Pomnik uporu

Za chwilę powiat przystąpi do wyłonienia wykonawcy budowy dróg w ramach scaleń w Bytyniu i Woli Uhruskiej. Wygląda na to, że „dzięki” jednemu uczestnikowi scalenia droga wzdłuż torów od Nadbużanki do końca Bytynia będzie miała ok. 200-metrową przerwę, bo rolnik nie godzi się na udostępnienie trzech metrów ze swojej działki.

W połowie marca zostanie przedstawiona decyzja zatwierdzająca kształt scaleń w Bytyniu i Woli Uhruskiej. Do projektu złożono siedem zastrzeżeń, ale pięć z nich już podpisano. Został tylko jeden problem w postaci mieszkańca Bytynia i uczestnika scalenia, którego postawa sprawiła, że cały proces już opóźnił się o ponad miesiąc. – Rolnik ten ma dużo działek i nijak nie chce przystać na żadne nasze propozycje co do ostatecznego kształtu jego gospodarstwa – mówi odpowiedzialny za scalenia w powiecie włodawskim Adam Panasiuk, etatowy członek rady powiatu.

– Problemy z tym panem są od początku, a co gorsze nie chce słuchać nie tylko nas, ale też swoich sąsiadów i innych uczestników scalenia. Jest bardzo roszczeniowy i zachowuje się tak, jakby to scalenie miało się toczyć tylko wokół niego. Nie tylko nie godzi się z naszymi decyzjami, ale straszy też odwołaniami. Przez niego musieliśmy zorganizować trzy dodatkowe spotkania, które i tak nie przyniosły efektu. Dłużej nie możemy dawać się blokować, więc postawimy go przed faktem dokonanym, jeśli chodzi o kształt scalenia i w końcu przystąpić do wykonania dokumentacji projektowej – dodaje Panasiuk.

Okazuje się, że mężczyzna ten nie tylko nie chce zaakceptować kształtu swoich działek, ale też nie godzi się na „wycięcie” dwóch, trzech metrów z jednego z jego pól, które przylega do drogi gruntowej biegnącej po zachodniej stronie torów kolejowych, która z Nadbużanki wiedzie do końca Bytynia. Droga ta wkrótce ma być przebudowana i na całości utwardzona kamieniem. Jedynie na odcinku, przy którym przylega do pola tego gospodarza, pozostanie w stanie takim, w jakim jest obecnie.

– By utwardzić nawierzchnię, potrzebujemy 10-metrowego pasa drogowego – mówi Panasiuk. – Na tym akurat odcinku wynosi on 6 metrów, a właściciel nie chce zgodzić się na wydzielenie brakującej części z jego działki, co oczywiście byłoby zrekompensowane w jakiejś innej lokalizacji, ale człowiek nie chce o tym słyszeć, więc wyjścia są dwa. Albo robimy przerwę po długości jego pola, albo ktoś szybko przekona go, by zmienił zdanie – uważa koordynator scaleń. (bm)

News will be here