Szukała pomocy, napędziła świdniczanom strachu

Dziwnie zachowująca się kobieta napędziła olbrzymiego strachu mieszkance Świdnika i postawiła na nogi policję. Prawdopodobnie nie miała złych zamiarów i sama potrzebowała pomocy, ale sposób w jaki to okazywała, wywołał niepokój wśród mieszkańców.

Wypadki miały miejsce w środę, 27 października, wieczorem. Mieszkanka jednego z bloków przy ul. Witosa wracała do domu, niosąc siatki z zakupami. Dochodząc do swojej klatki poczuła, jak ktoś od tyłu próbuje je wyrwać i usłyszała nieznajomy kobiecy głos: Ciociu, ciociu, pomogę. Przestraszona i zdezorientowana świdniczanka w pierwszej chwili pomyślała, że ktoś robi sobie z niej żarty, ale nieznajoma nie chciała oddać zakupów i wbiegła za napastowaną kobietą na klatkę, a po otwarciu drzwi do mieszkania wtargnęła za nią do środka. Tłumaczyła, że nie ma gdzie nocować.

Nie pomagało straszenie policją, mówienie, że za chwilę wróci mąż, ani inne środki perswazji. Gospodyni w końcu udało się wypchnąć intruza na klatkę i zatrzasnąć drzwi. Tą historią podzieliła się z radnym Marcinem Magierem sąsiadka napadniętej kobiety, która była naocznym świadkiem szarpaniny kobiet w otwartych drzwiach mieszkania, prosząc go, by zainteresował tym zdarzeniem media, by uczuliły mieszkańców na możliwość spotkania się z takim przypadkiem, a służby mundurowe na podejrzanie zachowujące się osoby i podjął interwencję o wcześniejsze zapalania ulicznych latarni (tego wieczora na ul. Witosa miały się zaświecić dopiero po godz. 20).

Opisanego przez świdniczankę zdarzenia nikt oficjalnie nie zgłosił na policję, ale o tym, że naprawdę miało miejsce, mogą świadczyć inne zawiadomienia jakie otrzymali tego samego wieczoru świdniccy mundurowi. Jeden z mieszkańców osiedla Wschód prosił o przysłanie patrolu na ul. Witosa, gdzie kobieta w wieku 50-60 lat zaczepia przechodniów i dziwnie się zachowuje. Kiedy policjanci przybyli na miejsce pod wskazanym adresem nie zastali nikogo, ale przeszukali okolice i nieopodal, przy ul. Hallera, pod schodami jednego z budynków odnaleźli kobietę, która najwyraźniej szykuje się do spania. Okazała się nią 55-letnia mieszkanka Ryk. Była trzeźwa, ale jej tłumaczenia były bardzo nieskładne. Policjanci wezwali na miejsce karetkę pogotowia, a medycy uznali, że kobietę należy przewieźć do szpitala.

– Dobrze, że to zostało zgłoszone. Okazało się, że ta kobieta wymagała pomocy. Nie wiadomo co by się stało, gdyby została na tę noc na dworze. Ktoś z mieszkańców zadzwonił w obawie o bezpieczeństwo swoje i sąsiadów, ale okazało się, że tym telefonem pomógł też tej pani – komentują mundurowi i przypominają, że kiedy ktoś nas zaczepia, czujemy się zagrożeni, czy widzimy, że ktoś się dziwnie zachowuje powinniśmy dzwonić pod numer alarmowy 112. – Nigdy nie wiemy, co kieruje taką osobą, czy faktycznie chęć zrobienia komuś krzywdy, czy okradzenia, czy tak jak w tym przypadku, potrzeba pomocy. Do wyjaśnienia tego skierowane zostaną odpowiednie służby – przypominają policjanci. (w)

News will be here