Przewodniczący rady skarcił starostę

Temat pomocy uciekającym przed wojną Ukraińcom zdominował ostatnią sesję Rady Powiatu Świdnickiego. Radni oczekiwali od starosty Łukasza Reszki szczegółowych informacji w tej sprawie. Doczekali się ich, ale dopiero następnego dnia, bo we wtorek, na kiedy zwołano sesję, starosta opuścił obrady. Radni, na czele z przewodniczącym Andrzejem Mańką, zgodnie stwierdzili, że odbierają to jako lekceważenie. Starosta tłumaczył, że musiał wyjść, a tych, którzy poczuli się dotknięci, przeprosił.

W ubiegły wtorek, 1 marca, radni powiatu świdnickiego spotkali się na zdalnej sesji. Na początku obrad przewodniczący Andrzej Mańka w imieniu swoim oraz radnych Arkadiusza Pszeniczki, Radosława Brzózki, Arkadiusza Jurka, Tomasza Szydło i Gustawa Dmowskiego (wszyscy z porozumienia prawicy) zaznaczył, że chciałby, aby porządek obrad został uzupełniony o aktualną informację starosty o pomocy dla przybywających na teren powiatu Ukraińców, którzy uciekli przed wojną.

Przewodniczący zaproponował, aby punkt ten został omówiony pod koniec obrad, a pozostali radni na to przystali.

Jednak starosta Łukasz Reszka do sytuacji uchodźców odniósł się wcześniej, niż oczekiwali tego radni, bo w punkcie dotyczącym informacji o działalności zarządu pomiędzy sesjami, tłumacząc, że prawdopodobnie będzie musiał opuścić obrady wcześniej.

– W tej chwili pan wojewoda nałożył na powiaty obowiązek usystematyzowania zbiórki i pomocy dla potrzebujących uchodźców i pomocy humanitarnej, która ma trafić na teren objęty działaniami wojennymi na Ukrainie. Świdniczanie, jak zawsze bardzo tłumnie i ochoczo, odpowiedzieli na apel pomocy uchodźcom. Słowa uznania kieruję do wszystkich burmistrzów i wójtów, burmistrza Jaksona. Świdnik jako największe miasto w powiecie zorganizował zbiórkę w wielu miejscach, największą w MOK, za co serdecznie dziękuję. Pamiętajmy, aby przynosić rzeczy nowe, nieużywane, czyste; takie, z których te osoby będą mogły skorzystać, nieotwartą żywność. Apel wojewody był też taki, aby nie dostarczać leków, gdyż nie wiemy w jakich warunkach były przechowywane. Służby wojewody proponowały, aby zajmowały się tym wyspecjalizowane instytucje. Uruchamiamy miejsca pobytu instytucjonalnego, ale świdniczanie nie czekali na ogłoszenie i sami przyjmują uchodźców i za to też serdecznie dziękujemy – mówił m.in. starosta.

Pod koniec sesji, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami radni chcieli wysłuchać uszczegółowionej informacji dotyczącej pomocy dla uchodźców. O zabranie głosu poproszono starostę, ale okazało się, że już nie ma go na łączach. Wicestarosta Bartłomiej Pejo, przekazał, że Ł. Reszka udał się do zarządzania kryzysowego.

– Pan starosta wiedział, że dziś jest sesja. Wysłuchaliśmy jego wystąpienia, pan starosta powiedział, co chciał i zniknął. Nie bardzo mi pasuje takie podejście, tym bardziej, że w ostatnim głosowaniu brał udział. Wytrzymanie dziesięciu minut chyba nie byłoby wielkim problemem – skomentował przewodniczący Mańka. Później dodał jeszcze, że nieobecność starosty odbiera jako lekceważenie rady.

W międzyczasie Romuald Gumienniak, członek zarządu powiatu, odpowiedzialny m.in. za sprawy oświaty przekazał jak wygląda sytuacja uczniów z Ukrainy, którzy uczęszczają do powiatowych szkół.

– Te dzieci, które wróciły do nas po feriach są „zaopiekowane”. Nasi dyrektorzy są w kontakcie z młodzieżą, która nie dotarła. Chłopcy, którzy ukończyli 18 lat, niestety, nie mogą opuścić Ukrainy. Wiemy też, że jeszcze kilkoro uczniów jest w drodze do nas – przekazał.

Zarządzono kilkuminutową przerwę, w trakcie której ustalono, że starosta tego dnia nie wróci już na obrady.

– Pan starosta nie poinformował mnie, gdzie i w jakim celu się udał o tej porze. Powiedział, że nie jest w stanie wrócić na dzisiejszą sesję, aby nam udzielić informacji, o którą poprosiliśmy. Według mnie jest to kompletnie niewłaściwa postawa, że pan starosta opuszcza sesję przed punktem, który został przyjęty przez radę i nie składa żadnych wyjaśnień. Ciekawe jaki kryzys  pan starosta teraz rozwiązuje wiedząc, że sesja była planowana ponad 3 tygodnie temu – wytknął A. Mańka.

Ustalono, że kolejnego dnia (w środę, 2 marca) obrady zostaną wznowione. Padła też propozycja, aby zastanowić się nad tym, czy sesje nie powinny odbywać się już w sposób tradycyjny.

– Być może nadużywamy tego dobrodziejstwa zdalnych obrad – mówił radny  Jakub Osina (ŚWS). – Podczas sesji stacjonarnej taka sytuacja nie miałaby miejsca i być może czas już wrócić do sesji stacjonarnych w odpowiednim reżimie sanitarnym. Jest marzec, rząd właśnie zniósł część obostrzeń, dzieci wróciły do szkoły i może to lekceważenie rady przez pana starostę jest przyczynkiem do zastanowienia się nad sesjami w trybie stacjonarnym.

Kolejnego dnia sesja została wznowiona. Starosta przeprosił radnych, którzy czuli się urażeni jego nieobecnością. Jak tłumaczył, musiał wykonywać obowiązki szefa powiatowego zespołu zarządzania kryzysowego związane z uruchomieniem powiatowego huba, czyli punktu zbiórki i przekazywania pomocy dla uchodźców oraz osób, które pozostały za wschodnią granicą. Taki punkt będzie działał na terenie gminy Trawniki.

– Obradujemy w bardzo trudnym momencie, najbardziej trudnym dla mieszkańców Ukrainy, ale też dla nas – mówił Ł. Reszka. – Każdy z nas przeżywa tę sytuację na swój sposób; każdym z nas targają skrajne emocje. Pan przewodniczący ma prawo tak reagować, jednak od nas, jako reprezentantów mieszkańców powiatu i decydentów, wymaga się racjonalności i spokoju. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Zmienia się z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Sztab zarządzania kryzysowego pracuje 24 godziny na dobę. Jednoosobowo pełnię funkcję szefa obrony cywilnej i szefa powiatowego zespołu zarządzania kryzysowego. Jestem cały czas w kontakcie ze służbami wojewody. Wracając do wczorajszego dnia ubolewam, że tak ważne święto jak Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych został całkowicie pominięty przez pana przewodniczącego i radę. Niedawno podejmowaliśmy stanowisko w tej sprawie, teraz zapomnieliśmy o 1 marca – odciął się starosta przewodniczącemu rady.

Później do tych słów odniósł się radny Radosław Brzózka, który stwierdził, że gdyby dzień wcześniej obrady nie zostałyby zakłócone, starosta otrzymałby zaproszenie na 6 marca od stowarzyszeń Wspólnota Świdnicka, Narodowy Świdnik i Marsz Szlakiem J. Franczaka ps. „Laluś” do świętowania dnia pamięci żołnierzy wyklętych podczas „Biegu Tropem Wilczym”.

W środę starosta rozwinął informację, którą przekazał radnym dzień wcześniej. Wspomniał m.in. o tym, że przygotowywane są procedury związane z zatrudnianiem uchodźców. – Część z osób, która przyjechała do nas w wyniku działań wojennych, niestety, nie ma już gdzie wrócić, nie ma też perspektyw gdzie wyjechać. Zajmujemy się pomocą, która nie jest już tylko doraźna. Niebawem zostaną podpisane porozumienia z gminami dotyczące pomocy instytucjonalnej i pobytu uchodźców z Ukrainy. Wiąże się to też z finansowaniem. Są już określone stawki i wydatki, które mogą być kwalifikowalne – mówił. Reszka.

Starosta wspomniał również, że uchodźcy mogą liczyć na bezpłatną pomoc medyczną. Skorzystała z niej m.in. obywatelka Ukrainy, która w sobotę (26.02) w nocy trafiła do SP ZOZ w Świdniku, a w poniedziałek (28.02) szczęśliwie urodziła córeczkę. Sasza, bo takie imię nadano dziewczynce, ważyła 4 kg. Ona i jej mama czują się dobrze i niebawem będą mogły opuścić szpital.

Starosta wspomniał również, że po raz pierwszy wprowadzany został trzeci w czterostopniowej skali stopień alarmowy CHARLI-CRP, dotyczący zagrożeń w cyberprzestrzeni, a na terenie województwa lubelskiego i podkarpackiego również stopień alarmowy BRAVO.

Radni mieli wiele pytań; interesowało ich, czy przewidziane jest wsparcie finansowe dla samorządów i organizacji pozarządowych związane z przyjęciem uchodźców i sytuacja w partnerskich samorządach. Radny Tomasz Szydło wskazywał na problemy związane z koordynacją wolnych miejsc noclegowych dla uciekających przed wojną Ukraińców. Jak przekazał, jeden z hoteli w Świdniku odmówił noclegu młodej Ukraince z dzieckiem, bo nie miała pieniędzy, by za niego zapłacić.

– Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca – mówił radny.

Radna Edyta Lipniowiecka (ŚWS) wskazała, że na stronie internetowej i mediach społecznościowych starostwa brakuje informacji o tym, gdzie i jaka pomoc jest akurat potrzebna. Później zadeklarowała również, że jeśli w sztabie będzie brakować rąk do pracy, chętnie zaangażuje się jako wolontariuszka. – Radni są nie tylko od gadania, ale przede wszystkim od robienia, zwłaszcza w takiej sytuacji – stwierdziła.

Wsparli także słowem

Podczas sesji radni na wniosek J. Osiny przyjęli stanowisko w sprawie wywołanej przez Rosjan wojny na Ukrainie. Rada nie miała żadnych uwag, co do słuszności przyjęcia takiej deklaracji, ale pojawiły się propozycje korekty przygotowanej przez Osinę treści. Wicestarosta Pejo zaproponował, aby słowa „przyjaciół z partnerskiego powiatu zdołbunowskiego” zastąpić słowami „mieszkańcami z partnerskiego powiatu zdołbunowskiego”. Tę propozycję poparł m.in. radny Arkadiusz Pszeniczka.

Radna Lipniowiecka przekonywała, aby nic nie zmieniać.

– Ta pierwsza forma, ze słowem „przyjaciół” wskazuje na większą więź i bliskość w tej sytuacji, a o to tak naprawdę chodzi, o wyrażenie wsparcia. Weźmy pod uwagę, że ci ludzie walczą o Europę, o nas wszystkich – mówiła.

– Jest mi wstyd, że w tej chwili nad czymś takim dyskutujemy. Popieram pierwotny projekt, proszę mnie zwolnić z dalszych obrad. Jadą do nas uchodźcy. Nie mam czasu, aby o tym dyskutować – stwierdził radny Marcin Najda.

Dyskusję zakończył wnioskodawca, czyli radny Osina, który zaapelował, aby nie dzielić włosa na czworo i nie spierać się o semantykę.

Ostateczna treść stanowiska przyjętego przez radnych: „Rada Powiatu w Świdniku potępia inwazję Rosji na suwerenny kraj Ukrainę. Jednocześnie wyrażamy nasze najszczersze wyrazy podziwu i wsparcia dla Całego Narodu Ukraińskiego walczącego z rosyjskim najeźdźcą. Nasze myśli są szczególnie blisko mieszkańców partnerskiego powiatu zdołbunowskiego. Apelujemy do wszystkich mieszkańców naszego powiatu o aktywny udział w pomocy Ukrainie, jej obywatelkom i obywatelom. Dziękujemy również tym, którzy zaangażowali się w dotychczasową pomoc”.

Zmiany w sanepidzie

Podczas sesji oficjalnie, po 22 latach pracy, z radnymi pożegnał się Jan Nowicki, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

– Czas biegnie i złożyło się tak, że przyszedł czas na emeryturę. Jest to może niefortunne ze względu na wywołaną przez Rosjan wojnę na Ukrainie, ale miałem umowę z moją szefową, że jak tylko epidemia zacznie się kończyć, to będę mógł odejść na emeryturę. Po 22 latach pracy w powiecie, po 35 latach dyrektorowania i prawie 44 latach pracy zawodowej doszedłem do wniosku, że posłucham rozkazu, jaki dostałem od swojego wnuka i już będę dziadkiem do dyspozycji. Dziękuję wszystkim państwu za tę wspólną pracę – mówił J. Nowicki i przekazał, że nową szefową świdnickiego sanepidu będzie Monika Krzyszczak, która do tej pory była jego zastępczynią i szefem nadzoru sanitarnego. Dopóki nowa dyrektor nie wdroży się w obowiązki, J. Nowicki będzie zatrudniony w stacji na pół etatu.(w)

News will be here