 4:1 – Niezbecki (75).

UNIA: Pastuszak – Bohuniuk, Rossa, Szczepanik, Brzezicki (70 Niezbecki), K. Bohuniuk, Kwiatosz, Górny, Parada, Czerwiński (80 Kalman), Szajduk. Trener – Tomasz Sąsiadek.

BUG: Żmudziński – Trochimiuk (82 Baj), Kaliszuk, Pietrusik, Ignatiuk, Kowalik (75 Goluc), Sarnacki (46 Garal), Babkiewicz, Mikulski, Piotrowski (46 Korszeń), Chwedoruk. Trener – Paweł Oponowicz.

– Zagraliśmy dziś bardzo słabe zawody – przyznał po ostatnim gwizdku Hubert Kowalik, zawodnik Bugu. Zespół z Hanny praktycznie nie zagrażał bramce bronionej przez Pastuszaka, a jedyne trafienie zaliczył z rzutu karnego pewnie wykorzystanego przez Mateusza Chwedoruka. – To zdecydowanie za mało by liczyć na zdobycz punktową. Mam wrażenie, że zagraliśmy bez wiary we własne możliwości, bez ambicji, zawodnikom Unii chciało się bardziej i dlatego wygrali – dodaje Kowalik. Bohaterem meczu był Paweł Szajduk, który trzy razy wpisywał się na listę strzelców. Najpierw trafił z karnego, później w zamieszaniu podbramkowym, na koniec wykończył akcję „sam na sam”. – A powinien zdobył więcej bramek – zauważa Wojciech Kloc z Unii Rejowiec. – W kilku sytuacjach Pawłowi zabrakło precyzji.

Swoje sytuacje miał też Karol Bohuniuk. Ponadto do siatki Bugu trafił Adrian Czerwiński, ale sędzia dopatrzył się w tej sytuacji spalonego, którego według nas nie było – dodaje. Kloc podkreśla, że to wszystko nie ma jednak już znaczenia. – Najważniejsze, że wygraliśmy drugi mecz w sezonie – mówi. Hubert Kowalik zauważa, że on i jego koledzy jeszcze cztery razy wejdą w tym roku na boisko. – Jest więc szansa na rehabilitację. Nie poddajemy się, w kolejnym meczu chcemy zagrać dużo lepiej niż dziś w Rejowcu – podsumowuje. (kg)

Tabela

1. Brat 8 22 28-9
2. Hetman 8 22 37-15
3. Orzeł 8 17 25-8
4. Spółdzielca 8 16 16-6
5. Ogniwo 8 16 28-19
6. Bug 8 9 14-23
7. Agros 8 8 23-24
8. Znicz 8 8 8-17
9. Unia 8 8 15-17
10. Granica 8 8 16-23
11. Ruch 8 7 12-15
12. Start 8 5 14-20
13. Frassati 8 5 12-27
14. Sawena 8 4 12-37

News will be here