Ratunek kosztem innych?

Rekrutacja do pierwszych klas szkół podstawowych w Chełmie nadal wywołuje sporo emocji i komentarzy. Rodzice i nauczyciele wytykają miastu „ręczne sterowanie” naborem. Szkoły, którymi interesuje się więcej rodziców, tracą na rzecz tych uznawanych za mniej popularne?

Przed tygodniem podzieliliśmy się obawami rodziców przyszłych uczniów, że to nie oni, a miejscy urzędnicy będą decydowali o tym, do których szkół trafią ich pociechy. Przez decyzje miasta rodzice mają mieć nikłe szanse posłania dzieci do szkół spoza swoich obwodów. Zaskoczenia tym nie kryją także sami nauczyciele. To oni angażują się w organizację dni otwartych w szkołach, namawiają rodziców i zachęcają dzieci, żeby zdecydowały się na konkretną placówkę. – Po co to całe zamieszanie i praca, skoro decyzje podejmuje urząd? – pytała chełmianka, która chciała zapisać dziecko do Szkoły Podstawowej nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi przy ul. Wołyńskiej w Chełmie.

To nie jej obwód, ale szkoła spodobała się jej i córce a jest też po drodze do pracy. Dokumenty złożyła, ale dowiedziała się, że może być problem z przyjęciem, bo kilkanaścioro dzieci spoza obwodu, które miały zamiar zapisać się do „Jedynki”, urząd chce rozlokować w innych szkołach. Rzekomo jeszcze więcej rodziców nie będzie mogło zapisać swoich pociech do SP nr 6 przy ul. Powstańców Warszawy. Jeden z rodziców, który skontaktował się z naszą redakcją, twierdzi, że z tej szkoły „zabrano” niemal całą klasę do innych placówek w mieście.

– Ratuje się jedne szkoły kosztem innych, ręcznie kieruje strumieniem dzieci, ale to przecież rodzice powinni decydować, do której szkoły chcą posłać swoje dzieci – mówił nam.

Andrzej Kosiniec, dyrektor „Szóstki”, podobnie jak pozostali dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy, tłumaczy, że w pierwszej kolejności do szkoły przyjmowane są dzieci z obwodu, co wynika z przepisów. – Jeżeli będziemy mieli dodatkowe miejsca, przyjmiemy także dzieci spoza obwodu – zapewnia. Ale co oznaczają te „wolne miejsca”? Przed rokiem w „Szóstce” powstały cztery klasy pierwsze. Co prawda potem trzeba było je połączyć w trzy, co wywoływało opór rodziców. Ale teraz szkoła zaplanowała tylko dwa oddziały, chociaż według danych z USC mogłaby spokojnie planować trzy. Czyżby jednak urząd wymusił takie ograniczenia?

– Według danych USC, na podstawie urodzeń w naszym obwodzie jest 68 dzieci, ale to nie są dane miarodajne, bo część mogła przenieść się do innych rejonów miasta, wyjechać z Chełma czy nawet z kraju – mówi dyrektor Kosiniec. – Na razie mamy około 50 dzieci z obwodu, co pozwoli utworzyć dwie klasy. Za zgodą organu prowadzącego mogę do każdej klasy dodać po dwie osoby. W maju będzie rekrutacja uzupełniająca dla dzieci spoza obwodu. Wtedy się okaże, ile napłynie podań i czy będzie sens tworzenia dodatkowego oddziału. Jeżeli podań będzie dużo, to nie sądzę, żeby urząd był przeciwny.

Dyrektor mówi, że i tak wszystko rozstrzygnie się ostatecznie w wakacje. Bo były takie sytuacje, że w sierpniu a nawet we wrześniu rodzice przenosili dzieci do np. szkoły niepublicznej, albo okazywało się, że wyjeżdżali z miasta. A jest i tak, że do Chełma przyjeżdżały rodziny z innych miejsc Polski.

Ale rodzice i niektórzy nauczyciele sugerują, że kosztem popularniejszych szkół ratuje się te, które cieszą się mniejszym zainteresowaniem. – To może przynieść odwrotny efekt, bo rodzice, którym nie uda się zapisać dziecka do wybranej przez siebie miejskiej placówki skorzystają z oferty szkół niepublicznych – mówią. (bf)

News will be here