V LIGA. Bug zachował pozycję lidera

W czwartej kolejce znów z dobrej strony pokazał się Bug. Zespół z Hanny nie dał szans beniaminkowi i w Dubecznie pokonał miejscowy Hutnik, dzięki czemu zachował pozycję lidera chełmskiej okrógówki. Po głupiej stracie kilku punktów w ostatnich meczach w końcu wygrało Ogniwo. W Wierzbicy Hetman Żółkiewka był bez szans. Start Regent Pawłów, który przegrał dotychczas wszystkie swoje spotkania, długo prowadził w Fajsławicach, by w końcówce stracić trzy gole. Bardzo słaby mecz obejrzeli kibice w Suchawie, gdzie Agros zremisował z rozczarowującą Unią Białopole. W Srebrzyszczu Orzeł przegrał dość wysoko ze Spółdzielcą Siedliszcze. W Rejowcu mecz nie doszedł do skutku, bo Znicz Siennica Różana nie dojechał, gdyż po drodze zepsuł się bus. Oto komplet wyników spotkań 4. kolejki i relacje:


Orzeł padł u siebie

ORZEŁ SREBRZYSZCZE – SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE 1:4 (1:2)

1:0 – A. Olender (2), 1:1 – Lechowski (36), 1:2 – Mróz (45+1), 1:3 – Lechowski (50), 1:4 – Borek (61 karny).

ORZEŁ: Drewiecki – Nazaruk (46 Horbatenko), Bazela, Sz. Tatysiak (46 Nestorowicz), D. Trusiuk, Rzeszut, M. Olender, Wójcicki (46 Mikulski), Tomaszewski (75 Betiuk), A. Olender, Czapla. Trener – Dominik Drewiecki.

SPÓŁDZIELCA: Pawlak – Sawicki, Antonowicz, Jędruszak, Borek, Wawruszak, Damian Orłowski, K. Mróz (70 Dawid Orłowski), Poliszuk, Oszwa (55 Daniel Orłowski), Lechowski (70 Pasternak). Trener – Dariusz Kuchta. Czerwone kartki: Bazela (O) w 85 min. za dwie żółte oraz Sawicki (S) w 65 min. za faul.

Nie najlepiej rozpoczęła obecne rozgrywki jedna z czołowych drużyn chełmskiej okręgówki w ubiegłym sezonie. Orzeł Srebrzyszcze, bo o nim mowa, w pierwszej kolejce dość niespodziewanie przegrał u siebie z Frassati Fajsławice, w drugiej, co prawda dość szczęśliwie pokonał Granicę, ale już tydzień temu uległ Ruchowi Izbica. Nie lepiej było w ostatnią sobotę. Starcie ze Spółdzielcą Siedliszcze zaczęło się dla Orła dobrze. Gapiostwo i brak koncentracji gości już w 2 min. na gola zamienił Andrzej Olender, ale później, z minuty na minutę, podopieczni Dariusza Kuchty zyskiwali przewagę. Już w 16 min. groźnie, ale minimalnie niecelnie uderzał Oszwa, który 6 min. później znów znalazł się w dogodnej pozycji, ale znów przestrzelił. Goście wciąż atakowali, a Orzeł jakby chciał na siłę bronić korzystnego rezultatu.

W 24 min. Spółdzielca oddał trzeci niecelny strzał (tym razem spudłował Antonowicz). Pierwsze celne uderzenie goście zanotowali w 36 min. Znów strzelał Oszwa, ale grający na pozycji bramkarza zespołu ze Srebrzyszcza trener Dominik Drewiecki nie dał się zaskoczyć. Minutę później nie miał już szans. – Wyprowadziliśmy kolejny szybki atak, piłka trafiła do Lechowskiego, który wykorzystał sytuację „sam na sam” z bramkarzem gospodarzy – opowiada Damian Osoba ze Spółdzielcy. Gospodarze wciąż grali niemrawo i w doliczonym czasie gry pierwszej połowy stracili drugą bramkę. Tym razem Lechowski asystował, piłka trafiła do Kewina Mroza, który minął Drewieckiego i trafił do pustej bramki. Po zmianie stron Orzeł próbował odrabiać straty, ale w 50 min. nadział się na kontrę, którą ładnym uderzeniem z ok. 16 m wykończył aktywny Lechowski.

W 55 min. powinno być 4:1 dla goście, ale Oszwa nie wykorzystał sytuacji „sam na sam” z trenerem Drewieckim. Bramkarz Orła stanął na wysokości zadania także w 59 min. broniąc groźny strzał Mroza. W 61 min. nie miał już jednak szans. Rzut karny, ustalający wynik meczu, na gola zamienił Borek. W 65 min. za niepotrzebny faul przed własnym polem karnym z boiska wyleciał Sawicki, ale gospodarze nie potrafili wykorzystać gry w przewadze. Mało tego, sami mecz kończyli w dziesięciu bo w 85 min. drugą żółtą kartkę obejrzał Bazela. – Byliśmy dziś lepsi i wygraliśmy zasłużenie – podsumowuje Damian Osoba. (kg)

Ogniwo nie dało Hetmanowi szans

OGNIWO WIERZBICA – HETMAN ŻÓŁKIEWKA 5:2 (2:1)

0:1 – Sawicki (6), 1:1 – P. Bąk (14), 2:1 – Siwek (35 wolny), 3:1 – Siwek (51), 4:1 – P. Bąk (61), 5:1 – Knot (65 karny), 5:2 – Koprucha (84).

OGNIWO: Zagraba (57 Wojnowski) – Kłos, Pilipczuk, Pełczyński, Siwek, Jusiuk (75 Gałecki), Chlebiuk, Sobów, Knot (65 Stańczuk), K. Klimowicz (67 Dzierba), P. Bąk (75 Krzyżanowski). Trener – Krzysztof Bodziak.

HETMAN: Ścibak – Ździebło, Sawicki, Rycerz, Widz (46 Gałka), Puchala (65 Więckowski), Szymonek (65 T. Prus), Basiak, K. Prus (75 Książek), Koprucha, Kapłon. Trener – Piotr Kapłon. Czerwona kartka: Kapłon (H) w 88 min. za dwie żółte.

Hetman zagrał kolejne słabe spotkanie i przegrał tym samym trzeci mecz z rzędu. – Sami nie wiemy, co się z nami dzieje – przyznał po ostatnim gwizdku Andrzej Koprucha, kierownik drużyny z Żółkiewki.

Goście zaczęli dobrze. W 6 min. Sawicki silnym strzałem w tzw. długi róg zaskoczył Zagrabę, ale potem kompletnie oddali inicjatywę gospodarzom. W 14 min. było już 1:1. Patryk Bąk znalazł się w dogodnej sytuacji, strzelił mocno, lecz prosto w Ścibaka, który wybił piłkę przed siebie. – Patryk ponownie do niej dopadł i strzałem z 5 m tym razem nie dał bramkarzowi gości szans – opowiada Artur Wawruszak, kierownik drużyny z Wierzbicy. Ogniwo poszło za ciosem. W 16 min. do siatki trafił Klimowicz, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Dwa razy groźnie uderzał Jakub Chlebiuk, ale dwa razy futbolówka przelatywała tuż obok słupka bramki Hetmana. – W tej części meczu goście oddali jeden strzał i zdobyli gola – zauważa Wawruszak.

W 35 min. kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego z 20 m popisał się Cezary Siwek i Ogniwo objęło zasłużone prowadzenie. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Podopieczni Piotra Kapłona grali słabo, a Ogniwo wciąż atakowało. W efekcie w niespełna 15 minut gospodarze zdobyli trzy kolejne gole. W 51 min. drugie trafienie zaliczył Siwek. Lewy obrońca zespołu z Wierzbicy zdobył gola głową po dośrodkowaniu od Chlebiuka. Na 4:1 podwyższył P. Bąk strzałem z 5 m, zaś asystował Michał Kłos. W 65 min. było już 5:1. W polu karnym gości faulowany był Karol Sobów, a „jedenastkę” na gola zamienił Karol Knot. – Prowadziliśmy wysoko i trener zdecydował się na dokonanie kilku zmian. Mimo to do końca kontrolowaliśmy to, co dzieje się na boisku, raz zaspaliśmy, co wykorzystał Damian Koprucha ustalając wynik meczu na 5:2. Wygraliśmy pewnie i zasłużenie. Hetman oddał dziś dwa strzały i oba zamienił na bramki – podsumowuje Wawruszak. Warto dodać, że bliski hat-tricka był Siwek, ale w drugiej połowie nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji.(kg)

Twarde starcie w Dubecznie

HUTNIK DUBECZNO – BUG HANNA 2:4 (1:3)

1:0 – Grzegorczyk (12), 1:1 – Więcaszek (27), 1:2 – A. Jaworski (35), 1:3 – Chwedoruk (40 karny), 1:4 – Więcaszek (55), 2:4 – P. Stalbowski (78).

HUTNIK: Jaworski – Jędruszak, Struski, Grzegorczyk, Krawczyk, Gałąska, Kaczanowski (40 Korzeniowski, 62 Zamościński), P. Stalbowski, Kończal, Głuch, M. Stalbowski. Trener – Grzegorz Nowicki.

BUG: Żmudzinski – Trochimiuk (80 Babkiewicz), Żakowski, Kryjak, Masztaleruk, Mikulski (70 Pietrusik), Wysokiński, J. Jaworski (60 Zaniuk), A. Jaworski (85 Ignatiuk), Więcaszek, Chwedoruk. Trener – Paweł Oponowicz.

W Dubecznie kibice obejrzeli zacięte, wyrównane spotkanie, a o zwycięstwie gości przesądziła skuteczność i to, że Bug w środku pola miał w niedzielne popołudnie więcej jakości.

– Dobrze weszliśmy w ten mecz, bo szybko objęliśmy prowadzenie i myślę, że do utraty gola na 1:1, nasza gra mogła się podobać – mówił po spotkaniu trener Hutnika, Grzegorz Nowicki. – Straciliśmy przed przerwą trzy bramki, mogliśmy uniknąć tego, ale też możemy mieć pretensji do sędziny, która nie radziła sobie dziś. Mecz derbowy i szkoda, że związek nie oddelegował doświadczonego arbitra. Bug grał agresywnie, momentami dość ostro, było dużo fauli, żółtych kartek. Na skutek właśnie faulu straciliśmy naszego czołowego zawodnika Mateusza Kaczanowskiego. Spotkanie ustawiła sytuacja z rzutem karnym dla gości. Uważamy, że Wojciech Więcaszek najpierw faulował naszego zawodnika i powinniśmy mieć rzut wolny. Sędzina uznała inaczej i podyktowała karnego dla Bugu. W drugiej połowie spotkanie było wyrównane, staraliśmy się zmienić niekorzystny wynik, niestety, udało się zdobyć tylko jednego gola – mówi G. Nowicki.

Z gry swoich podopiecznych nie był zadowolony trener Bugu, Paweł Oponowicz. – Na pewno odczuwaliśmy jeszcze trudy środowego meczu pucharowego ze Startem Krasnystaw. W Dubecznie zagraliśmy najsłabszy dotąd mecz i jedynie co cieszy, to zdobyte trzy punkty – powiedział po ostatnim gwizdku sędziego. (d)

Udany finisz Frassati

FRASSATI FAJSŁAWICE – START REGENT PAWŁÓW 3:1 (0:1)

0:1 – Klempka (23), 1:1 – A. Błaziak (75 samobójcza), 2:1 – Młynarczyk (83), 3:1 – Młynarczyk (89).

FRASSATI: Frassati: Mazur – K. Przebirowski, Suszek, P. Przebirowski, Ciempiel, Karol Błaziak (65 Przybylski), Gęca, Dunda, Chruściel (65 Smyk), Kostka (65 Robak), Młynarczyk. Trener – Rafał Robak.

START: Bobrowski – Jarzębski, Kozioł (65 Celebrat), Mazurek, Żukowski, Klempka (76 Nowosad), Kamil Kister, A. Błaziak, Stasiak, Siepsiak, Sulowski. Trener – Krzysztof Klempka.

Po trzech porażkach z rzędu zespół z Pawłowa jechał do Fajsławic z silnym postanowieniem ambitnej gry. I co ciekawe, przez większą część meczu prowadził 1:0. – W 23 min. nasz grający trener Krzysztof Klempka zdecydował się na strzał zza pola karnego i bramkarz gospodarzy skapitulował. To była bardzo piękna bramka – opowiada Grzegorz Mazurek, prezes Startu Regent.

Zadowoleni z takiego obrotu gry goście cofnęli się i nastawili na grę z kontry. I aż do 75 min. taka taktyka się sprawdzała. – Mądrze się broniliśmy, graliśmy ambitnie, Frassati przeważało, ale i my mieliśmy swoje szanse. Np. w 55 min. Sulowski w doskonałej sytuacji nie trafił czystko w piłkę – mówi Mazurek. Ostatecznie, we wspomnianej 75 min. Start sam wbił sobie gola. Po kolejnej oskrzydlającej akcji gospodarzy Błaziak interweniował tak niefortunnie, że z metra pokonał własnego bramkarza. Podopieczni Rafała Robaka odetchnęli i jeszcze śmielej zaatakowali. Gościom z minuty na minutę brakowało za to sił. – Ostatecznie w samej końcówce straciliśmy kolejne dwa gole. Owszem gospodarze byli lepsi, ale mecz tak się układał, że mamy spory niedosyt. Można było wywieźć z Fajsławic chociaż jeden punkt – mówi prezes klubu z Pawłowa. Bohaterem Frassati został Michał Młynarczyk, który wpisał się na listę strzelców w 83 i 89 min.

– Ciężko się nam dziś grało ze Startem, zwłaszcza w pierwszej połowie – mówi Rafał Robak, trener zespołu z Fajsławic. – Myślę, że ekipa z Pawłowa wcale nie jest najgorsza w lidze i jeszcze nie jednemu zespołowi się postawi. W niedzielę nastawiliśmy się na ataki skrzydłami, ale szybko straciliśmy gola po kontrze i trudno było nam odrobić starty. Graliśmy jednak konsekwentnie i w końcu to się opłaciło. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie – dodaje. (kg)

Granica coraz lepsza

GRANICA DOROHUSK – RUCH IZBICA 4:1 (2:0)

1:0 – Swatek (16), 2:0 – A. Antoniak (37), 3:0 – Słomka (54 karny), 3:1 – Babiarz (83), 4:1 – Ciechoński (87).

GRANICA: Kopeć – Ruszkiewicz (70 Sokołowski), M. Antoniak, Piotrowski (80 Ciechoński), Słomka (61 Kamola), Swatek, Alikowski (70 Krupa), A. Antoniak (61 Świderski), Pieczykolan, Gregorczuk, Niemiec. Trener – Marek Grzywna.

RUCH: Sasim (80 Dołhan) – Babiarz Blonka (46 Hopko), Frącek, Czochrowski, Lewandowski, Antoniak (55 Śliwa), Binek (60 Witkowski), Zaprawa (46 Wlizło), Pawlak, Gałka. Trener – Roman Blonka.

Po dwóch porażkach w pierwszych kolejkach, Granica Dorohusk wygrała drugi mecz z rzędu. W niedzielę okazała się lepsza od Ruchu Izbica. – W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo mądrze – mówi Konrad Czebiera, wiceprezes Granicy. – Okazji bramkowych mieliśmy jak na lekarstwo, ale wykorzystaliśmy te, które udało się stworzyć – dodaje. Wynik w 16 min. silnym strzałem zza pola karnego otworzył Swatek. Dziesięć minut później było już 2:0. Piękną asystą popisał się grający prezes klubu z Dorohuska Arkadiusz Słomka, a Artur Antoniak z bliska pokonał bramkarza Ruchu. – To była bardzo słaba połowa w naszym wykonaniu, Granica nie grała rewelacyjnie, ale byłe lepsza – przyznaje Roman Blonka, trener zespołu z Izbicy. – Po zmianie stron zaatakowaliśmy, próbowaliśmy odrabiać straty, graliśmy lepiej. Niestety w 54 min. sędzia odgwizdał, moim zdaniem, kontrowersyjnego karnego dla gospodarzy i zrobiło się 3:0 – opowiada Blonka.

Wspomnianą jedenastkę na gola zamienił Słomka. Ruch się nie poddał i zdołał trafić na 1:3. – Po rzucie rożnym piłka trafiła do Babiarza, który skierował futbolówkę do pustej siatki.

Walczyliśmy dalej, ale byliśmy nieskuteczni – relacjonuje trener Ruchu. Konrad Czebiera uważa, że Granica w drugiej połowie kontrolowała przebieg boiskowych zdarzeń. – Bramka Słomki z rzutu karnego przesądziła o końcowym triumfie. Pod koniec niepotrzebne się rozluźniliśmy się i w zamieszaniu po rzucie rożnym goście zdobyli honorowego gola. Na szczęście szybko odpowiedzieliśmy. Tomek Ciechoński skorzystał z błędu bramkarza i ustalił wynik spotkania na 4:1 – mówi wiceprezes Granicy. (kg)

„Rąbanka” w Suchawie

AGROS SUCHAWA – UNIA BIAŁOPOLE 1:1 (1:1)

0:1 – Sarzyński (14), 1:1 – Piotrowski (17).

AGROS: Danielczuk – Karczewski, Mikulski, Lejko, Hrycak, B. Staszewski, Piotrowski (60 Kowalski), K. Staszewski (70 Sekulski), Tomaszewski (70 Baj), Boczuliński, Pińkowski. Trener – Jacek Płoszaj.

UNIA: Chwedorczuk – M. Cor, Bureć, K. Cor, Domińczuk (77 Charada), Sz. Łukaszewski, Zdybel, J. Łukaszewski, Piekaruk (55 Steciuk), Sarzyński, Gąsiorowski. Trener – Robert Tarnowski.

Bardzo słabe spotkanie obejrzeli kibice, którzy w niedzielę przybyli na boisko w Suchawie. – Nic dobrego o tym meczu nie można powiedzieć, to była rąbanka na poziomie klasy „A” – po ostatnim gwizdku nie obijał w bawełnę Robert Tarnowski, trener Unii Białopole. – Cały mecz to było wybijanie na oślep piłki do przodu, tzw. laga, a może akurat ktoś ją przejmie i stworzy jakąś sytuację. Naprawdę nie było, co oglądać. Moja drużyna, w IV lidze zmuszona do gry obronnej i nastawiona na kontrataki, nie radzi sobie w okręgówce, gdy trzeba kreować grę – przyznaje Tarnowski.

Unia lepiej mecz zaczęła, bo w 14 min. Sarzyński skorzystał z prezentu od obrońcy Agrosu i mocnym strzałem pokonał Danielczuka. Zespół z Białopola nie potrafił jednak pójść za ciosem. Już trzy minuty później gospodarze wyrównali. Pięknym strzałem z rzutu wolnego z 25 m popisał się Grzegorz Piotrowski. Tak naprawdę był to jedyny godny zapamiętania moment w tym spotkaniu. – Przyznam, że bardziej obawiałem się zespołu z Białopola, tymczasem Unia nic wielkiego nie pokazała – mówi Jacek Płoszaj, trener Agrosu. – Na początku głupio straciliśmy gola, ale na szczęście szybko udało się wyrównać. Wynik 1:1 nas satysfakcjonował, dlatego cofnęliśmy się z nastawieniem na grę z kontry. To się opłaciło, mieliśmy nawet sytuację na 2:1 w drugiej połowie, ale nie wykorzystał jej Sekulski. Mecz może nie stał na wysokim poziomie, gra toczyła się głównie w środku pola i polegała często na walce wręcz. Z mojej drużyny jestem jednak zadowolony, bo chłopcy pokazali charakter – ocenia Płoszaj. kg

Znicz nie dotarł do Rejowca

Spotkanie Unii Rejowiec ze Zniczem Siennica Różana było zaplanowane na sobotnie przedpołudnie. Pierwszy gwizdek miał zabrzmieć już o godz. 10.00. Pojedynek nie doszedł jednak do skutku, bo piłkarze Znicza nie dojechali do Rejowca, gdyż zepsuł się im autokar.

– Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja – mówi Tomasz Sąsiadek, szkoleniowiec Unii. – Na stadion przyjechał trener gości Mirosław Basiński, zapewniając, że jego zespół lada moment zamelduje się w Rejowcu. Potem dowiedzieliśmy się, że Znicz nie dojedzie, bo w Siennicy Nadolnej zepsuł się autokar, którym podróżowali zawodnicy. Z tego miejsca do Rejowca jest co najwyżej 10 km. Proponowaliśmy, że wyślemy swojego busa, by przywieźć graczy Znicza na mecz. Nikt nie chciał. Tłumaczyliśmy też, że mogą dojechać prywatnymi samochodami. Bardzo chcieliśmy zagrać, nawet jeśli mecz miałby się opóźnić. Niestety, odnoszę wrażenie, goście robili wszystko, by nie dopuścić do zawodów. Dla nas sprawa jest bardzo czytelna, ale ostateczną decyzję podejmie Wydział Gier – dodaje Sąsiadek.

Karol Tywoniuk, prezes Znicza przyznaje, że zespół w komplecie wyjechał na mecz, a w Siennicy Różanej bus odmówił posłuszeństwa. – Całą sytuację widział pan Sławomir Kuźmicki z Wydziału Gier, który akurat jechał z zespołem Niedźwiadka Chełm na turniej do Krasnegostawu. Firma przewozowa nie miała zastępczego pojazdu – wyjaśnia. – Gospodarze chcieli nam pomóc i wysłać swojego busa, ale kto poniósłby odpowiedzialność w razie jakiegoś wypadku? Nikt nie chciał się pod tym podpisać. Wyjaśnienie wysłaliśmy do chełmskiego oddziału Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. Czekamy na decyzję – dodaje. (d)

Tabela
1. Bug Hanna 4 10 3-1-0 16-4
2. Frassati Fajsławice 4 9 3-0-1 11-7
3. Ogniwo Wierzbica 4 8 2-2-0 13-6
4. Agros Suchawa 4 7 2-1-1 7-5
5. Granica Dorohusk 4 6 2-0-2 12-8
6. Unia Białopole 4 6 1-3-0 4-3
7. Unia Rejowiec 3 6 2-0-1 8-3
8. Ruch Izbica 4 6 2-0-2 6-10
9. Hutnik Dubeczno 4 4 1-1-2 10-11
10. Znicz Siennica Różana 3 4 1-1-1 6-11
11. Spółdzielca Siedliszcze 4 4 1-1-2 7-9
12. Hetman Żółkiewka 4 3 1-0-3 10-13
13. Orzeł Srebrzyszcze 4 3 1-0-3 5-11
14. Start Pawłów 4 0 0-0-4 2-16

News will be here