Przegrali za wysoko

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – STAL KRAŚNIK 1:6 (0:2)


0:1 – Buczek (29 karny), 0:2 – Buczek (33), 0:3 – Cygan (57), 1:3 – Malinowski (71 karny), 1:4 – Cygan (77), 1:5 – Pietrzyk (88), 1:6 – Woźniak (90+1).

BRAT: Jopek – Kociuba (70 Mazurek), Ignaciuk (59 Urbański), Pachuta, Kowalczyk, Chwaszcz (65 Stec), Kister, Dubaj (74 Płatek), Malinowski, Kniażuk, Suduł.

Po wygranej w Krasnobrodzie, pierwszej w sezonie, trener Brata, Andrzej Ignaciuk, po cichu liczył, że jego podopieczni w starciu z liderem grupy drugiej sprawią niespodziankę. – Wiedzieliśmy, z jakim przeciwnikiem przyjdzie nam stoczyć bój. Dlatego też uczulałem zawodników przede wszystkim na odpowiedzialne zachowanie w każdej sytuacji na boisku – mówił po meczu Ignaciuk.

Do prawie 30 minuty goście z Kraśnika, choć mieli optyczną przewagę, wielkiej krzywdy Bratu nie wyrządzili. – Przez pierwsze dwa kwadranse graliśmy nieźle, nie pozwalaliśmy Stali na zbyt wiele. Niestety, w 29 min. sędzia podyktował wątpliwy rzut karny. Było dośrodkowanie w pole karne i nasz zawodnik przyjął piłkę na klatkę piersiową. Ta potoczyła się po jego ciele i być może dotknęła ramienia, ale ręce miał ułożone w sposób naturalny sposób. Nie wiem, co dostrzegł arbiter, ale po chwili zagwizdał i wskazał na wapno. Stracony gol podciął nam skrzydła, tym bardziej, że kilka minut później Stal zdobyła drugą bramkę i grało nam się ciężko. Nie lubię narzekać na arbitrów, ale jego decyzja, według mnie, ustawiła mecz. Przeciwnik i tak był mocny, zatem nie wymagał żadnej „pomocy”. Oprócz tej sytuacji nie można mieć do sędziego pretensji, bo w pozostałych przypadkach dobrze rozstrzygał – opowiada trener Brata.

W drugiej połowie gospodarze próbowali odmienić wynik, ale po trzecim golu jakby stracili wiarę w końcowy korzystny wynik. W 71 min. honorowe trafienie z rzutu karnego zaliczył Robert Malinowski. – Urbański wygrał pozycję w polu karnym z rywalem i ten go zahaczył powodując jego upadek. Ewidentna jedenastka, nikt nie miał pretensji. Wydawało się, że jeszcze ruszymy do przodu, ale niestety, nieodpowiedzialne zachowanie moich zawodników spowodowało, że za chwilę straciliśmy czwartego gola, a w samej końcówce jeszcze dwa – zaznacza trener Ignaciuk.

Z przebiegu meczu Brat nie zasłużył na tak dotkliwą porażkę. – Wynik sugeruje, że rywal wypunktował nas, bo strzelił sześć goli, ale w rzeczywistości zamazuje to, co działo się na boisku. Gramy nieźle przez prawie 80 minut, a prostymi błędami w końcówce niszczymy to, na co pracowaliśmy. Mam nadzieję, że zaczniemy wyciągać wnioski i w kolejnych meczach takie błędy już się nie powtórzą – dodaje A. Ignaciuk.

Przed Bratem dwa ligowe starcia. W czwartek 11 listopada o 11.00 podopieczni trenera Ignaciuka zagrają z faworyzowaną Świdniczanką Świdnik Mały na jej terenie, natomiast w niedzielę 14 bm. o 13.00 zmierzą się u siebie z Huczwą Tyszowce. (d)

News will be here