Przegrali po kuriozalnym błędzie

LEWART LUBARTÓW – WŁODAWIANKA WŁODAWA 1:0 (0:0)


1:0 – Bielecki (52).

WŁODAWIANKA: Polak – Panecki (55 Waszczyński), Błaszczuk, Borcon, Naumiuk, Nielipiuk, Bartnik, Kołaczkowski, Lipski (86 Mileszczyk), Gołąb (60 Chrześcijanek, 87 Marczuk), Szady (87 Misiura).

Włodawianka w dotychczasowych sześciu spotkaniach zdobyła zaledwie trzy bramki. – Mamy problem ze strzelaniem goli. Sądziłem, że skuteczniejszy na tym poziomie rozgrywkowym będzie Rafał Szady, ale do tej pory zaliczył tylko jedno trafienie. Jeśli nie będziemy wykorzystywać sytuacji strzeleckich, nie zdobędziemy punktów. Ale żeby trafiać, trzeba mieć dobrego napastnika. Mam nadzieję, że Szady przebudzi się i zacznie strzelać – mówi Mirosław Kosowski, trener Włodawianki.

Mecz w Lubartowie zespół z Włodawy mógł przynajmniej zremisować. – Podział punktów byłby sprawiedliwy – mówi trener Kosowski. – Niestety, straciliśmy kuriozalną bramkę, jakiej w tej lidze nie powinno się tracić. Piłka została zagrana za plecy naszych obrońców. Ci byli przekonani, że Daniel Polak do niej wyjdzie i ją złapie lub wybije. Polak z kolei myślał, że futbolówkę zbije któryś z defensorów. Okazję wykorzystał przeciwnik, wybiegł zza linii obrony, przejął bezpańską piłkę i strzelił nam gola.

Po zdobyciu bramki Lewart stworzył sobie jeszcze jedną dogodną okazję strzelecką, ale tym razem dobrze interweniował Polak, który zbił piłkę na słupek. – W pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji strzeleckich, z czego jedną bardzo dobrą. Piotr Panecki dokładnie dograł do Rafała Szadego, ale jego strzał obronił bramkarz Lewartu. To powinna być bramka i myślę, że gdybyśmy ją strzelili, wygralibyśmy to spotkanie – uważa Mirosław Kosowski.

Po stracie gola Włodawianka starała się doprowadzić do remisu, jednak obrona Lewartu, kierowana przez doświadczonego Jakuba Niewęgłowskiego, grała bezbłędnie. – Trudno było nam przebić się przez szczelną defensywę przeciwnika, z drugiej strony też brakowało nam jakości. Lewart wytrzymał trudy meczu, wyglądał lepiej od nas przede wszystkim pod względem motorycznym. Przed nami mecz z Lutnią Piszczac, najprawdopodobniej na boisku przeciwnika, który musimy wygrać. Porażka spowoduje, że pozostaniemy na dłużej w dole tabeli. Od początku tygodnia bierzemy się do pracy, by jak najlepiej przygotować się do tego pojedynku. Koncentracja przez pełne 90 minut, duże zaangażowanie i nieustępliwa walka w tej lidze mogą dać punkty. Najwyższy czas, byśmy zaczęli wygrywać – dodaje M. Kosowski.(d)

News will be here