Chwilę grozy przeżył 18-latek. Była dziewczyna z koleżanką wywabiły go z domu, a potem wspólnie z kumplami uprowadzili do wąwozu na Czubach. Tam chłopak został brutalnie pobity. Napastnicy wkrótce wpadli. Jedna z zatrzymanych kobiet myślała, że uniknie aresztu jak powie, że ma koronawirusa.
Pokrzywdzony pochodzi z gminy Jabłonna. Kilka dni temu odwiedziły go znajome, wśród nich była sympatia. Nie przeczuwając nic złego młodzieniec zgodził się pojechać z nimi na piwo do Lublina. Po drodze do auta wsiadło dwóch kolegów dziewczyn. Mężczyźni od razu zaczęli być agresywni w stosunku do 18-latka. Jeden z nich zaczął mu grozić wywiezieniem do lasu i zabójstwem.
Ostatecznie „porywacze” pojechali na Czuby do wąwozu. Tam sprawcy rozprawili się z ofiarą. Dotkliwie pobili 18-latka. Na jego głowie rozbili butelkę. Poraniony chłopak zawiadomił policję.
Funkcjonariusze szybko ustalili dane napastników i ich zatrzymali.
Podczas czynności jedna z kobiet okłamała policjantów mówiąc, że miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem. To przedłużyło procedury. 18-latce wykonano testy, które wykazały, że jest zdrowa.
– Podejrzani usłyszeli zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności i pobicia przy użyciu niebezpiecznego narzędzia. Na wniosek śledczych trafili do tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy. Grozi im kara do 10 lat więzienia – informuje komisarz Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji. LL