Radny gani zarząd

Powiatowy radny Leszek Janeczek jest zbulwersowany działaniami władz powiatu krasnostawskiego w sprawie, którą poruszał podczas lipcowej sesji. Chodzi o sytuację w Domu Pomocy Społecznej, gdzie w październiku minionego roku jeden z podopiecznych zachorował na koronawirusa i przez kilka dni przebywał na sali z innymi osobami, a pomocy udzielono mu dopiero, gdy jego stan był ciężki. Mężczyzna przeżył, choć – jak mówi radny – DPS kupił już miejsce na cmentarzu. Co ciekawe, dyrektor Domu Ewa Kowalik miała dostać pod koniec roku nagrodę, co jeszcze bardziej oburza Leszka Janeczka.

Komisja finansów, rozwoju gospodarczego, samorządu i etyki powiatu krasnostawskiego na ostatnim posiedzeniu rozpatrywała skargę Ewy Kowalik, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Krasnymstawie na radnego Leszka Janeczka, członka klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, które współrządzi powiatem. Chodziło o to, że radny podczas lipcowej sesji rady powiatu opowiedział o bulwersującej sprawie z przełomu października i listopada minionego roku. Kowalik poczuła się dotknięta.

Przypomnijmy. Radny w trakcie obrad, o czym pisaliśmy przed tygodniem, pokazał zdjęcie sali, na której przebywało 30 podopiecznych DPS. Inne sale były wówczas w remoncie. Janeczek zwrócił uwagę, że w tym czasie liczba zachorowań na koronawirusa stale rosła. Któregoś dnia jeden z podopiecznych dostał prawie 40-stopniowej gorączki i nie został od razu odizolowany od reszty. Dopiero po dwóch dniach, jak mówił Janeczek, trafił na… korytarz. – Leżał między drabiną malarską, a pudełkami z farbą – podkreśla.

Dom Pomocy Społecznej miał już nawet w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Krasnymstawie kupić miejsce na cmentarzu. Po kilku dniach mężczyzna chory na Covid-19 trafił do szpitala w Szczebrzeszynie. Na szczęście przeżył. Radny chciał wyjaśnić cały incydent z władzami powiatu, ale gdy przyszło do rozmowy, zarząd uznał, że Janeczek nie miał racji. Taka postawa władz powiatu krasnostawskiego jeszcze bardziej rozsierdziła radnego, z zawodu lekarza.

W dodatku dyrektor Ewa Kowalik złożyła na Janeczka skargę. Stwierdziła, że radny powielał niemające najmniejszego uzasadnienia informacje, a w trakcie wypowiedzi pokazał, bez wymaganej zgody, zdjęcie mieszkańców Domu Pomocy Społecznej, czym naruszył obowiązujące przepisy dotyczące danych osobowych i ochrony wizerunku. Komisja skargę odrzuciła, ale dla Leszka Janeczka sprawa nie jest zamknięta. Radny w dalszym ciągu oczekuje na obiektywną ocenę ze strony władz powiatu.

– Kiedyś w Ankarze policjant zastrzelił Kurda, dziennikarz zrobił zdjęcie i… trafił za to do więzienia – opowiada radny Janeczek. – Tak samo jest ze mną. Nie mam do nikogo pretensji, że na jednej sali przebywało 30 osób. Chodzi o to, że zachorował człowiek, miał prawie 40 stopni gorączki i przez kilka dni leżał wśród innych zdrowych osób. Zaczynała się druga fala Covid-19. Pani dyrektor, widząc, co się dzieje, nie skierowała chorego od razu do izolatki. Jeszcze ta bulwersująca sprawa z zakupem miejsca na cmentarzu. W grudniu minionego roku rozmawiałem o tym z władzami powiatu krasnostawskiego, ale dla zarządu nie liczyło się, że podopieczni zostali narażeni na utratę zdrowia. Najważniejsza była ochrona pani dyrektor, bo to przecież „ich człowiek”, przez nich powołana na stanowisko – twierdzi radny.

W opinii Janeczka, najgorsze w tym wszystkim jest to, że w listopadzie ubiegłego roku dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie miał wnioskować o nagrody dla dyrektorów DPS-ów, które zarząd powiatu rzekomo zatwierdził. – Na wspomnianym już spotkaniu w starostwie pani dyrektor nie zaprzeczała, że podopieczny leżał na korytarzu. A przecież Dom Pomocy Społecznej w Krasnymstawie nosi nazwę Jana Pawła II, dla którego godność człowieka miała nadrzędne znaczenie – podkreśla radny.

Leszek Janeczek przypomina też, że w krasnostawskim DPS, wśród pensjonariuszy, było ponad 200 przypadków zakażeń koronawirusem. – Co innego natomiast mówił starosta. Dla niego tych zakażeń było niewiele. Niestety, kilka osób nie przeżyło. Na Covid-19 zachorowało też prawie 70 procent załogi. Na spotkaniu z zarządem zapytałem jednego z członków, czy wie, ile jest łącznie zachorowań w powiecie krasnostawskim. Nie wiedział, a przecież władze powiatu powinny uznać ten temat za najważniejszy. Mam pretensje do starosty i zarządu za brak właściwego zainteresowania problemem – dodaje radny. (s)

News will be here