W Świdniku, przy ul. Spadochroniarzy 16a powstała Spynka – punkt dziennej opieki dla dzieci, którego główną rolą jest integracja polskich i ukraińskich dzieci.
Spynka to program, który od przeszło roku realizuje warszawska Fundacja Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego w partnerstwie z UNICEF-em i we współpracy z samorządami. Misją programu jest tworzenie miejsc dziennej opieki dla dzieci z Ukrainy i Polski. Obecnie na terenie naszego kraju działa już ponad 60 Spynek, z czego kilka w Lublinie. Od czwartku 30 marca, swoją Spynkę ma także Świdnik. Punkt, który powstał przy ul. Spadochroniarzy 16a jest w stanie przyjąć czterdzieścioro maluchów w wieku od roku do 6 lat.
– Rekrutacja jest otwarta; wciąż mamy wolne miejsca. Zapisać można się m.in. przez naszą stronę internatową: spynka.org – zachęca Martyna Jarosz, koordynator projektu w województwie lubelskim.
Podobnie jak w żłobku czy przedszkolu, dzieci uczęszczające do Spynek otrzymują opiekę, mają zapewnione trzy posiłki dziennie, a także zajęcia ruchowe, plastyczne i muzyczne. Realizują też profesjonalnie przygotowane programy edukacyjne.
– Dzieci są zadbane, zaopiekowanie, nakarmione i mają poczucie bezpieczeństwa. Dbają o to nasze opiekunki i edukatorki, które z wielkim zaangażowaniem podchodzą do swojej pracy. Są wśród nich także panie mówiące w języku ukraińskim, dzięki czemu dzieci z Ukrainy mają kontakt ze swoim językiem ojczystym; nie ma też bariery językowej, która – jak wynika z naszych dotychczasowych obserwacji – istnieje i stanowi pewną przeszkodę – dodaje M. Jarosz.
Dla ukraińskich dzieci, ale także ich mam Spynki są także miejscami adaptacji i integracji z lokalną społecznością. Nazwa programu też nie jest przypadkowa.
– Słowo Spynka (Спинка) to po ukraińsku oparcie krzesła albo kręgosłup. Polakom kojarzy się ze spinką do włosów lub spinaczem – przedmiotem, który ma moc łączenia, tak więc chcemy łączyć, integrować i dawać wsparcie – mówi M. Jarosz.
Niektóre Spynki działają niemal od początku wojny na Ukrainie. Kobiety, które uciekając przed wojną zatrzymały się w Polsce w rozmowach z opiekunkami często podkreślają, że czują ogromną wdzięczność za to, że są takie miejsca.
– Cieszą się, że ich dzieci mogą integrować się z rówieśnikami, uczyć się, rozwijać, poznawać polski język, nie zapominając przy tym o swoim ojczystym języku i kulturze. Mówią, że to dla nich namiastka domu – kończy M. Jarosz. (w)