PUM zawalił

Kilkumetrowy nawis śnieżny, którego mimo obowiązku nikt w porę nie usunął, spadł z dachu, niszcząc zaparkowane przed budynkiem samochody. Interweniowała policja i straż pożarna, ale z PUM-u nikt nie pofatygował się na miejsce. Co by było, gdyby ten ciężar spadł na ludzi?

Początek sprawowania funkcji prezesa PUM nie jest szczęśliwy dla Rafała Bukowskiego. Nie dość, że sytuacja finansowa miejskiej spółki jest fatalna, to jeszcze wychodzi na to, że jej pracownicy mają problem z wypełnianiem swoich obowiązków.

W niedzielę (13 stycznia), około godz. 1 w nocy, dyspozytor straży pożarnej otrzymał wezwanie do kamienicy przy ul. Lubelskiej 78. Olbrzymi nawis śnieżny spadł z dachu na stojące przed budynkiem samochody mieszkańców. Jedno auto uszkodził, w drugim zmiażdżył przednią szybę i maskę. Miejsce zabezpieczał patrol policji. Przedstawiciel administratora budynku nie pojawił się, aby usunąć pozostały na dachu śnieg, który zagrażał bezpieczeństwu. Nawis w każdej chwili mógł spaść na wchodzących do klatki schodowej ludzi, a wtedy doszłoby do tragedii. Do zrzucenia śniegu wezwano strażaków.

Sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu to art. 163 kodeksu karnego. I za takie przestępstwo (zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności) mógłby odpowiadać przed sądem administrator budynku, który nie dopełnił zimowych obowiązków i doprowadził do niebezpiecznej sytuacji. W tym przypadku jednak pracownicy miejskiej spółki mogą dziękować policjantom za pobłażliwość, bo zakończyło się „tylko” na postępowaniu w sprawie o wykroczenie. W perspektywie PUM czeka zatem grzywna.

Prezes miejskiej spółki podkreśla, że po tej sytuacji, w piątek (18 stycznia) pouczył i przypomniał kierownikom poszczególnych ADM-ów o obowiązku odśnieżania, usuwania nawisów śnieżnych i niebezpiecznych sopli z dachu. W PUM-ie są zatrudnieni ludzie, którzy mają do tego stosowne uprawnienia, nie trzeba zatem podpisywać umowy z zewnętrzną firmą. Z drugiej strony, jak mówi Bukowski, jeszcze przed niedzielną akcją strażaków dozorca zwrócił uwagę spotkanym mieszkańcom kamienicy przy ul. Lubelskiej 78, by nie podjeżdżali pod sam budynek, dopóki zalegający na dachu śnieg nie zostanie usunięty.

Zima najwyraźniej zaskakuje nie tylko drogowców, ale i zarządców poszczególnych budynków, bo kilka dni później (16 stycznia) miała miejsce kolejna akcja ze spadającym z dachu śniegiem. Tym razem chodziło o prywatną kamienicę przy ul. Lubelskiej 66. Nawis śnieżny runął na uczęszczany chodnik, zrywając przy tym ozdobny kielich rynny.

Strażacy znów musieli wspinać się po drabinie, by usunąć skutki czyjejś nieodpowiedzialności. Mało tego, konieczne było zamknięcie fragmentu ulicy (od skrzyżowania z ul. Strażacką do ul. Dreszera). Ale, mimo zagrożenia, wyłączenia ruchu i zaangażowania służb ratunkowych, policjanci poprzestali na poinformowaniu zarządcy o jego obowiązkach i odjechali, kwalifikując akcję jako zwykłą „interwencję… (pc)

News will be here