Szczęście było z Kłosem

KŁOS GMINA CHEŁM – START 1944 KRASNYSTAW 1:0 (0:0)
1:0 – Fornal (90+2)


KŁOS: Kozłowski – Flis, Rutkowski, Jabłoński (80 Siatka), Leśniak (63 Adamski), K. Rak, J. Rak (55 P. Poznański), Kuśmierz, Mazur (63 Gierczak), Fornal, Drzewicki (55 Dąbrowski).

START: Janiak – Lenard, Saj, Kraiko, Kożuchowski (25 Piwko), D. Sołdecki (85 Łubkowski), Chariasz, J. Sołdecki (82 Szponar), Florek, Ciechan, Skiba.

Po dwóch przegranych meczach, w których Kłos stracił w sumie osiem bramek, podopieczni Jana Konojackiego liczyli na przełamanie w derbowym starciu ze Startem Krasnystaw. Z kolei goście, po wysokim zwycięstwie nad Hetmanem Zamość mieli chrapkę na kolejne trzy punkty. Więcej szans na wygraną przed pierwszym gwizdkiem sędziego dawano zatem przyjezdnym. Start z Kłosem dawno jednak nie wygrał i w sobotnie popołudnie potwierdził, że zespół z gminy Chełm jakoś mu nie leży…

Krasnostawianie w przekroju całego spotkania byli stroną dominującą. Od pierwszych minut zaatakowali bramkę Łukasza Kozłowskiego i już w 5 min. po podaniu od Jakuba Sołdeckiego do siatki trafił Dominik Skiba. Tego gola sędzia jednak nie uznał, odgwizdując spalonego. Start nie zwalniał i w 15 min. powinien wyjść na prowadzenie. Znakomitą szansę miał Kryspin Florek. Dostał piłkę w polu bramkowym przeciwnika, ale uderzył nad poprzeczką.

– Mieliśmy zdecydowaną przewagę, Kłos tylko bronił się, przerywał nasze akcje faulami, łapiąc moich zawodników za koszulki, czy w pół, byleby powstrzymać nasz atak. Dziwiłem się, że sędzia za takie faule nie karał zawodników gospodarzy żółtymi kartkami, bo co najmniej pięć do przerwy powinien pokazać – opowiada Marek Kwiecień, trener Startu. – W całym spotkaniu stworzyliśmy sobie pięć stuprocentowych okazji strzeleckich i kilka innych dogodnych sytuacji, ale byliśmy bardzo nieskuteczni. Trzy gole mógł strzelić Florek, jednego Dawid Sołdecki i Skiba. Myślę, że gdybyśmy zdobyli bramkę, ten mecz zakończyłby się naszym zwycięstwem, bo rywal nie był w stanie nam zagrozić. Mam trochę pretensji do sędziego, ale nie winię go za to, że nie wygraliśmy tego spotkania. Byliśmy nieskuteczni pod bramką przeciwnika i to zadecydowało, że do Krasnegostawu wróciliśmy bez punktów.

Spotkanie rozstrzygnęło się w doliczonym czasie gry. Start zgubił piłkę, dostał ją Damian Kuśmierz, ograł młodego Kornela Piwko, wbiegł z nią w pole karne, a tam został sfaulowany przez Jurija Kraiko. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Karnego na gola pewnym strzałem zamienił Paweł Fornal, zapewniając swojej drużynie trzy punkty. – Na pewno mogliśmy się tutaj lepiej zachować i nie dopuścić do tego, by Kuśmierz wpadł z futbolówką w szesnastce. Gdyby Kraiko nie sfaulował go, najprawdopodobniej zawodnik Kłosa znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnie strzeliłby gola. Mogliśmy natomiast powstrzymać Kuśmierza jeszcze przed polem karnym. Należało sfaulować rywala nawet kosztem żółtej kartki. Naszemu młodemu zawodnikowi zabrakło doświadczenia, ale nie winię go, bo gdybyśmy wykorzystali swoje okazje, nie byłoby tej sytuacji z karnym. Przegraliśmy mecz, który powinien zakończyć się naszym zwycięstwem – podkreśla Kwiecień.

Po ostatnim gwizdku sędziego trener gospodarzy, Jan Konojacki nie ukrywał zadowolenia ze zdobytych trzech punktów. – Po ostatnich niepowodzeniach chcieliśmy zagrać bardziej ofensywnie, zmieniliśmy ustawienie, ale ciężko było drużynie przyzwyczaić się do nowego stylu gry. Przez trudną adaptację przeciwnik miał przewagę, oddaliśmy mu środek pola, mimo że zagraliśmy na dwie „ósemki” i jedną szóstkę. Nie oznacza to jednak, że wszystko było źle. Mieliśmy momenty dobrej gry, kiedy byliśmy odpowiednio zorganizowani w defensywie – podkreśla Jan Konojacki. – Brakowało nam jednak jakości przy podaniu otwierającym drogę do bramki. Podejmowaliśmy złe decyzje, zagrywaliśmy piłkę momentami za wcześnie, chwilami na późno, zamiast w odpowiednie tempo. Byliśmy też za daleko od przeciwnika, dlatego też wiele razy ratowaliśmy się faulem. Cieszy natomiast fakt, że kolejny mecz wytrzymaliśmy pod względem fizycznym.

Kłos w całym meczu, oprócz rzutu karnego, oddał jeden strzał na bramkę przeciwnika. – To dlatego, że brakowało otwierającego podania. W samej końcówce zagraliśmy jednak bardzo uważnie. Widać było, że Start chce wygrać za wszelką cenę i wszystko postawił na jedną kartę. Na boisku zrobiło się więcej miejsca. Wykorzystaliśmy swoją okazję i wygraliśmy mecz. Fornal jedenastkę wykonał perfekcyjnie. Muszę jednak przyznać, że dziś dopisało nam szczęście, którego z kolei zabrakło we wcześniejszych meczach – zaznacza J. Konojacki.

Jak mówi szkoleniowiec Kłosa, mecz ze Startem był za sześć punktów. – Gdyby rywal wygrał miałby 8 punktów, my natomiast zostalibyśmy z dwoma oczkami. Teraz przed nami mecz z Hetmanem w Zamościu, który będziemy chcieli wygrać, choć rywal dokonał zmiany trenera – dodaje Jan Konojacki.

Spotkanie Hetman – Kłos odbędzie się w sobotę 4 września o godz. 11.00. Z kolei Start Krasnystaw u siebie zmierzy się z prowadzącym w tabeli Granitem Bychawa. Początek starcia w niedzielę 5 września o godz. 15.00. (d)

News will be here