Ogniwo zmierza do IV ligi

HETMAN ŻÓŁKIEWKA – OGNIWO WIERZBICA 0:3 (0:1)


0:1 – E. Klimowicz (39), 0:2 – Balcerek (61), 0:3 – E. Klimowicz (76).

HETMAN: Ścibak (85 Mariusz Pobiega)– Maciej Pobiega, Gieleta (75 Banaszak), Szymonek (75 P. Kosidło), Małek (70 Amerla), Rycerz (65 Gałka), Sawicki (85 Grzegórski), Basiak, K. Prus, Koprucha (75 Żyśko), Wikira. Trener – Damian Koprucha.

OGNIWO: Budzyński – Sobiesiak, Kłos, Pełczyński, Knot (78 Szanfisz), Sobów (80 Wawruszak), D. Klimowicz, Balcerek (80 Gałecki), Chlebiuk, E. Klimowicz (78 Jusiuk), Jarosz. Trener – Krzysztof Bodziak.

Jak tak dalej pójdzie, o tym kto, wygra chełmską okręgówkę w sezonie 2022/23, zdecyduje mecz Kłos Gmina Chełm – Ogniwo Wierzbica, do którego dojdzie 27 lub 28 maja. Na razie oba zespoły wygrywają i w czubie tabeli utrzymuje się status quo, Ogniwo ma punkt przewagi nad Kłosem. Nic nie zmieniło się w tym temacie po ostatniej kolejce. Kłos wygrał z Granicą, a zespół z Wierzbicy wywiózł trzy punkty z Żółkiewki. – Mecz od początku toczył się pod nasze dyktando, choć dość długo nie potrafiliśmy strzelić bramki – mówi Damian Gałecki z Ogniwa.

Przełamanie przyszło w 39 minucie, gdy Eryk Klimowicz przelobował Karola Ścibaka. – Pierwsza połowa była dość wyrównana, gola straciliśmy po naszym błędzie. W tej części meczu mieliśmy też trzy dość dobre sytuacje, bramki mogli zdobyć Rycerz, Sawicki i Szymonek – wylicza Andrzej Koprucha, kierownik drużyny Hetman Żółkiewka. Gdy w 61 minucie Karol Balcerek trafił na 2:0 dla gości, wiadomo było, że podopieczni Krzysztofa Bodziaka nie dadzą wyrwać sobie wygranej.

– W tym momencie uciekło z nas powietrze – przyznaje Koprucha. W 76 minucie po kolejnej składnej akcji Ogniwa E. Klimowicz ustalił wynik spotkania na 3:0. – Przeważaliśmy, zrealizowaliśmy to co sobie wcześniej założyliśmy. Mogliśmy nawet wygrać wyżej. Jeszcze w pierwszej połowie Karol Knot trafił w poprzeczkę, a Jakub Chlebiuk oddał groźny, ale minimalnie niecelny strzał z 18 metrów – opowiada Gałecki. Ogniwo wygrało ósmy mecz z rzędu. (kg)

Sporo emocji w Rejowcu

UNIA REJOWIEC – WŁODAWIANKA WŁODAWA 1:3 (0:1)

0:1 – Gołąb (7), 0:2 – Błaszczuk (75), 0:3 – Magdysh (80), 1:3 – T. Sąsiadek (89).

UNIA: Pastuszak – Kloc, D. Sąsiadek, Kwiatosz (65 Bohuniuk), Paśnik (70 Brzezicki), A. Czerwiński, R. Rossa, T. Rossa, Huk (75 T. Sąsiadek), Górny (60 Nowaczek), Karauda (75 J Czerwiński). Trener – Tomasz Sąsiadek.

WŁODAWIANKA: Polak – Gaj (73 Madejczyk), B. Staszewski, K. Staszewski, Jankowski (44 Szlechta), Kołaczkowski, Zajul, Błaszczuk, Kuczyński (84 Rafał), Gołąb, Magdysh. Trener – Marek Drob. Czerwona kartka: Polak (W) w 43 min. za zagranie piłki ręką poza polem karnym.

Przestrzelony rzut karny, czerwona kartka dla bramkarza gości, cztery gole – w meczu Unii z Włodawianką emocji nie brakowało. Niestety, dla miejscowych, zespół z Rejowca przegrał drugi mecz z rzędu z drużyną z czuba tabeli (tydzień temu uległ Kłosowi) i do upragnionego podium traci już cztery punkty. Mecz lepiej zaczęli goście. Już w 7 minucie Andrzej Gaj zagrał piłkę ze skrzydła do dobrze ustawionego w polu karnym, i nie pilnowanego, Jakuba Gołąba, a ten strzałem z 6 m pokonał Adriana Pastuszaka.

W 21 minucie powinno być 1:1. Gospodarze wywalczyli rzut karny, ale strzał Jakuba Górnego z jedenastu metrów Daniel Polak zatrzymał. Bramkarz Włodawianki mógł zostać bohaterem, a zamiast tego w 43 minucie wyleciał z boiska z czerwoną kartką za zagranie piłki ręką poza polem karnym. Między słupkami bramki gości musiał stanąć Wojciech Szlechta, który zastąpił gracza z pola – Gabriela Jankowskiego. Po zmianie stron grająca w przewadze Unia próbowała strzelić wyrównującą bramkę. Niestety dla gospodarzy, zespół z Włodawy bardzo mądrze się bronił, zagęścił pole gry i czekał na okazje do kontry.

Ta nadarzyła się w 75 minucie. Patryk Błaszczuk przejął piłkę na 40 m, minął trzech zawodników Unii i huknął nie do obrony z 18 m. – W końcówce nasze zwycięstwo przypieczętował Władysław Magdysh, który wykorzystał sytuację „sam na sam” z bramkarzem z Rejowca. Zagraliśmy mądre i skutecznie, zasłużenie wywalczyliśmy trzy punkty – ocenia Ryszard Nilipiuk z Włodawianki. W końcówce honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył grający trener Unii Tomasz Sąsiadek. (kg)

Niedosyt w Dorohusku

KŁOS GMINA CHEŁM – GRANICA DOROHUSK 3:1 (2:1)

1:0 – E. Poznański (6), 1:1 – P. Poznański (13 karny), 2:1 – Jabłoński (30), 3:1 – Mazur (90).

KŁOS: Pawlak – Wyrostek, E. Poznański (55 Siatka), Flis, Kowalski, K. Rak, Żwirbla, Jabłoński, Mazur, J. Rak (70 Żurek), Charaba. Trener – Tomasz Hawryluk.

GRANICA: Kopeć – Piotrowski, Kociuba, Dzieńkowski (61 Czuluk),, Józaczuk (46 Niemiec), Kamola, Kulbicki, Ruszkiewicz, Kogut, P. Poznański, Gorzała (87 Macegoniuk). Trenerzy – Konrad Czebiera, Arkadiusz Słomka.

Kłos był faworytem meczu z Granicą i rzeczywiście w pierwszej połowie przeważał. Już w 6 minucie Emil Poznański wyprowadził gospodarzy na prowadzenie finalizując koronkową akcję podopiecznych Tomasza Hawryluka. Kilka minut później strzelec gola sprokurował rzut karny dla gości. W dość niegroźnej sytuacji sfaulował we własnym polu karnym swojego ciotecznego brata, zarazem byłego zawodnika Kłosa, Piotra Poznańskiego i sędzia wskazał „na wapno”. – Sam poszkodowany doprowadził do remisu – mówi Konrad Czebiera z Granicy. – Mecz zaczęliśmy trochę bojaźliwie, oddaliśmy inicjatywę rywalom – przyznaje. W 30 minucie zrobiło się 2:1.

Piotr Kopeć obronił strzał z dystansu jednego z zawodników gospodarzy, ale przy dobitce Dominika Jabłońskiego był już bezradny. – Nie wiem co się z nami stało, ale po przerwie w naszą grę wkradło się dużo nerwowości i niedokładności, momentami to Granica przeważała – przyznaje Hawryluk. Słowa trenera Kłosa potwierdza Czebiera. – Role się odwróciły, to my dominowaliśmy i stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe. Damian Kulbicki strzelał z 3 metrów, ale bramkarz Kłosa instynktownie obronił, Bartłomiej Gorzała trafił z kolei w poprzeczkę – wylicza jeden z trenerów zespołu z Dorohuska. Gdy wydawało się, że goście dopną swego, przyszła 90 minuta.

Jeden z obrońców Granicy stracił piłkę na rzecz Pawła Mazura, a ten wykorzystał sytuację „sam na sam” z Kopciem. – Szkoda bo remis był w naszym zasięgu. Gdybyśmy od początku zagrali tak jak w drugiej połowie to mogliśmy nawet wywalczyć zwycięstwo – podsumowuje Czebiera. Hawryluk cieszy się po prostu z trzech punktów. – Nie zagraliśmy dziś najlepiej, ale i tak wygraliśmy i to jest najważniejsze – komentuje trener Kłosa. (kg)

Pewna wygrana Spółdzielcy

SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – VICTORIA ŻMUDŹ 5:1 (3:0)
1:0 – Mazurek (22), 2:0 – Chaturvedi (27), 3:0 – Oszwa (36), 3:1 – Niedzielski (48 karny), 4:1 – Chaturvedi (60), 5:1 – Pawlak (80).

SPÓŁDZIELCA: Mroczek – Jędruszak, Damian Orłowski, Oleksiejuk (75 Dawid Orłowski), Dziewulski, Wawruszak (65 Czerniak), Poliszuk, Chaturvedi, Pawlak, Oszwa (75 Kosowski), Mazurek. Trener – Mirosław Kosowski.

VICTORIA: Seniuk – Cur, Kossowki, Kusy (80 Romanowski), Czajka (25 Globelny), Jędruszak, Wierzbicki, Toporowski, Iwat, Niedzielski (70 D Urbański), Cymborski (80 Zarek). Trener – Piotr Moliński.

Po słabym meczu i porażce z Orłem 0:3 przed tygodniem, podopieczni Mirosława Kosowskiego pewnie i zasłużenie pokonali Victorię Żmudź. – Od początku graliśmy dobrze, mieliśmy przewagę i strzeleckie sytuacje, Mazurkowi i Oszwie brakowało jednak precyzji – mówi trener Spółdzielcy. Przełamanie nastąpiło w 22 minucie. Wspomniany Mazurek pięknym strzałem pod poprzeczkę z ok. 15 m nie dał szans Seniukowi.

Minęło zaledwie 5 minut i było już 2:0. Po kontrataku do siatki Victorii piłkę wpakował aktywny Chaturvedi. – Przesunąłem go z lewej obrony na skrzydło i to było bardzo dobre posunięcie – ocenia strzelca bramki Kosowski. Jeszcze przed przerwą dobrze grający gospodarze podwyższyli na 3:0. Koronkową akcję z bliska zamkną Oszwa. – Taki wynik pozwolił nam na spokojniejszą grę w drugiej połowie – podkreśla trener zespołu z Siedliszcza.

Co prawda po zmianie stron Niedzielski wykorzystał rzut karny, ale na więcej pogrążonych w kryzysie gości stać nie było. Drugiego gola dołożył za to Chaturvedi, a w 80 minucie wynik na 5:1 ustalił Pawlak ładnym strzałem z dystansu. – Zespół dobrze się dziś spisał i zasłużenie wywalczył trzy punkty – podsumowuje Kosowski. Pewnym usprawiedliwieniem dla Victorii jest fakt, że trener Piotr Moliński nie mógł skorzystać z kilku podstawowych zawodników: Wojciecha Stańczykowskiego, Karola Łubkowskiego czy Tomasza Pogorzelca. (kg)

Ważne punkty Frassati

FRASSATI FAJSŁAWICE – ORZEŁ SREBRZYSZCZE 3:0 (1:0)

1:0 – P. Kostka (13), 2:0 – Wojciechowski (78), 3:0 – Dunda (89).

FRASSATI: Kulesza – Leszczyński (75 K. Przebirowski), P. Przebirowski, Robak, B. Błaziak, P. Kostka (46 Wojciechowski), Dunda, Matycz, Gieracz (62 Leszcz), Lipa, Stefaniak. Trener – Rafał Robak.

ORZEŁ: Kozłowski – Bazela, Malinowski (70 Celegrat), D. Trusiuk, Sieniawski, M. Olender, M. Wójcicki, Czapla, Adamiec, Tomaszewski, Rzeszut (75 Radecki). Trener – Dominik Drewiecki.

W Suchodołach stanęły naprzeciwko siebie zespoły, które w tym sezonie walczą o utrzymanie w chełmskiej okręgówce. Oba grają w kratkę, ale raczej częściej punkty gubią niż je zdobywają.

Tydzień temu i Frassati i Orzeł swoje spotkania wygrały jednak po 3:0 i obaj trenerzy, Rafał Robak i Dominik Drewiecki, liczyli na podtrzymanie dobrej passy. Od pierwszego gwizdka lekką przewagę osiągnęli gospodarze. W 13 minucie po ładnej oskrzydlającej akcji futbolówka trafiła do niepilnowanego Patryka Kostki, który silnym strzałem z 6 m pokonał Łukasza Kozłowskiego. Orzeł próbował się odgryzać, ale wróciły dawne demony. Jak już goście dostawali się pod bramkę strzeżoną przez Kuleszę to pudłowali. Po zmianie stron przewaga gospodarzy jeszcze bardziej się nasiliła. – Zepchnęli nas do obrony, kolejne gole były konsekwencją ich naporu, z którym niestety nie umieliśmy sobie poradzić – przyznaje Dominik Drewiecki, trener Orła. Bramka na 2:0 padła po tym jak goście źle wybili piłkę z autu.

Ta ostatecznie trafiła do Sebastiana Wojciechowskiego, który technicznym strzałem pokonał bramkarza zespołu ze Srebrzyszcza. Wynik na 3:0 dla Frassati w 98 minucie ustalił Aleks Dunda. Dostał podanie w uliczkę i w akcji „sam na sam” nie dał szans Kozłowskiemu. – W zasadzie był to jedyny gol, który gospodarze strzelili bez naszej pomocy, bez jakiegoś błędu z naszej strony – ocenia Drewiecki. Dzięki temu zwycięstwo zespół z Fajsławic uciekł ze strefy spadkowej i powiększył swoją przewagę nad Orłem do 6 punktów. (kg)

Znicz walczył, ale znów przegrał

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – ZNICZ SIENNICA RÓŻANA 4:1 (1:0)
1:0 – Niedrowski (39), 1:1 – Malczewski (60), 2:1 – J. Wójcik (71), 3:1 – Niedrowski (74), 4:1 – J. Wójcik (80).

BRAT: Mróz (38 Lubaś) – Pachuta, Belina (12 Płatek, 72 M. Wójcik), Krystian Kowalczyk (87 Szostak), Arkadiusz Kister, Chwaszcz (65 J. Wójcik), Kniażuk, Wędzina, Dubaj (83 Karol Kowalczyk), Suduł (81 Grzesiak), Niedrowski. Trener – Andrzej Ignaciuk.

ZNICZ: Bednarczyk – P. Mazurek Kaźmierczuk, Chopko (85 P. Hawryluk), C. Hawryluk, Malczewski, D. Mazurek, Wichrowski, Kondratiuk (46 Ptak), Furtak, Tywoniuk (75 Cichosz), Trener – Mateusz Skuczyński.

Przed meczem ze Zniczem Andrzej Ignaciuk, trener Brata, przestrzegał swoich zawodników. – Powiedziałem im, by nie sugerowali się tym, że Znicz jest ostatni w tabeli; to są derby, a takie spotkania zawsze są specyficzne. Odkąd jestem w Siennicy Nadolnej z drużyną z Siennicy Różanej zawsze ciężko się nam gra – mówi w rozmowie z Nowym Tygodniem. I rzeczywiście, Znicz postawił Bratowi ciężkie warunki.

Mecz przez większą część był wyrównany i ostry. Sędzia pokazał sporo żółtych kartek, nie obyło się bez kontuzji (Belina, Mróz). Gospodarze wyszli na prowadzenie w 39 minucie. Sebastian Suduł popisał się przytomnym zagraniem, a Bartosz Niedrowski silnym strzałem z kilku metrów pokonał Alana Bednarczyka. W 60 minucie ambitnie grający goście doprowadzili do remisu. – Piłkę ze skrzydła w pole karne Brata wrzucił Mateusz Wichrowski, a Piotr Malczewski popisał się pięknym strzałem głową – relacjonuje Szymon Cichosz, zawodnik Znicza.

– Niestety, jakieś dziesięć minut później nasz zespół opadł z sił i gospodarze to wykorzystali – dodaje. Od 70 minuty podopieczni A. Ignaciuka osiągnęli sporą przewagę, którą udokumentowali trzema bramkami. Dobrą zmianę dał Jakub Wójcik, który wszedł na boisko w 65 minucie, a i tak zdołał dwa razy pokonać Bednarczyka (raz po asyście Suduła, raz po podaniu Jakuba Dubaja). – Szczególnie ładny był gol na 4:1. Kuba dostał precyzyjną piłkę w tzw. uliczkę i wykorzystał sytuację „sam na sam” z bramkarzem – relacjonuje Ignaciuk. Cichosz uważa, że Znicz zagrał jeden z lepszych meczy w tym sezonie. – Walczyliśmy, wynik nie do końca odzwierciedla to, co działo się na boisku – podsumowuje. (kg)

Tabela V Ligi

1. Ogniwo 19 49 75-18
2. Kłos 19 48 43-13
3. Włodawianka 19 42 63-28
4. Unia R. 19 38 53-26
5. Ruch 18 37 47-18
6. Hetman 19 25 49-41
7. Brat 19 24 34-44
8. Granica 19 24 33-32
9. Spółdzielca 19 24 21-32
10. Unia B. 18 20 40-49
11. Frassati 19 20 36-45
12. Victoria 19 15 36-70
13. Orzeł 19 14 27-55
14. Znicz 19 3 17-103

News will be here