Słabszy mecz Chełmianki

ORLĘTA RADZYŃ PODLASKI – ChKS CHEŁMIANKA 1:0 (0:0)

1:0 – Kobiałka (67).

ChKS: Ciołek – Mazurek, Duda (79 Brzozowski), Kanarek, Wiatrak, Skoczylas, Bednara (46 Bonin), Piekarski (79 Dziubiński), Wójcik (68 Czułowski), Myśliwiecki (62 Długosz), Kahsay.

W minionym sezonie Chełmianka dwukrotnie triumfowała nad Orlętami Radzyń Podlaski. Na wyjeździe wygrała 2:0, u siebie 1:0. W bieżącym w obu meczach górą były Orlęta, uzyskując identyczne wyniki. Mecze tych drużyn zawsze są wielką niewiadomą.

W sobotnie popołudnie podopieczni trenera Tomasza Złomańczuka w niczym nie przypominali drużyny ze spotkań w Łagowie, czy też Cracovią II. Orlęta wygrały zasłużenie, miały więcej okazji do zdobycia bramki, ale przy odrobinie szczęścia chełmianie mogli pokusić się o jeden punkt. W piłce nożnej od lat funkcjonuje takie porzekadło: jeśli nie możesz wygrać meczu, to go chociaż zremisuj…

W pierwszej połowie Orlęta były groźniejsze, stworzyły sobie trzy bardzo dobre okazje do zdobycia gola, ale na szczęście dla chełmskiego zespołu żadnej nie wykorzystały. Najlepszą w 30 min. miał Norbert Myszka, były gracz Chełmianki. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego urwał się spod opieki obrońców i z 5 metrów posłał piłkę obok prawego słupka. Goście do przerwy odpowiedzieli jednym, bardzo dobrym strzałem. W 38 min. z 25 m huknął Piotr Piekarski, lecz broniący bramki Orląt Maksymilian Ciołek odbił piłkę na rzut rożny.

Drugą połowę Chełmianka rozpoczęła optymistycznie. Zaatakowała rywala i bliski zdobycia gola znów był Piekarski. Jego strzał zza linii pola karnego w ostatniej chwili zablokował obrońca Orląt i kto wie, czy swoją ofiarną interwencją nie uratował gospodarzy przed utratą gola. W 60 min. doszło do zdarzenia, które miało niewątpliwie duży wpływ na dalszy przebieg meczu. Do zagranej w kierunku chełmskiego pola karnego piłki wystartował Mateusz Ozimek. Wykorzystał niezdecydowanie Łukasza Mazurka i Dawida Skoczylasa. Z bramki wybiegł Sebastian Ciołek i niepotrzebnie na ułamek sekundy zatrzymał się, po czym znów ruszył do piłki.

To niezdecydowanie spowodowało, że szybszy był zawodnik gospodarzy, a Ciołkowi nie pozostało nic innego, jak sfaulować przeciwnika. Sędzia bez wahania pokazał chełmskiemu bramkarzowi czerwoną kartkę, choć gdyby nie faul, trudno stwierdzić, czy Ozimek dopadłby do kopniętej w kierunku chorągiewki rożnej futbolówki i bezpośrednio skierował ją do pustej bramki. Między słupki musiał wejść bez rozgrzewki Jakub Długosz, co było zresztą widać w dalszej części meczu.

W 67 min. Orlęta dopięły swego, a w zdobyciu bramki przez gospodarzy trochę pomógł… sędzia główny, który nie przerwał gry po tym, jak zawodnik Orląt w pobliżu pola karnego Chełmianki gwałtownie odepchnął Skoczylasa i dzięki temu odebrał mu piłkę. Kilka sekund później futbolówka wylądowała w chełmskiej bramce. Michał Kobiałka uciekł Kacprowi Wiatrakowi, dopadł do zagranej wzdłuż linii bramkowej piłki i umieścił ją w siatce. Orlęta mogły pokusić się o kolejne gole, które byłyby efektem błędów, jakie popełniali nierozgrzany Długosz i bardzo słaba w sobotę linia obronna.

Chełmianka wcale jednak tego meczu nie musiała przegrać. Miała dwie świetne okazje, ale żadnej nie potrafiła zamienić na wyrównujące trafienie. Najpierw po dośrodkowaniu z wolnego minimalnie chybił Przemysław Kanarek, a w 80 min. po ładnym zagraniu od Adriana Dziubińskiego Ezana Kahsay w stuprocentowej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. Jeszcze w doliczonym czasie w polu karnym gospodarzy powstało olbrzymie zamieszanie, goście próbowali oddać celny strzał, ale wszystkie próby zostały zablokowane przez ofiarnie broniących zawodników Orląt.

Porażka nie przekreśla jeszcze szans Chełmianki na pierwsze miejsce w lidze, ale żeby je wywalczyć podopieczni Tomasza Złomańczuka muszą wygrać wszystkie cztery mecze, jakie zostały do zakończenia sezonu i liczyć na potknięcia rywali. (d)

News will be here