Morsy ze starostwa

Powiatowe morsy w akcji

Pierwszy, jak przystało na piastowany urząd, morsować zaczął starosta. Później dołączył do niego zastępca. Teraz obaj przekonują, że to świetny sposób na zdrowie i lepszą odporność, ale też endorfiny i reset całego organizmu.


– Zacząłem morsować w listopadzie ubiegłego roku – opowiada starosta Łukasz Reszka. – Namówił mnie kolega na moje 39 urodziny. Jestem aktywny fizyczne, od lat jeżdżę na rowerze, biegam i uprawiam inne sporty, więc specjalnie nie musiałem się przygotowywać. Mówi się, że bieganie dostarcza dużo endorfin; po biegu czujemy się zrelaksowani i szczęśliwi.

Natomiast, gdy porównuję morsowanie do biegania, to po morsowaniu, kiedy człowiek już dojdzie do siebie i złapie odpowiednią temperaturę, mam wrażenie, że ilość tych endorfin jest 2-3 razy większa niż po bieganiu. Kiedy się biega, nawet z muzyką na uszach, to jednak człowiek myśli o tym, co się dziś wydarzyło, snuje jakieś plany i analizuje różne rzeczy. W momencie kiedy wchodzimy do zimnej wody, myślimy tylko o jednym, o tym, że… jesteśmy w zimnej wodzie. To totalne odprężenie i relaks psychofizyczny, a także nieocenione wsparcie dla zdrowia.

Od pewnego czasu starosta morsuje regularnie, nawet 4 razy w tygodniu. Najczęściej w zbiorniku należącym do jego znajomego lub nad Jeziorem Piaseczno, gdzie jak zachwala, warunki do tej aktywności są bardzo dobre.

Do morsowania starosta namówił również kilku swoich znajomych; za jego przykładem poszedł m. in. wicestarosta Bartłomiej Pejo. Ł. Reszka dodaje, że wiele osób zwraca się do niego na Facebooku, z pytaniami, czy mogą dołączyć, gdzie poleca morsować i jak się przygotować.

– Ludzie po blisko roku pandemii chcą i potrzebują kontaktu z innymi. Myślę, że to bezpieczna forma kontaktu, bo na świeżym powietrzu i przy okazji pozwala wzmacniać odporność, co jest teraz szczególnie ważne – mówi starosta i dodaje, że ani on, ani nikt z jego znajomych nie przeziębił się przez morsowanie. (w)

News will be here