Niejaki Kazik, ponoć sąsiad wójta gminy Izbica, miał pijany odbierać śmieci. – Żaden Kazik w urzędzie gminy nie pracuje – zapewnia Jerzy Lewczuk.
Jakiś czas temu do naszej redakcji przyszedł kolejny anonimowy list atakujący wójta gminy Izbica Jerzego Lewczuka. Jego autor twierdzi, że „dobrze być kolegą wójta” i opisuje sytuację, jaka miała mieć miejsce podczas odśnieżania dróg w jednej z miejscowości. – Tak się ten Kazik napierd…ł, ten sąsiad wójta Lewczuka, że jak brali śmieci z Kryniczek wypadł z kabiny samochodu, potem spał – czytamy w liście. I dalej: – Ludzie mówili, jak się nie boicie z takim pijanym w trupa po śmieci jeździć, jeszcze spadnie i ktoś go przejedzie – dodaje autor.
Z listu wynika dalej, że wójt Izbicy wysłał po „pijanego Kazika” gminny samochód, by „go zabrał do domu”. Czytelnik twierdzi też, że wójt zatrudnił do sprzątania chodników swojego znajomego, który pomagał mu w kampanii wyborczej. – To ten z dużym brzuchem, co z taczką jeździ po chodnikach, on był szychą w komitecie Lewczuka – czytamy.
Wójt Izbicy przekonuje, że w anonimie nie ma słowa prawdy. – W urzędzie gminy nie jest zatrudniona osoba o imieniu Kazik, ponadto nie jest mi znany przypadek, aby któryś z pracowników wypadł z samochodu – komentuje Lewczuk. Wójt zauważa, że faktem jest, że w gminie zatrudnionych jest wielu pracowników do prac gospodarczych, dzięki którym gmina wykonuje swoje zadania o charakterze publicznym, m.in. prace porządkowe, w tym odśnieżanie dróg i chodników.
– Już sam autor anonimu wskazuje, że nie kieruję się przy zatrudnianiu pracowników kolesiostwem, skoro mój rzekomy kolega wykonuje obowiązki przy sprzątaniu chodników, a jako główny oręż posiada taczkę, gdyż jest ona niezbędna w pracy – tłumaczy Lewczuk. (k)