Mimo kilkunastu rund negocjacji w PZL-Świdnik wciąż nie wypracowano porozumienia płacowego na 2022 r. Rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami załogi, a propozycją zarządu są duże. Związki zawodowe nie wykluczają, że w najbliższym czasie może dojść do referendum strajkowego, a w konsekwencji także samego strajku.
Od kilkunastu tygodni trwają rozmowy pomiędzy zarządem PZL-Świdnik a załogą, dotyczące podwyżek wynagrodzeń w 2022 r. Jak dotąd stronom nie udało się dojść do porozumienia. 23 grudnia 2021 r. w PIP w Lublinie zarejestrowany został spór zbiorowy. Weszły w niego wszystkie organizacje związkowe działające w PZL-Świdnik.
Pracownicy oczekują podwyżek, które wyrównają olbrzymią, dwukrotnie wyższą niż prognozowano w ubiegłym roku, inflację. Jak wskazują, najważniejsze osoby w państwie zadbały o podniesienie swoich wynagrodzeń, dając również zielone światło dla podniesienia pensji włodarzom i radnym samorządów i oni również chcą choć częściowej rekompensaty wzrostu kosztów życia.
– Wszystko podrożało. Wg opracowania biegłego rewidenta wzrosły także koszty zarządu i rady nadzorczej naszej firmy i to o ok. 68 proc. Nie oczekujemy takich podwyżek, chcemy tylko rozmawiać o pieniądzach, które zrekompensują szalejącą inflację – mówią pracownicy.
Od 20 października do końca minionego roku odbyło się już 15 rund negocjacji płacowych. Rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami załogi, a propozycją zarządu są wciąż duże. Porozumienia nie przyniosły również ostatnie negocjacje, które miały miejsce w ubiegłą środę, 5 stycznia.
Związkowcy nie ukrywają, że sytuacja jest patowa i w najbliższym czasie może dojść do referendum strajkowego i samego strajku. Propozycje podwyżek, jakie pracodawca złożył załodze nie są jawne. Zostały one przedstawione uczestnikom negocjacji i opatrzone klauzulą „tylko do wiadomości uczestników spotkania”.
– Te propozycje są rażąco niewspółmierne w stosunku do oczekiwań załogi. Tym bardziej, że wyniki za ubiegły rok były całkiem przyzwoite, choć nie doczekaliśmy się żadnych obiecywanych zamówień. Mimo to radzimy sobie na rynku i mamy jedne z lepszych wyników w grupie. Pracujemy w branży lotniczej, a podwyżki mamy zdecydowanie niższe niż np. w dyskontach spożywczych. To chyba o czymś świadczy. Trudno się dziwić, że wyszkoleni i doświadczeni pracownicy szukają zatrudnienia gdzie indziej i odchodzą – komentuje jeden z pracowników.
Związki zawodowe, póki co, nie chcą wypowiadać się na ten temat. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, dostały od zarządu zakaz informowania mediów.
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się także do przedstawicieli PZL-Świdnik, ale póki co go nie otrzymaliśmy.
Kolejna runda rozmów zaplanowana jest na najbliższy wtorek, 11 stycznia.
Do tematu wrócimy. (w)