Na wniosek burmistrza Jerzego Lewczuka Rada Miasta i Gminy Izbica odwołała ze stanowiska skarbnik gminy Emilię Ignatowicz-Steć. Niewykluczone, że sprawa skończy się w sądzie.
We wtorek, 7 października, odbyła się sesja Rady Miasta i Gminy Izbica. Jednym z jej punktów było głosowanie nad uchwałą w sprawie odwołania ze stanowiska skarbnika gminy Emilii Ignatowicz-Steć. Z wnioskiem takim do radnych zwrócił się burmistrz Jerzy Lewczuk. Za odwołaniem skarbnik było 8 radnych (Teresa Ciastoch, Janusz Dusznik, Ryszard Gorzała, Piotr Kita, Sylwia Kowalczyk, Barbara Parol, Tomasz Wilk i Leszek Zych), 5 zagłosowało przeciwko (Daniel Kalman, Tomasz Kosz, Piotr Malczewski, Anna Matuszewska i Grzegorz Repeć), a Wioletta Niedźwiecka wstrzymała się od głosu.
O ile na sesji w tym punkcie nie było żadnej dyskusji, to na poprzedzającym ją posiedzeniu połączonych komisji doszło do ostrej wymiany zdań między burmistrzem a skarbniczką. Lewczuk zarzucił Ignatowicz-Steć, że nie poinformowała go przed zatrudnieniem o tym, że ma orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, które uprawnia ją do siedmiogodzinnego dnia pracy.
– Wszystkie dokumenty, które powinnam złożyć do działu kadr, przekazałam następnego dnia po sesji, na której zostałam powołana. Wśród nich było także orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, które uprawnia mnie do siedmiogodzinnego dnia pracy i 35 godzin tygodniowo – broniła się Ignatowicz-Steć, twierdząc, że burmistrz doskonale o tym wiedział, gdy podpisywał z nią umowę o pracę. – Proszę więc nie kłamać – rzuciła.
W odpowiedzi usłyszała, że to ona kłamie. Ignatowicz-Steć odniosła się też do regulaminu pracy, przekonując, że Lewczuk go łamie dyskryminując ją ze względu na niepełnosprawność. Kolejnym powodem odwołania skarbnik miały być, według burmistrza, kontakty skarbnik z radnymi czy też jej spotkanie z kierownikami referatów urzędu miasta i gminy Izbica (o czym Lewczuk miał nie być poinformowany).
– To było zwykłe spotkanie robocze z kierownikami. Omówiliśmy kwestie porządkowe, terminy przekazywania faktur, poprawność opisów księgowych, konieczność pilnowania klasyfikacji budżetowej czy wreszcie dbania o estetykę i kompletność dokumentów. Nic nadzwyczajnego – tłumaczyła. Skarbik przyznała, że rozmawiała też czasem z radnymi, ale przecież nie ma w tym nic niezwykłego, a przede wszystkim nie ma takiego zakazu. Kolejnym argumentem za odwołaniem skarbnik miał być fakt, że wzięła dwa dni wolnego w czasie, gdy w urzędzie była kontrola RIO. – Doskonale pan wie, że urlop ten był uzgodniony z kontrolującymi i to zwykłe pańskie wymysły, nie ma nad czym debatować – ripostowała Ignatowicz-Steć. Lewczuk zarzucił też skarbnik, że ta chodzi po gminie i straszy go „redaktorem Nowego Tygodnia”. Podał nawet jego nazwisko. – Nie straszyłam pana nikim, proszę nie wymyślać, nawet z tym panem nie rozmawiałam – broniła się.
– Jest to moja prerogatywa, z której skorzystałem dla dobra społeczności wspólnoty samorządowej – powiedział nam już po sesji burmistrz Jerzy Lewczuk. – Decyzja o odwołaniu pani skarbnik była trudna, ale konieczna. Zmiany nie są celem samym w sobie, mają służyć lepszej współpracy i sprawniejszemu działaniu gminy – dodał.
Ignatowicz-Steć, która w latach 2019-2020 była skarbnikiem miasta Chełm, a od maja 2023 r. do października 2024 r. dyrektorem chełmskiego pogotowia, skarbnikiem Izbicy została w listopadzie ubiegłego roku. W międzyczasie w 2024 roku przegrała wybory na wójta gminy Rejowiec Fabryczny. Była już skarbnik mówi „Nowemu Tygodniowi”, że w Izbicy dobrze się jej pracowało.
– Moje relacje z radą miasta oraz współpracownikami były jak najbardziej pozytywne. Kontakt z mieszkańcami gminy zawsze był miło przeze mnie odbierany – podkreśla. – Swoją pracę wykonywałam z maksymalnym zaangażowaniem. Uczciwość, prawdomówność, przejrzystość, posiadanie własnego zdania, a przede wszystkim sprzeciw wobec niegospodarności, nie zawsze jest w cenie. Jeżeli zwołanie zebrania z kierownikami w celu omówienia realizacji budżetu uznaje się za powód do odwołania, to znaczy, że troska o finanse publiczne staje się niewygodna – podsumowuje. (kg)
