Tak grać nie można!

ChKS CHEŁMIANKA – KS WIĄZOWNICA 1:2 (1:1)


1:0 – Bonin (4), 1:1 – Gliniak (27), 1:2 – Rop (50 wolny).

ChKS: Ciołek – Skoczylas (85 Więcaszek), Wołos, Kanarek, Brzyski, D. Brzozowski (70 Grądz), Wawryszczuk (62 Bednara), Bonin, Adamski, Kotowicz, Myśliwiecki (70 Kożuchowski).

Początek meczu był obiecujący. Pierwsza akcja gospodarzy przyniosła im gola i zapowiadało się, że Chełmianka odniesie pierwsze od prawie rok trzecioligowe zwycięstwo. Dobrą grę miejscowych kibice oglądali jednak tylko do 25 minuty. Później z każdą minutą było coraz gorzej, a czary goryczy dopełnił niewykorzystany przez Pawła Myśliwieckiego rzut karny.

Nie tak wyobrażali sobie kibice Chełmianki początek sezonu 2020/2021 w wykonaniu podopiecznych Jana Konojackiego. Po przegranym meczu w Sandomierzu, w którym chełmski zespół, powiedzmy sobie szczerze, wypadł blado, wszyscy mieli nadzieję, że Chełmianka zrehabilituje się za porażkę z Wisłą i na swoim stadionie pokona beniaminka z Wiązownicy. Na to też wskazywały pierwsze minuty spotkanie. W 4 min. Tomasz Brzyski zagrał w kierunku Grzegorza Bonina.

Paweł Myśliwiecki wziął na siebie obrońcę, ułatwiając Boninowi przejęcie piłki. Doświadczony pomocnik pognał z futbolówką w kierunku bramki rywala. I choć golkiper Wiązownicy wybiegł z bramki, skrócił kąt, Bonin znalazł miejsce by posłać piłkę do siatki. Po zdobyciu gola Chełmianka kontrolowała przebieg meczu, szanowała piłkę, a jak nadarzyła się okazja, ruszała do ataku. W 18 min. mogło być 2:0, gdyby Hubert Kotowicz lepiej zagrał do dobrze ustawionego w polu karnym Pawła Myśliwieckiego.

W 27 min. goście wykonywali rzut rożny. Piłkę głową przed szesnastkę zbił Bonin, jednak żaden z zawodników Chełmianki nie ruszył do niej, by ją wybić. Do futbolówki wystartował natomiast Bartłomiej Gliniak i bez zastanowienia huknął z 20 m nie dając żadnych szans Sebastianowi Ciołkowi. Piłka wpadła do siatki przy samym słupku i goście cieszyli się z wyrównującego gola. Utrata bramki sprawiła, że miejscowi… stanęli w miejscu. Mnożyły się niecelne podania, było mało ruchu bez piłki i wiele nieporozumień w każdej formacji. Podopieczni trenera Konojackiego przez ostatni kwadrans pierwszej połowy grali bardzo słabo. Zamiast wychodzić do podań, szukać wolnych przestrzeni na boisku, chowali się za plecy przeciwnika. Przegrywali pojedynki jeden na jeden, nie mieli też pomysłu na sforsowanie defensywy rywala.

W środku pola pozostawiali gościom dużo wolnego miejsca i jeszcze w pierwszej połowie piłkarze z Wiązownicy mogli wyjść na prowadzenie. Kacper Rop przez nikogo nieatakowany zdecydował się na rajd z piłką i strzał z ponad 20 m, po którym futbolówka trafiła w słupek. Beniaminek z Wiązownicy raz jeszcze próbował zaskoczyć z dystansu Ciołka, ale bramkarz Chełmianki był na posterunku i odbił piłkę po strzale z 25 m. Tuż przed przerwą gospodarzom należał się rzut karny. W szarżującego Dawida Skoczylasa bardzo ostrym i dynamicznym wślizgiem zatrzymał jeden z obrońców. Rywal trafił w piłkę i nogi pomocnika Chełmianki, ale sędzia podyktował tylko rzut z rogu.

Drugą połowę miejscowi rozpoczęli fatalnie, bo już w pierwszej akcji pozwolili gościom zagrozić bramce Ciołka. Tym razem gola nie było, ale w 50 min. golkiper Chełmianki skapitulował po raz drugi. Z rzutu wolnego pięknego gola strzelił Rop, posyłając z lewej nogi piłkę w samo okienko. Inna sprawa, że stały fragment gry chełmianie sami sobie sprokurowali. Po stracie gola gospodarze zdołali jednak stworzyć okazję do zdobycia wyrównującej bramki.

W 57 min. w polu karnym gości był popychany Piotr Adamski i sędzia wskazał na jedenasty metr. Bramkarz wyczuł jednak intencje Pawła Myśliwieckiego i obronił jego strzał. Gospodarze innych okazji do zdobycia gola już nie stworzyli, może dlatego, że poza Boninem, który brał ciężar gry na siebie, pozostali zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby nie bardzo wiedzieli, co mają robić na boisku. Co innego przeciwnik. Drużyna z Wiązownicy zaprezentowała dobre przygotowanie motoryczne i fizyczne. Wykorzystując błędy gospodarzy stworzyła sobie jeszcze kilka dogodnych okazji do podwyższenia wyniku, w tym jedną stuprocentową, po której Sebastianowi Ciołkowi z pomocą przyszła poprzeczka.

Piłkarze Chełmianki schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami, zdając sobie sprawę, że rozegrali słaby mecz, w dodatku przed własną publicznością. Wszyscy doskonale wiedzą, że drużyna jest budowana od podstaw, ale tak słabo grać nie można. Zespół potrzebuje szybkiego wstrząsu, bo nie może pozwolić sobie na stratę punktów w kolejnych meczach. Już w środę 12 sierpnia o 16.00 zagra w Kraśniku z miejscową Stalą. (r)

News will be here