Szuka głosu, który da mandat

Andrzej Dzirba, były radny powiatowy z PSL, nie składa broni i nadal walczy o mandat. Złożył protest wyborczy, w którym domaga się ponownego przeliczenia nieważnych głosów w swoim okręgu. Szanse na zmianę składu rady są realne. Dzirba dostał tylko o jeden głos mniej od koleżanki z listy – Lucyny Sado, która mandat zdobyła. Ale jest też inna ewentualność – odebranie mandatu koalicjantowi z PiS.

Andrzej Dzirba był radnym powiatowym minionej kadencji. Startował z listy PSL w największym okręgu nr 1, obejmującym trzy Rejowce i Siedliszcze. W ostatnich wyborach był jedynką na liście i zdobył aż 667 głosów. Mandatu jednak nie uzyskał, bo o jeden głos wyprzedziła go startująca z drugiego miejsca na liście PSL Lucyna Sado z Siedliszcza.

Drugi mandat dla PSL przypadł startującej z ostatniego miejsca Dorocie Łosiewicz (752 głosy). W okręgu nr 1 mandat wywalczyli ponadto: Jerzy Kwiatkowski i Ireneusz Czmuda z PiS oraz Tomasz Szczepaniak z G9.

Dzirba w grudniu złożył protest wyborczy. Chce, by sąd ponownie przeliczył nieważne głosy. – Przyznam, że po wyborach sam o tym nie myślałem, mimo tak nieznacznej różnicy – mówi. – Ale znajomi zaczęli mnie pytać czy już złożyłem protest i po rozmowach z nimi przekonałem się, że warto spróbować.

Możliwość pomyłki przy liczeniu głosów wydaje się całkiem spora. W tych wyborach po raz pierwszy pracowały dwie komisje. Jedna przyjmowała a druga liczyła głosy. Może się okazać, że głos uznany przez komisję za nieważny, np. z powodu postawienia krzyżyka nieznacznie poza kratką, sąd uzna jednak za ważny. Oczywiście może się też okazać, że komisja policzyła wszystko jak należy albo że głosy zyskają inni kandydaci.

Ponowne przeliczenie głosów to szansa nie tylko dla A. Dzirby, ale całego PSL, któremu niewiele brakowało do uzyskania trzeciego mandatu w okręgu. Gdyby okazało się, że część z nieważnych głosów po weryfikacji rzeczywiście oddana została na listę tej partii, to Dzibra mógłby wywalczyć mandat, nie odbierając go partyjnej koleżance. Wtedy straciłoby PiS, a konkretnie Ireneusz Czmuda.

– Z mojej perspektywy nie ma to znaczenia, bo w „najgorszym” wypadku liczba mandatów się nie zmieni, a czy radnym będzie pani Sado czy pan Dzirba, to działamy przecież w jednym ugrupowaniu – mówi Piotr Deniszczuk, starosta chełmski. – W innej sytuacji może to uderzyć trochę w PiS, ale nie będzie to miało znaczenia w naszych relacjach.

14 stycznia ma się odbyć kolejne posiedzenie sądu w sprawie protestu A. Dzirby. Wcześniej sąd wystąpił do gmin z okręgu nr 1 o przekazanie kart z głosowań. Ale później się z tego wycofał. Teraz sędzia chce protokołów z przekazania dokumentacji, jakie spisywały ze sobą obie komisje wyborcze. (bf)

News will be here