Świdnickie święte krówki

Radna Edyta Lipniowiecka (ŚWS) poprosiła Urząd Miasta Świdnik o dane dotyczące wydatków na promocję miasta. Z dokumentów, które otrzymała, wynikało jej, że w pierwszym” półroczu tego roku magistrat zamówił ponad 3 tony promocyjnych mlecznych ciągutek. W odpowiedzi usłyszała, że nie umie liczyć, bo krówek kupiono tylko 800 kg, że w ramach mandatu radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej, a zaspokajanie osobistej ciekawości radnej nie może stanowić „interesu publicznego” i skutkować zaangażowaniem pracowników urzędu…

W wrześniu radna Edyta Lipniowiecka, jedna z dwójki radnych reprezentujących w świdnickim samorządzie opozycję (klub Świdnik Wspólna Sprawa), zwróciła się do urzędników z pisemną interpelacją o udostępnienie informacji na temat kwoty, jaką w Urząd Miasta wydał na promocję w pierwszym półroczu 2017 r. Jak wyjaśnia radna, kwestia zainteresowała ją, bo wydatki te na przestrzeni trzech ostatnich lat wzrosły o połowę.
– Przed październikową sesją otrzymałam materiały, a w nich znalazły się cztery pozycje dotyczące zakupu cukierków (chodzi o krówki w papierku z symbolami miasta – przyp. red.) – każda po 800 kg za 857 zł. Łącznie to ponad 3 tony krówek. Zdziwiła mnie ta ogromna ilość, dlatego zapytałam o to na sesji. Pani sekretarz nie była wówczas w stanie mi odpowiedzieć, czy rzeczywiście zakupiono tyle cukierków. Później okazało się, że był to jednak błąd, ale wiem o tym z mediów. Do mnie żadna oficjalna odpowiedź na ten temat nie wpłynęła – mówi radna Edyta Lipniowiecka.
Zapytany o komentarz w tej sprawie Karol Łukasik, rzecznik prasowy Urzędu Miasta, wyjaśnia, że radna błędnie zinterpretowała przedstawiony jej wydruk wydatków na promocję miasta, który otrzymała wraz z odpowiedzią na interpretację, a miasto kupiło nie 3,2 tony, a 800 kg, które przekazano w kilku transzach.
– W odpowiedzi dodatkowo poinformowano radną, że jeśli załączone zestawienie nie zawiera informacji, które chciałaby uzyskać, to jest proszona o skontaktowanie się z Biurem Funduszy Europejskich bądź Wydziałem Komunikacji Społecznej, gdzie zostaną wyjaśnione wszelkie szczegóły dotyczące konkretnych wydatków. Pani Lipniowiecka nie skorzystała z takiej możliwości, a jej błędna interpretacja wynika z nierzetelnej analizy dokumentów i braku chęci dotarcia do prawdy. Jednocześnie chciałbym uspokoić mieszkańców, szczególnie dzieci i miłośników „świdnickich” krówek. Pomimo irracjonalnego sprzeciwu działaczy totalnej opozycji w przyszłym roku nie zabraknie tych tak lubianych słodyczy na imprezach miejskich – mówi K. Łukasik.
Radna tłumaczy, że odpowiedź, którą otrzymała od miasta, była szczątkowa, niedokładna i nie zawierała wszystkich informacji, na których jej zależało.
– Prosiłam, aby wyszczególniono na przykład, na co poszły pieniądze i komu płaciło miasto. W zestawieniu tego nie było – mówi E. Lipniowiecka.
W odpowiedzi na jej interpelację miasto odpisało za to, że informacja w formie przez nią wskazanej nie jest w posiadaniu urzędu, a tworzenie tabel na niesprecyzowane potrzeby mogłoby obniżyć efektywność pracy urzędu. Napisano także, że w ramach mandatu radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej, a – jak czytamy w piśmie – „tworzenie rejestrów w formie proponowanej przez radną, co niewątpliwie skutkowałoby zaangażowaniem pracowników urzędu, w celu być może zaspokojenia osobistej ciekawości, nie może stanowić interesu publicznego”.
– Można powiedzieć, że dostałam reprymendę za dociekliwość. Uważam, że te pouczenia są nie na miejscu. Radny ma prawo i pytać i dalej będę to robiła, a swoje rady urząd miasta może zatrzymać dla siebie. Gdyby dokładnie sprawdzili wykaz, który mi dali, nie musiałabym o nic dopytywać – uważa radna.
W pierwszej połowie tego roku UM Świdnik wydał na promocję 133 tys. zł. Pieniądze te zostały wydane na zakup usług, materiałów promocyjnych i wyposażenia związanego z promocją gminy czy obsługę delegacji zagranicznych. W wydatkach tych znalazły się też koszty związane m.in. z usługą druku i kolportażu informatora miejskiego i umowy z mediami. (w)

News will be here