Tak grać nie można!

ChKS CHEŁMIANKA – ORLĘTA RADZYŃ PODLASKI 0:2 (0:0)


0:1 – Maj (51), 0:2 – Szymala (90+2 karny).

ChKS: Ciołek – Wiatrak, Kanarek (81 Wołos), Zbiciak, Mazurek, Brzozowski (55 Myśliwiecki), Piekarski, Czułowski (74 Dziubiński), Wójcik, Grądz (46 Skoczylas), Kahsay.

Ten, kto myślał, że Chełmianka po przegranej z rezerwami Cracovii zrehabilituje się w starciu przed własną publicznością z Orlętami Radzyń Podlaski i zainkasuje trzy punkty, srodze się zawiódł. Podopieczni Tomasza Złomańczuka rozegrali najsłabsze spotkanie w bieżącym sezonie, gorsze niż w Rączej pod Krakowem, gdzie chociaż stworzyła kilka wybornych okazji i gdyby nie zawiodła skuteczność, wynik byłby inny. Chełmianka w ubiegłą sobotę w niczym nie przypominała zespołu, który pewnie ograł Stal Stalowa Wola, Podhale Nowy Targ, czy Wisłokę Dębica.

Zespół gospodarzy grał schematycznie, dlatego też ciężko było mu przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną w defensywie drużynę Orląt. Trener gości, Mikołaj Raczyński, po meczu stwierdził, że doskonale wiedział, iż Chełmianka będzie grała trójką obrońców, dlatego też jego drużyna zastosowała odpowiedni pressing i ustawienie, które uniemożliwiło gospodarzom wyprowadzenie piłki z własnej połowy. I tak też było. Chełmianka zanotowała bardzo dużo strat w środkowej strefie i serię niecelnych zagrań w kierunku ofensywnych graczy.

Zawodnicy z Chełma przegrali wiele pojedynków jeden na jeden. Złych wyborów w sobotnie popołudnie w szeregach gospodarzy było mnóstwo, a wynikały one przede wszystkim z tego, że zawodnicy trenera Złomańczuka nie szukali wolnych przestrzeni. Mniej biegali od przeciwnika, który pod względem fizycznym do tego pojedynku był lepiej przygotowany. Mecz z Orlętami pokazał, że sztab szkoleniowy Chełmianki w kolejnych meczach musi szukać elementu zaskoczenia, bo cała liga już wie, jakim systemem gra chełmski zespół.

Do przerwy gra była w miarę wyrównana, raz dłużej przy piłce utrzymywała się drużyna gospodarzy, raz gości. Przyjezdni pierwsi zagrozili bramce Sebastiana Ciołka. W 24 min. ostrą wrzutkę w pole karne z rzutu wolnego posłał Przemysław Koszel i w polu karnym Chełmianki zrobiło się gorąco. Na szczęście w porę udało się zażegnać niebezpieczeństwo. Miejscowi pierwszą dogodną sytuację strzelecką wypracowali sobie dopiero w 30 min. spotkania.

Najbardziej pracowity w szeregach gospodarzy w sobotnim spotkaniu Ezana Kahsay przedarł się prawą stroną boiska, założył „siatkę” rywalowi i zagrał na wolne pole do Patryka Czułowskiego. Środkowy pomocnik Chełmianki znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak nie zdołał pokonać Roberta Nowackiego. Była to najlepsza okazja chełmian w pierwszej części meczu do zdobycia bramki. W 40 min. gospodarze przeprowadzili nieliczną w tym pojedynku składną akcję. Piłkę na skrzydle dostał Michał Grądz, wbiegł w pole karne i uderzył blisko narożnika, ale prosto w ręce bramkarza Orląt.

Po zmianie stron wydawało się, że Chełmianka ruszy do zdecydowanego szturmu na bramkę przeciwnika, tym bardziej, że trener Złomańczuk wpuścił na boisko dynamicznego Dawida Skoczylasa. Zamiast ataków gospodarzy, dość szybko padł gol dla gości. Orlęta na wysokości pola karnego miejscowych wykonały wrzut z autu. Żaden z zawodników Chełmianki nie potrafił wybić piłki daleko od własnej bramki. W zamieszaniu w szesnastce futbolówka trafiła pod nogi stojącego na dwunastym metrze Arkadiusza Maja, który uwolnił się spod opieki Przemysława Kanarka i przy biernej postawie obrońców bez zastanowienia uderzył na bramkę, pokonując zasłoniętego Ciołka.

Po stracie gola Chełmianka próbowała zaatakować, ale w jej akcjach brakowało płynności i dokładności. Sytuacji bramkowych za dużo nie stworzyła. W 57 min. Kahsay w trudnej sytuacji próbował lobować bramkarza Orląt jednak ten przewidział intencje najlepszego strzelca Chełmianki i nie dał się zaskoczyć. W 60 min. z rzutu wolnego z 30 m uderzał Piotr Piekarski i był to jedyny strzał gospodarzy z dystansu w całym meczu. Piłka minęła jednak lewy słupek bramki Orląt.

Przeciwnik z kolei groźnie kontratakował i w 61 min. bliski zdobycia drugiego gola był Karol Rycaj, ale na szczęście dla miejscowych przeniósł piłkę nad poprzeczką. Minutę później fatalny błąd popełnił stoper gości, Norbert Myszka. Piłkę przechwycił Krystian Wójcik i w sytuacji sam na sam strzelił obok słupka. To była najlepsza okazja gospodarzy do zdobycia bramki w drugiej połowie. Orlęta nie zamierzały rezygnować z podwyższenia wyniku i w 67 min. przed szansą stanął Maj, ale tym razem piłka po jego strzale poszybowała nad bramką. W międzyczasie sędzia nie dostrzegł, że w polu karnym zespołu z Radzynia Podlaskiego, jeden z obrońców pociągnął za koszulkę Przemysława Kanarka, który stracił równowagę i przewrócił się na murawę.

W tej sytuacji gospodarzom należała się jedenastka. Później dwie dobre okazje, po dokładnych dośrodkowaniach najpierw Kacpra Wiatraka, a potem Michała Wołosa, miał Paweł Myśliwiecki. W obu sytuacjach uderzył piłkę głową, ale jego strzały okazały się niecelne. W doliczonym czasie gry prawą stroną boiska przedarł się Jan Bożym. Przy styku linii bramkowej z linią pola karnego za rękę zupełnie niepotrzebnie złapał go Skoczylas. Pomocnik Orląt przewrócił się na murawę, a sędzia podyktował rzut karny, który na drugiego gola pewnym strzałem pod poprzeczkę zamienił Patryk Szymala, odbierając miejscowym jakiekolwiek szanse na choćby jeden punkt.

W następnej kolejce Chełmiankę czeka o wiele trudniejsze zadanie, bo zespół trenera Złomańczuka zagra w Tarnobrzegu z liderem, Siarką. Po dwóch nieudanych spotkaniach drużyna musi otrząsnąć się i przede wszystkim zagrać z zębem, tym bardziej, że Siarka w ośmiu rozegranych dotąd u siebie pojedynkach wywalczyła aż 22 punkty na 24 możliwe do zdobycia. Mecz w Tarnobrzegu odbędzie się w sobotę 23 października o 14.00.(d)

News will be here