Mistrzowie wyjazdów

ŁKS ŁAGÓW – ChKS CHEŁMIANKA 1:2 (0:2)


0:1 – Ł. Mazurek (9 karny), 0:2 – Bednara (38), 1:2 – Orlik (87).

ChKS: Ciołek – Ł. Mazurek, Duda (46 Giletycz), Budzyński, Wiatrak, Skoczylas (88 Dziubiński), Kanarek, Piekarski, Bednara (74 Czułowski), Wójcik (90+3 D. Mazurek), Myśliwiecki.

Wiosną na boiskach rywali Chełmianka nie straciła nawet punktu. ŁKS z kolei nie doznał ani jednej porażki. Nic dziwnego, że w Łagowie zapowiadał się arcyciekawy pojedynek. Trener Tomasz Złomańczuk przed meczem miał ból głowy, bo za kartki nie mogli zagrać Ezana Kahsay i Dawid Brzozowski, a w dalszym ciągu kontuzję leczy Michał Wołos. Na szczęście do bramki wrócił Sebastian Ciołek, który zdołał już wyleczyć uraz, jakiego nabawił się w meczu z Avią Świdnik.

Od pierwszej minuty inicjatywę przejęli gospodarze, co nie było żadnym zaskoczeniem. Ale przewaga w posiadaniu piłki bardzo często nie wystarcza, by odnieść zwycięstwo. W sobotnie popołudnie ŁKS przekonał się o tym na własnej skórze. Chełmianka podeszła do spotkania zmotywowana, od samego początku zawodnicy bardzo dobrze realizowali założenia taktyczne. Pozwolili rywalom grać w środkowej strefie, ale gdy ci starali się przyspieszyć grę, w porę doskakiwali do przeciwnika, powstrzymując jego ataki. Świetnie zorganizowana w grze defensywnej na całym boisku Chełmianka doskonale wiedziała, jakie są mocne punkty gospodarzy i nie pozwoliła im rozwinąć skrzydeł. Umiejętnie odcinała od podań liderów Łagowa, zwłaszcza bramkostrzelnego Adama Imielę. Bardzo dobre zawody rozgrywali środkowi pomocnicy chełmskiej drużyny, Piotr Piekarski i Krystian Wójcik, a grą obroną uważnie kierowali Łukasz Mazurek i Michał Budzyński.

W 8 min. w polu karnym ŁKS doszło do zdarzenia, po którym gospodarze dosłownie wpadli w furię, a tylko dlatego, że nie znają przepisów gry w piłkę nożną. Bramkarz Paweł Lipiec łapiąc w ręce piłkę na 10 metrze kolanem uderzył Pawła Myśliwieckiego i sędzia nie miał innego wyjścia, jak odgwizdać jedenastkę. Karnego na gola pewnym strzałem zamienił Łukasz Mazurek. Łagów ruszył odrabiać straty i choć miał przewagę stworzył sobie tylko jedną stuprocentową okazję do zdobycia gola. Górą był jednak Sebastian Ciołek. W 38 min. niedaleko pola karnego gospodarzy bezpańską piłkę przejął Jakub Bednara, przebiegł z nią kilka metrów i zdecydował się na techniczne uderzenie. Futbolówka wpadła w samo okienko bramki Lipca.

W drugiej połowie Chełmianka w dalszym ciągu rozgrywała dobre zawody, skutecznie broniła dostępu do własnej bramki i sama też groźnie kontratakowała. Miejscowi postawili wszystko na jedną kartę i w zasadzie zapomnieli o obronie. W 61 min. Piekarski mógł zamknąć mecz, bo znalazł się w stuprocentowej sytuacji, ale z 10 m nie trafił w bramkę. Łagów chwilę później odpowiedział bardzo groźną akcją, po której Imiela przelobował Ciołka, a zmierzającą do pustej bramki piłkę w ostatniej chwili wybił Przemysław Kanarek. Chełmianka miała kolejne okazje, by pozbawić gospodarzy jakichkolwiek szans na korzystny wynik.

W poprzeczkę z 30 m trafił Wójcik, a kolejnej stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Myśliwiecki. W 87 min. goście popełnili pierwszy poważny w tym spotkaniu błąd. Pozostawili kompletnie bez opieki Kamila Orlika, który dostał piłkę od Imieli i miał dużo czasu na to, by przygotować się do oddania skutecznego strzału. Ciołek nie miał żadnych szans i Łagów złapał kontakt. Dwie minuty później na trybunach zrobiło się gorąco, bo gospodarze umieścili piłkę w siatce, ale asystent sędziego zasygnalizował spalonego i gol nie został uznany. Chełmianka jednobramkowe prowadzenie utrzymała do ostatniego gwizdka arbitra, odnosząc piąte z rzędu wyjazdowe zwycięstwo. Szkoda, że podopieczni Tomasza Złomańczuka tak dobrze, jak na boiskach rywali, nie grają przed własną widownią…

W już w sobotę 14 maja o 17.00 na stadionie miejskim w Chełmie arcyciekawy pojedynek z liderem rozgrywek, rezerwami Cracovii.(d)

News will be here