Rowerzyści pod rękę z miastem

– Stowarzyszenie Świdnik Miasto Dla Rowerów przestało upominać się o interesy rowerzystów i wystawia miastu same laurki. Tak dzieje się, od kiedy prezes Stowarzyszenia Maciej Lubaś stał się prawą ręką wiceburmistrza Marcina Dmowskiego od spraw rowerowych – pisze jeden z naszych Czytelników w liście skierowanym do redakcji. M. Lubaś uważa takie zarzuty za krzywdzące. Przyznaje, że ostatnio uwag krytycznych jest mniej, ale tylko dlatego, że Ratusz otworzył się na współpracę z ŚMDR, zasięga opinii Stowarzyszenia i je uwzględnia, planując rowerowe inwestycje, nie dając nam powodów do zgłaszania uwag. Potwierdza to wysokie, drugie miejsce Świdnika, w kategorii miast do 50 tys. mieszkańców, w najnowszym ogólnopolskim Badaniu Klimatu Rowerowego.

– Do napisania tego listu skłonił mnie Wasz artykuł przedstawiający wyniki audytu rowerowego przeprowadzonego ostatnio przez przedstawicieli władz miasta, radnych i ŚMDR. W zasadzie nikt nie miał żadnych uwag, a według mnie nie jest tak różowo. Dlaczego nie zajęto się problemem dzieci dojeżdżających do szkół? Naprawdę jest niebezpiecznie. Ogromna liczba dzieci samodzielnie dojeżdża do SP nr 5 i SP nr 3 rowerami i hulajnogami. Dodatkowo mieszkańcy nowych osiedli domków jednorodzinnych proszą o ścieżki rowerowe przy budowanych ulicach, zarówno pan Dmowski jak i jego prawa ręka od spraw rowerowych, pan Lubaś bagatelizują temat. Ze strony ŚMDR w ogóle nie słychać ostatnio żadnych krytycznych uwag, jak to miało miejsce za czasów, kiedy za sprawy inwestycji i rozwoju w mieście odpowiadał poprzedni wiceburmistrz Michał Piotrowicz – czytamy w liście od naszego Czytelnika.

Co na to szef Stowarzyszenia Świdnik Miasto Dla Rowerów i wiceburmistrz Marcin Dmowski?

W ocenie Macieja Lubasia, infrastruktura wokół tych dwóch szkół na przestrzeni ostatnich kilku lat i tak bardzo się poprawiła, dzięki czemu – przynajmniej teoretycznie – uczniowie powinni być bezpieczniejsi, choć oczywiście można pokusić się o jeszcze inne rozwiązania.

– Jeśli chodzi o SP nr 5, na pewno można byłoby przemyśleć kwestię parkingu, który powstał pod szkołą i który można zajmować do 15 minut. Warto pomyśleć np. o zatoczce „park and ride”, wydzielonej wyspą, gdzie można byłoby bezpiecznie wysadzić dziecko. Pod względem bezpieczeństwa i tak jest tu o wiele lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Jest dojazd od zachodniej i wschodniej części miasta, choć droga rowerowa od Brzezin mogłaby być lepiej zaprojektowana i bezpośrednio łączyć się z bramą wjazdową do szkoły. Być może warto byłoby też zastanowić się nad oddzieleniem ruchu słupkami przy przychodni, aby rodzice nie mieli możliwości podjeżdżania aż pod jej budynek. Z uwagi na bezpieczeństwo wszystkich uczniów, należy również myśleć o budowie infrastruktury rowerowej po drugiej stronie głównych dróg w mieście – uważa M. Lubaś.

W przypadku SP nr 3, zdaniem M. Lubasia sprawdzić mogłaby się zmiana organizacji ruchu.

– Obiektywnie, po dwóch stronach szkoły są ulice jednokierunkowe z kontraruchem rowerowym. W grę mogłaby wchodzić ewentualnie kwestia wydzielenia drogi dla rowerów jednokierunkową ulicą Turystyczną. Trochę brakuje też łącznika, który byłby przedłużeniem inwestycji między parkiem do workout’u a budynkiem przy ul. 3 Maja 8. Na wysokości placu zabaw jest lekka luka w infrastrukturze rowerowej – mówi M. Lubaś.

Marcin Dmowski, wiceburmistrz Świdnika, przekonuje, że w kwestiach rowerowych wiele zmieniło się na plus, a wszystkie z miejskich szkół mają zapewnione dogodne połączenia rowerowe.

– Sam jeżdżę rowerem, często z dziećmi i obiektywnie mówiąc, jest bezpiecznie – ocenia wiceburmistrz. – Ze wschodu na zachód miasta można szybko przejechać kilkoma trasami: Targową, Niepodległości, Racławicką, Zielonym LOF-em na os. Brzeziny, a niedługo także Solidarności. Jest też ścieżka przy wojewódzkiej Żwirki i Wigury i dalej przy naszej Nadleśnej. W planach jest także ścieżka wzdłuż Krańcowej. Czekamy na pozwolenie na budowę. Newralgicznym punktem pozostaje wciąż ulica Dworcowa, czyli rowerowe połączenie Lublina ze Świdnikiem.

Zastępca burmistrza dodaje, że ścieżki powstają tam, gdzie ma to uzasadnienie.

– Oczywiście mamy sygnały od mieszkańców, którzy chcieliby przy swoich ulicach ścieżki rowerowe. Tam gdzie możemy i jest to uzasadnione, projektujemy je i wykonujemy, ale w większości, te ulice, które nam zostały – choć lokalnie na pewno ważne – mają ograniczony ruch i nie wprowadza się tam oddzielnej infrastruktury dedykowanej rowerzystom, tym bardziej, kiedy w danym rejonie są dostępne połączenia alternatywne – tłumaczy wiceburmistrz.

„Słodzą” miastu?

Maciej Lubaś zapewnia, że mniej zastrzeżeń ze strony ŚMDR, wobec polityki rowerowej miasta nie ma nic wspólnego ze znajomością z wiceburmistrzem Dmowskim, ale wynika z tego, że Urząd Miasta otworzył się na współpracę z ŚMDR, chętnie zasięga opinii i uwzględnia je w swojej działalności, a kiedyś z tym bywało różnie.

– Stowarzyszenie nie jest jednak w stosunku do działań Ratusza bezkrytyczne. Jeśli chcielibyśmy „przykrywać lukrem” sytuacje związane z działalnością UM, nie mówiłbym o kwestii dostępności ulicy Targowej w weekendy. Współpraca rzeczywiście jest lepsza, spotkamy się, rozmawiamy o projektach. Urząd Miasta wziął się w garść; nie dopuszcza do sytuacji, w których mielibyśmy możliwość zarzucania czegoś. Nazwałbym to mądrą prewencją – mówi M. Lubaś i dodaje, że żałuje, iż tak samo nie układa się współpraca z powiatem.

– Jak widać, tu nie chodzi o względy polityczne. W powiecie tak jak w mieście rządzi PiS, ale jedni chcą współdziałać, a drudzy nie. Dla osoby korzystającej z ulicy czy chodnika nie ma znaczenia, kto je wybudował. Ważna jest dostępność, dyskusja i pilnowanie się nawzajem w inwestycjach, żeby to, co jest realizowane służyło nam przez lata – kończy M. Lubaś.

w

News will be here