Paranoja pieniacza

Za wszelką cenę próbują udowodnić wyrządzone im krzywdy. Pieniacze i furiaci wykańczają psychicznie nie tylko swoich – często urojonych – adwersarzy. Kolejnymi donosami na sąsiada zamęczają policję, prokuraturę i sądy. Rekordzista z niepisanej czarnej listy założył już ok. 200 spraw.

Paranoja pieniacza to choroba. Paranoicy starają się za wszelką cenę udowodnić wyrządzone im krzywdy, domagając się załatwienia swoich spraw przed różnymi urzędami – najczęściej przez prokuraturę i sądy. Notorycznie przychodzą lub wysyłają listy – długie, z całą masą załączników i cytatów, a nierzadko też wytycznymi dla organów ścigania, jak mają postępować – co zrobić i w jakiej kolejności. Roszczeniowi, narcystyczni, nachalni, z zaburzeniami.
– Tego typu osoby bardzo angażują naszą pracę, przez co sądy i prokuratury są później krytykowane za przewlekłość w prowadzeniu innych postępowań – tłumaczy Andrzej Lebiedowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Chełmie.
W prokuraturze „na biegu” jest obecnie ok. kilkudziesięciu spraw założonych na wniosek pieniaczy. Rekordzista z Chełma założył już ok. 200 spraw.
Jedni donoszą na swoich sąsiadów lub członków rodziny. Przykład: Jeżeli Kowalski nie odpowie za to, że popchnął Nowaka (w rozumieniu paranoika Nowaka – pobił), będzie się tłumaczył z próby kradzieży (bo sięgnął po kwiat z Nowakowego podwórka), znieważenia, zastraszanie i groźby, etc. Pomysłów nie brakuje. W powiecie chełmskim nie brakuje też rodzin, niczym z filmu „Sami swoi”. Jeden zakłada drugiemu sprawę, a tamten w odwecie zakłada sąsiadowi kolejną. Koło się toczy.
Druga grupa pieniaczy to ci, którzy piszą na funkcjonariuszy publicznych (policjantów, prawników, śledczych i sędziów uważają za członków mafii). Trzecia grupa – pisze na wszystkich. Przykładowo: Kowalski, podlewając kwiaty na balkonie, oblał Nowaka stojącego piętro niżej. Straż miejska nie wystawiła mandatu, a jedynie pouczenie – musi być w zmowie z Kowalskim. Nowak donosi na strażnika policji i śledczym. Ci nie pomagają? Oni też są w zmowie. Nowak pisze zatem do Rzecznika Praw Obywatelskich, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego i telewizji.
Większość tego typu spraw kończy się umorzeniem postępowania lub odmową wszczęcia, a wtedy pieniacz składa kolejne zażalenia. Sądy stają jednak po stronie prokuratury, uznając dalsze przeciąganie sprawy za bezzasadne. Jednak tak czy inaczej zmarnowanego na pieniaczy czasu nikt nie zwróci, a można by go wykorzystać dla dobra poważniejszej sprawy. (pc)

News will be here