Piktogramy przed zebrami nie pomogą?

Przed najbardziej uczęszczanymi przejściami dla pieszych w Świdniku pojawiły się niedawno piktogramy, które mają przypominać przechodniom, aby wchodząc na pasy nie korzystali ze smartfonów. I choć wielu kierowców jak i samych przechodniów uważa, że to dobry pomysł, to zdaniem Macieja Lubasia, miejskiego aktywisty i szefa Stowarzyszenia Świdnik Miasto Dla Rowerów, to nie piesi, ale kierowcy są częstszymi sprawcami wypadków i przede wszystkim to ich należy dyscyplinować.


Od 1 czerwca zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym. Nowe przepisy mówią m.in. o tym, że pieszemu przechodzącemu przez przejście zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego, w sposób który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych. Aby przypomnieć o tych zmianach w wielu miastach, także w Świdniku, przed przejściami dla pieszych namalowano piktogramy „Smart Stop”. Pojawiły się one w rejonie wszystkich najczęściej uczęszczanych przejść przy drogach powiatowych i miejskich.

Maciej Lubaś, miejski aktywista ze Stowarzyszenia Świdnik Miasto Dla Rowerów przyznaje, że trudno mu zrozumieć sens tej akcji. Zwraca uwagę, że to nie piesi wpatrujący się w smartfony są najczęściej sprawcami wypadków, a kierowcy. – Z badań przeprowadzonych przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że 5 proc. pieszych rozmawia przez telefon podczas przechodzenia przez przejście, a zaledwie 1 proc. przechodząc przez pasy wpatruje się w telefon – zauważa M. Lubaś. – Tymczasem aż 85 proc. kierowców przekracza dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym, a 40 proc. parkuje w obrębie przejść dla pieszych, zasłaniając widoczność. Jakie czynności podjął powiat, aby rozwiązać te podstawowe problemy? Może te piktogramy miałyby większy sens, gdyby najpierw pochylono się nad nimi.

M. Lubaś zwrócił się do Starostwa Powiatowego z pytaniami o liczbę wypadków na terenie naszego powiatu z udziałem pieszych korzystających np. z telefonu, z podziałem na lata, począwszy od 2010 roku oraz koszt wymalowania piktogramów.

– W mojej ocenie wymalowanie piktogramów nie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa. To pozorne działanie PR-owe, które nie ma nic wspólnego z realnym poprawieniem bezpieczeństwa na drogach. Piesi bardziej niż piktogramy docenią np. działania mające na celu uspokojenie ruchu. Kiedy mamy szeroką ulicę, jak np. ulica Kosynierów, wymalowanie przejścia na biało-czerwono nic nie da. Należałoby raczej dostosować to w taki sposób, aby fizycznie uspokoić ruch, np. poprzez przewężenia, azyle, wyniesione przejścia, być może radary odcinkowe. Narzędzi jest bardzo dużo – wskazuje Lubaś.

Starosta świdnicki, Łukasz Reszka zapewnia, że Wydział Drogownictwa przygotuje odpowiedź na to pismo, ale już na wstępie podkreśla, że ma w tej sprawie inne zdanie i zaznacza, że Starostwo Powiatowe nie prowadzi statystyk wypadków.

– Pan Lubaś powinien zwrócić się o te dane do policji – mówi Ł. Reszka. – Niestety to przykład tego, że pracownicy administracji na komendzie powiatowej będą musieli wertować do 11 lat wstecz wszystkie kolizje i inne zdarzenia na terenie powiatu w obrębie przejść dla pieszych, po to, aby zaspokoić czyjąś ciekawość. Uważam, że piktogramy są potrzebne i mogą komuś pomóc. Warto pamiętać, że na drodze wszystkich obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Nawet kiedy mamy pierwszeństwo, należy sprawdzić, czy ktoś się nie zagapił, nie zasłabł lub czy nie mamy do czynienia z piratem drogowym. Co do kosztów, nie wydzielaliśmy przecież na piktogramy specjalnych środków w budżecie. Pracownicy Wydziału Drogownictwa wykonali to w godzinach pracy, w ramach posiadanych zasobów. (w)

News will be here