Sparta już była w ogródku…

SPARTA REJOWIEC FABRYCZNY – WŁODAWIANKA WŁODAWA 1:3 (0:0)


1:0 – Wołos (78), 1:1 – Gołąb (85), 1:2 – Gołąb (90), 1:3 – Gołąb (90+3).

SPARTA: J. Kamiński – Figura (50 Oleksiejuk), Ponurek, Huk, Martyn (72 Borówka), Bujak, Kwiatosz (60 Rutkowski), Pietrenka (55 Głowacki), Jasiński (65 Kasperek), Wołos, Barabasz.

WŁODAWIANKA: Polak – Chrześcijanek (30 Magdysh), Borcon, Błaszczuk (71 Kosowski), Waszczyński, Kwiatkowski, Nielipiuk, Musz (65 Gołąb), Lipski (30 Sowisz), Kołaczkowski, Szady (90+3 Misiura).

Piłka nożna jest nieprzewidywalna i potrafi zaskakiwać. Kto by pomyślał, że Włodawianka wywiezie z Rejowca Fabrycznego komplet punktów, tym bardziej, że do 85 min. gospodarze prowadzili 1:0, już byli w ogródku i witali się z gąską… To, co wydarzyło się w samej końcówce spotkania, kibice obu drużyn zapamiętają na długo. W ciągu niespełna 8 minut trzy trafienia Jakuba Gołąba spowodowały, że komplet punktów zainkasowali goście. Trener Sparty, Bartosz Bodys po meczu długo nie mógł uwierzyć w to, do wydarzyło się w sobotnie popołudnie na rejowieckim stadionie.

Po serii nieudanych występów i porażek Włodawianka jechała do Rejowca Fabrycznego przełamać złą passę, chociaż przed meczem znacznie więcej szans na zwycięstwo dawano gospodarzom. I początek meczu potwierdzał tę tezę.

– Po 10 minutach powinniśmy prowadzić 2:0 i kontrolować mecz. Mieliśmy dwie bardzo dobre okazje, ale nie wykorzystaliśmy ich, a szkoda, bo grałoby się nam łatwiej. W pierwszej połowie Włodawianka z akcji nie stworzyła żadnego zagrożenia. Groźne miała jedynie stałe fragmenty gry, w dodatku sami je prokurowaliśmy – podkreśla Bartosz Bodys.

Podobnego zdania jest trener włodawskich zawodników, Mirosław Kosowski. – To był ciężki mecz dla obu drużyn, jedni i drudzy chcieli wygrać, kibice oglądali otwarty futbol, gdzie obydwa zespoły miały swoje sytuacje. Do przerwy lepsza była Sparta, stworzyła więcej sytuacji podbramkowych – uważa M. Kosowski.

Po zmianie stron, jak mówi trener Bodys, jego zespół osiągnął optyczną przewagę, ale dopiero w 78 min. wyszedł na prowadzenie. Celnym strzałem popisał się Mateusz Wołos. I wtedy chyba nikt nie przypuszczał, że goście są w stanie wyrównać, a nawet przechylić szalę na swoją korzyść. – Jeszcze przy stanie 0:0 mieliśmy stuprocentową okazję do zdobycia gola. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Rafał Szady, jednak nie trafił do siatki. Po stracie gola nie poddaliśmy się, poszliśmy do przodu, by zdobyć wyrównującego gola. W 85 min. z prawej strony nastąpiło zagranie wzdłuż bramki, akcję na dalszym słupku zamknął Jakub Gołąb i strzałem z bliska doprowadził do remisu – opowiada trener Kosowski.

Włodawianka poczuła, że z tego meczu może wyciągnąć więcej, niż jeden punkt. – Przez chwilę pomyślałem, żeby skupić się na bronieniu wyniku, jednak zdobyty gol dodał nam wiary w końcowe zwycięstwo. W 90 min. po długim zagraniu Jakub Gołąb popisał się fenomenalnym strzałem z lewej nogi, choć jest prawonożnym zawodnikiem i ku rozpaczy miejscowych kibiców piłka wpadła do bramki. Dla miejscowych to był szok! Sparta jeszcze próbowała odrobić straty, zaatakowała, mój zespół natomiast nastawił się na kontratak i w doliczonym czasie gry w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Szady. Został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Gołąb, zaliczając klasycznego hat-tricka w niespełna osiem minut – relacjonuje trener Kosowski.

Po ostatnim gwizdku sędziego gospodarze byli zrozpaczeni. – Po raz kolejny zabrakło nam koncentracji i odpowiedzialności. Jestem załamany, dla nas był to mecz z gatunku za 9 punktów. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego zespół wyglądał jak wyglądał i w końcówce meczu właściwie nie zareagował. Taka porażka to wstyd. Przed nami zaległy mecz z Górnikiem II Łęczna oraz spotkanie w Lubartowie z Lewartem. Musimy się podnieść i wrócić do punktowania – uważa Bartosz Bodys.

Trener Kosowski po meczu był zadowolony z trzech punktów, mniej natomiast z gry swoich zawodników. – W naszej grze w dalszym ciągu jest jednak za wiele mankamentów. Cieszy zwycięstwo, bo potrzebowaliśmy go. Dzięki tej wygranej pozostajemy w grze, ale musimy wejść na nieco wyższy poziom, bo nasz kolejny przeciwnik Orlęta Łuków, według mnie, jest silniejszy od Sparty – dodaje szkoleniowiec włodawskiej drużyny.

Włodawianka zwycięstwo w Rejowcu Fabrycznym okupiła kontuzjami trzech zawodników: Patryka Błaszczuka, Rafała Musza i Dominika Lipskiego. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym meczu cała trójka nie zagra. (d)

News will be here