V LIGA. Hanna cieszy się z lidera

Trzecia kolejka piłkarskiej ligi okręgowej przyniosła szereg nieoczekiwanych rozstrzygnięć. W najciekawszym meczu, który odbył się w Dorohusk, miejscowa Granica pokonała dotychczasowego lidera. Wynik może nie byłby niespodzianką, ale gospodarze bardzo źle rozpoczęli sezon, z kolei Frassati jako jedyna drużyna miała dotąd na koncie komplet punktów. Mecz w Dorohusku w zasadzie rozstrzygnął się po 11 minutach. W fotelu lidera zasiedli piłkarze Bugu Hanna, po raz pierwszy od kiedy grają w okręgówce. Wojciech Więcaszek i spółka zaaplikowali w Siennicy Różanej Zniczowi aż osiem goli. Udany początek rozgrywek notuje Unia Rejowiec, która po raz drugi w ciągu kilku tygodni ograła Hetmana Żółkiewka na jego terenie. Wcześniej wysoko zwyciężyła w Pucharze Polski. Ważne zwycięstwo nad nieobliczalnym Orłem Srebrzyszcze odniosła drużyna Ruchu Izbica, która podobnie jak Unia ma na koncie 6 punktów. Drugie zwycięstwo w sezonie i to na wyjeździe odniósł Agros Suchawa. Tym razem podopieczni Jacka Płoszaja pokonali na wyjeździe Spółdzielcę, choć gospodarze byli mocno nieskuteczni. Podział punktów zanotowano w Białopolu, choć bliżej wygranej byli zawodnicy Ogniwa Wierzbica. Pierwsze zwycięstwo w sezonie zanotował beniaminek z Dubeczno, pokonując najsłabszą dotąd drużynę ligi, Start/Regent Pawłów. Oto komplet wyników i relacje ze spotkań 3. kolejki:

Remis ze wskazaniem na Ogniwo

UNIA BIAŁOPOLE – OGNIWO WIERZBICA 1:1 (1:0)

1:0 – Bureć (12), 1:1 – Knot (58 karny).

UNIA: Wójtowicz – M. Cor, Bureć, Piekaruk (46 J. Łukaszewski), K. Cor, Domińczuk, Sz. Łukaszewski, Steciuk, Ostrowski (46 Leśnicki), Sarzyński, Gąsiorowski (84 Charabacz), Trener – Robert Tarnowski.

OGNIWO: Zagraba – Kłos, Pilipczuk, Pełczyński (90 Bodziak), Siwek, Jusiuk, Chlebiuk, Sobów (77 Krzyżanowski), Knot, K. Klimowicz, P. Bąk. Trener – Krzysztof Bodziak.

W sobotę w Białopolu spotkały się dwie ekipy typowane do walki o zwycięstwo w chełmskiej lidze okręgowej. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze. W 12 min. Unia wywalczyła rzut rożny, krótko rozegrała piłkę, która trafiła do Wojciecha Burecia, a ten silnym strzałem pokonał Rafała Zagrabę. Podopieczni Roberta Tarnowskiego postanowili bronić wyniku, skupić się na obronie i wyprowadzać kontry. – Długo taki schemat gry przynosił efekty – przyznaje Tarnowski. – Trzeba przyznać, że to Ogniwo dyktowało warunki, to goście częściej byli w posiadaniu piłki, my cofnęliśmy się i czekaliśmy na swoje szanse – dodaje. Te, w pierwszej połowie, nadarzyły się dwie. Najpierw Sarzyński znalazł się 10 m przed bramką Zagraby, ale zamiast pokonać go precyzyjnym strzałem huknął z całej siły i piłka przeleciała nad poprzeczką. – Potem w dogodnej pozycji, pięć metrów przed bramką gości znalazł się Gąsiorowski, ale źle trafił w piłkę, a z dobitki też nic nie wyszło – opowiada trener Unii.

Ogniwo miało inicjatywę, grało lepiej, ale było nieskuteczne. Najlepszej okazji przed przerwą nie wykorzystał Michał Jusiuk, który w sytuacji „sam na sam” trafił w Wójtowicza. Bliski gola był też Hubert Pilipczuk, po którego uderzeniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od poprzeczki. Zespół z Wierzbicy dopiął swego w 58 min. Po dokładnym podaniu od Cezarego Siwka, w polu karnym Unii sfaulowany został Karol Sobów i sędzia wskazał na „wapno”. Jedenastkę na gola zamienił Karol Knot.

Goście jeszcze śmielej zaatakowali, ale brakowało im wykończenia konstruowanych sytuacji. Paradoksalnie w 90 min. broniąca się przez większą część spotkania Unia, miała tzw. piłkę meczową. – Charabacz zabrał piłkę stoperowi Ogniwa, uderzył z 7 m, ale wprost w bramkarza gości. Próbował jeszcze dobijać z 5 m, jednak przestrzelił – mówi Robert Tarnowski. – Ogniwo było piłkarsko lepsze, lecz przy odrobinie szczęścia mogliśmy dziś nawet wygrać, dlatego uważam, że remis jest sprawiedliwy – dodaje szkoleniowiec Unii Białopole.

Goście schodzili z boiska niezadowoleni. – Drugi mecz z rzędu gramy lepiej od rywala i drugi raz tylko remisujemy – zauważa Cezary Siwek, zawodnik Ogniwa, nawiązując do spotkania z poprzedniego tygodnia ze Spółdzielcą Siedliszcze zakończonego wynikiem 3:3, choć drużyna z Wierzbicy prowadziła w nim już 3:1. (kg)

Orzeł uziemiony w Izbicy

RUCH IZBICA – ORZEŁ SREBRZYSZCZE 2:0 (0:0)

1:0 – Gałka (70), 2:0 – Gałka (79).

RUCH: Sasim – Kalita, Blonka, Frącek, Czochrowski (85 Zaprawa), G. Lewandowski, Śliwa (60 Babiarz), Kryłowicz, Jeremek (85 Bańka), Gałka (80 Witkowski). Trener – Roman Blonka.

ORZEŁ: Drewiecki – Sz. Tatysiak, Nazaruk (75 Nestorowicz), R. Radecki, Mikulski (46 Kostkowski), Tomaszewski (87 Betiuk), Rzeszut, Wójcicki (87 Czapla), Ł. Tatysiak (70 Horbatenko), A. Olender, Bohuniuk. Trener – Dominik Drewiecki.

Po wysokiej porażce w pierwszej kolejce z Ogniwem, zespół z Izbicy zdaje się z meczu na mecz coraz bardziej rozkręcać. Tydzień temu wygrał 3:2 w Suchawie z Agrosem, a w ostatnią sobotę pewnie pokonał Orła Srebrzyszcze. – W mojej ocenie byliśmy lepszym zespołem, stworzyliśmy sobie więcej sytuacji strzeleckich, to my kreowaliśmy grę – mówi Roman Blonka, grający trener Ruchu. Blonka przyznaje, że początek spotkania należał jednak do gości. – Przy stanie 0:0 Orzeł był bardzo bliski strzelenia nawet dwóch bramek. W pierwszej sytuacji jeden z zawodników gości nie trafił jednak czysto w piłkę i Piotr Sasim skutecznie interweniował, a w drugiej futbolówka już minęła naszego bramkarza, ale w ostatniej chwili udało mi się ją wybić z linii bramkowej – opowiada Blonka.

Z minuty na minutę gospodarze zyskiwali jednak przewagę. Dość powiedzieć, że trzy razy obijali poprzeczkę bramki Orła (dwa strzały Jakuba Frącka i jeden Jana Kryłowicza). Bohaterem meczu został ostatecznie niezawodny Michał Gałka. W 70 min. gospodarze wywalczyli aut. – Po długim wrzucie futbolówki z linii bocznej, jeden z naszych zawodników przedłużył piłkę głową, ta trafiła pod nogi Michała, który strzałem z 8 m wyprowadził nas na prowadzenie – relacjonuje Blonka.

Nie minęło 9 minut, a było już 2:0 dla Ruchu. Gospodarze przeprowadzili składną akcje, po której futbolówka trafiła do Bartłomieja Jaremka. Ten wygrał pojedynek z obrońcą Orła, zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej, a tam dopadł do niej Gałka, który z bliska nie dał szans Dominikowi Drewieckiemu, grającemu trenerowi zespołu ze Srebrzyszcza. – Trzy punkty cieszą tym bardziej, że Orzeł ma dość mocną drużynę – podkreśla trener Blonka. (kg)

Beniaminek górą

HUTNIK DUBECZNO – START/REGENT PAWŁÓW 4:0 (1:0)

1:0 – Grzegorczyk (29), 2:0 – Struski (47), 3:0 – Kończal (55), 4:0 – Korzeniowski (82).

HUTNIK: Jaworski – Jędruszak, Struski, Kaczanowski, Nowicki (82 Zamościński), P. Stalbowski, Kończal (88 Antoniuk), Grzegorczyk (80 Korzeniowski), Krawczyk, Gałąska, M. Stalbowski. Trener – Grzegorz Nowicki.

START: Skrzypa – Jarzębski, Remiś (46 Klempka), Mazurek, Żukowski, Krystian Kister, Kamil Kister, Błaziak, Stasiak, Siepsiak (46 Nowosad), Rasiński (71 Kozioł). Trener – Krzysztof Klempka.

Pierwsza połowa meczu w Dubecznie nie zwiastowała wysokiego zwycięstwa gospodarzy. Spotkanie było w miarę wyrównane. – Mieliśmy nieco więcej sytuacji do zdobycia gola, a poza tym żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć przewagi – opowiada Grzegorz Nowicki, trener beniaminka z Dubeczna. W 29 min. miejscowi wyszli na prowadzenie. – Nasz bramkarz popełnił błąd przy dośrodkowaniu. Wyszedł z bramki i minął się z piłką – podkreśla z kolei Grzegorz Mazurek, prezes Startu/Regent Pawłów.

Goście jeszcze przed zejściem do szatni na przerwę mogli doprowadzić do wyrównania. Z rzutu wolnego uderzał Mazurek. – Strzelił ładnie, ale co z tego, skoro piłka zamiast wpaść do bramki, uderzyła w słupek. Szkoda, bo mogliśmy mieć remis – dodaje prezes klubu z Pawłowa.

Drugą część meczu lepiej rozpoczął Hutnik. Już w 47 min. doświadczony Alan Struski uderzeniem głową podwyższył wynik. – Mieliśmy rzut rożny, nasz zawodnik dostał dobre dośrodkowanie i strzelił ładną bramkę – zaznacza Nowicki a prezes Mazurek przyznaje, że golkiper Startu przy tym golu nie miał żadnych szans.

Start po utracie drugiej bramki mógł pokusić się o kontaktowe trafienie. W doskonałej okazji w 50 min. znalazł się Nowosad. – Z 5 metrów posłał piłkę nad bramką. To powinien być gol! – uważa G. Mazurek.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i w 55 min. Hutnik po raz trzeci cieszył się ze zdobytej bramki. – Bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, a Kończal był tam gdzie powinien stać i zdobył trzeciego gola – opowiada trener zespołu z Dubeczna. Z kolei prezes Mazurek uważa, że w tej sytuacji sędzia powinien zareagować i odgwizdać faul na bramkarzu gości. – Nasz golkiper był odpychany i tego gola arbiter nie powinien uznać – zauważa sternik Startu/Regent.

Goście, mimo że wysoko przegrywali, nie rezygnowali ze zdobycia choćby honorowej bramki. W 79 min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem Hutnika znalazł się Żukowski, ale przegrał pojedynek. – Mieliśmy jeszcze kilka dobrych akcji, z których można było zrobić coś więcej, niemniej jednak gramy nieskutecznie – podkreśla Grzegorz Mazurek.

Kropkę nad „i” w tym spotkaniu postawił Grzegorz Korzeniowski, który wpisał się na listę strzelców dwie minuty po wejściu na boisko. Przyjął piłkę w polu karnym, obrócił się i uderzył nie do obrony. – Druga połowa przebiegała już pod nasze dyktando, Start nie stworzył sobie jakichś stuprocentowych okazji – dodaje Grzegorz Nowicki.(d)

Granica zatrzymała Frassati

GRANICA DOROHUSK – FRASSATI FAJSŁAWICE 4:1 (3:1)

1:0 – Grzywna (5), 2:0 – Antoniak (9), 3:0 – Alikowski (11), 3:1 – Chruściel (19 karny), 4:1 – Sokołowski (82).

GRANICA: Kopeć – A. Antoniak, Piotrowski, Słomka, Swatek (68 Sokołowski), Alikowski, Antoniak, Marek Grzywna, Pieczykolan (82 Krupa), Gregorczuk (58 P. Ruszkiewicz), Niemiec. Trener – Marek Grzywna.

FRASSATI: Mazur – K. Przebirowski, Suszek, P. Przebirowski, Ł. Pluta, Przybylski, Dunda, Chruściel, Gęca, B. Madeja, J. Gieracz (46 Smyk). Trener – Rafał Robak. Czerwona kartka: Alikowski (G) w 90 min. za dwie żółte.

Przed meczem Frassati Fajsławice po dwóch kolejkach było liderem chełmskiej okręgówki, a Granica miała za sobą dość niespodziewane dwie porażki i zero punktów na koncie. Niedzielne starcie w 3. kolejce V ligi przebiegało jednak zdecydowanie pod dyktando gospodarzy. Dotychczasowy lider po 11 minutach gry przegrywał różnicą trzech goli.

– Frassati częściej było przy piłce, ale my wykorzystaliśmy swoje szanse – relacjonuje Konrad Czebiera, wiceprezes zespołu z Dorohuska. Już w 5 min. na listę strzelców wpisał się grający trener Granicy Marek Grzywna. – Trafił po dośrodkowaniu Bartłomieja Gregorczuka z rzutu rożnego – mówi Czebiera. Cztery minuty później było już 2:0, po indywidualnej i sprytnej podcince nad bramkarzem gości w wykonaniu Artura Antoniaka. Mało tego, w 11 min. Frassati zdawało się leżeć na łopatkach. Trzeciego gola dla gospodarzy strzelił Paweł Alikowski, wykorzystując przytomne podanie od Arkadiusza Słomki.

– Strzeliliśmy też czwartą bramką, ale niestety sędzia jej nie zaliczył, bo dopatrzył się spalonego – opowiada wiceprezes Granicy. Wysokie prowadzenie gospodarzy nie zniechęciło gości. W 19 min. Frassati wywalczyło „jedenastkę” zakończoną golem, którego zdobył Piotr Chruściel.

Po zmienia stron zespół z Fajsławic mocno przycisnął. – Na szczęście mądrze się broniliśmy i groźnie kontratakowaliśmy – mówi Czebiera. W 82 min. zespół z Dorohuska przypieczętował wygraną. W zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się doświadczony Leszek Sokołowski, który ustalił wynik spotkania na 4:1. – Mecz był ostry. Sporo było brzydkich fauli i żółtych kartek – przyznaje wiceprezes Granicy. W 90 min. drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Paweł Alikowski, ale nie miało to już wpływu na przebieg meczu. W sumie w starciu Granicy z Frasati sędzia pokazał aż 11 żółtych kartoników! (kg)

Tęgie lanie w Siennicy Różanej

ZNICZ SIENNICA RÓŻANA – BUG HANNA 0:8 (0:2)

0:1 – Kryjak (20), 0:2 – Więcaszek (42), 0:3 – Tywoniuk (50 samobójcza), 0:4 – Chwedoruk (55), 0:5 – Chwedoruk (60), 0:6 – Kryjak (70), 0:7 – Chwedoruk (80), 0:8 – Masztaleruk (84).

ZNICZ: Tywoniuk – Ciechan (76 Żelisko), Basiński (75 Żebrowski), Ptak, Pieczonka (80 D. Dobosz), Bas (46 Kniażuk), Piotr Mazurek, Kamil Mazurek, M. Dobosz, Zając (56 Dąbski). Trener – Mirosław Basiński.

BUG: Żmudziński – Trochimiuk (65 Babkiewicz), Kryjak, Żakowski, Masztaleruk, A. Jaworski, Wysokoński, Mikulski, J. Jaworski (70 Onacki), Więcaszek, Chwedoruk. Trener – Paweł Oponowicz.

29 sierpnia 2021 roku – tej daty nie będą miło wspominać działacze, zawodnicy i kibice z Siennicy Różanej. Miejscowy Znicz doznał jednej z najwyższych porażek w ligowej historii klubu. Przyjezdni z Hanny wbili gospodarzom aż 8 bramek, nie stracili żadnej i zdobyli w pełni zasłużone trzy punkty. – W końcu zagraliśmy bardzo skutecznie, wykorzystaliśmy chyba wszystkie stwarzane sytuacje – mówi Paweł Oponowicz, trener Bugu Hanna.

Strzelanie w 20 min. rozpoczął Karol Kryjak, piękną bramką z główki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Przed przerwą Karol Tywoniuk, grający prezes Znicza skapitulował jeszcze raz. W 42 min. po koronkowej akcji i wymianie czterech podań, w polu karnym gospodarzy znalazł się Wojciech Więcaszek. – Minął dwóch obrońców i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał bramkarza z Siennicy Różanej – opowiada Oponowicz.

W pierwszej połowie Znicz nie grał jednak najgorzej. Mógł strzelić nawet dwie bramki. – Swoje szanse mieli Piotr Mazurek i Michał Dobosz, ale zabrakło im precyzji – mówi Karol Tywoniuk. – Po zmianie stron opadliśmy z sił i Bug to wykorzystał. Na domiar złego szybko straciliśmy trzeciego gola, którego zresztą sam sobie wbiłem – przyznaje prezes Tywoniuk. Bug nie zamierzał się zatrzymywać. W drugiej połowie aż trzy razy na listę strzelców wpisał się król strzelców ligi okręgowej z ubiegłego sezonu, Mateusz Chwedoruk, drugą, znów bardzo ładną bramkę zdobył Kryjak (strzał z ok. 18 metrów), a dzieła zniszczenia dokończył Masztaleruk. – Trafił pięknie bezpośrednio z rzutu wolnego – zauważa trener zespołu z Hanny. – Dziś cieszą nas nie tylko trzy punkty, ale styl w jakim je wywalczyliśmy. Cały zespół zagrał bardzo dobre spotkanie, nie mieliśmy słabych punktów i co najważniejsze byliśmy do bólu skuteczni – podsumowuje Paweł Oponowicz. (kg)

Spółdzielca nieskuteczny

SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – AGROS SUCHAWA 0:2 (0:0)

0:1 – Sekulski (59), 0:2 – Boczuliński (85).

SPÓŁDZIELCA: Pawlak – Daniel Orłowski, Damian Orłowski (60 Policzuk), Wawruszak, Borek, Sawicki, Dziewulski (80 R. Pasternak), Lechowski (75 Mróz), Antonowicz (60 Okoń), Osoba, Jędruszak, Trener – Dariusz Kuchta.

AGROS: Danielczuk – Mikulski, Karczewski, Lejko, Sekulski, B. Staszewski, Gruszczyński (46 K. Staszewski), Węgliński, Boczuliński, Książek, Tomaszewski (75 Kopczewski). Trener – Jacek Płoszaj.

Spółdzielca był faworytem meczu z Agrosem i spotkanie zaczął bardzo dobrze. – Między 15, a 40 minutą meczu mogliśmy strzelić nawet cztery bramki – zauważa Dariusz Kuchta, trener zespołu z Siedliszcza. Stuprocentowych sytuacji nie wykorzystali jednak dwa razy Damian Orłowski i po razie Daniel Orłowski i Lechowski. – Raz goście mieli sporo szczęścia, bo po jednym ze strzałów piłka odbiła się od poprzeczki – dodaje Kuchta.

Wydawało się, że gole dla Spółdzielcy są kwestią czasu. – Niestety, mój zespół po przerwie zagrał dużo gorzej. Mentalnie jakbyśmy zostali w szatni, zaczęliśmy grać ospale, apatycznie, bez pazura, jakby uleciało z nas powietrze – opowiada trener Kuchta.

A Agros czekał cierpliwie na swoje okazje i się doczekał. W 59 min. goście wyprowadzili szybką kontrę. Piłka trafiła na skrzydło do Lejko, który od razu wrzucił ją w pole karne. Tam do futbolówki dopadł Sekulski i z bliska pokonał Przemysława Pawlaka. Gospodarze jeszcze raz rzucili się do ataku. – W końcówce całkiem się odkryliśmy i zespół z Suchawy to wykorzystał – przyznaje Kuchta.

W 85 min. Boczuliński przejął piłkę na środku boiska i po samotnym, ponad 40-metrowym rajdzie nie dał szans bramkarzowi Spółdzielcy. – Zabrakło dziś skuteczności, gdybyśmy wykorzystali choć dwie sytuacje z pierwszej połowy mecz miałby zupełnie inny przebieg. Nie może być też tak, że jedną połowę gramy bardzo dobrze, a drugą stoimy – komentuje Dariusz Kuchta.

Zupełnie inne nastroje panują w Suchawie, która zaczęła sezon niespodziewanie bardzo dobrze, wygrała dwa z trzech spotkań. – Dzięki temu w zespole jest coraz lepsza atmosfera, a to bardzo ważne. Jak wszyscy będą uczciwie pracować na treningach, będziemy grali jeszcze lepiej – podsumowuje Jacek Płoszaj, trener Agrosu i zapewnia, że jego drużyna w tym sezonie sprawi jeszcze niejedną niespodziankę. (kg)

Przegrali w Pucharze, przegrali w lidze

HETMAN ŻÓŁKIEWKA – UNIA REJOWIEC 1:4 (0:3)

0:1 – Kloc (23), 0:2 – Sąsiadek (25), 0:3 – Sąsiadek (33), 1:3 – Basiak (54), 1:4 – W. Rossa (86).

HETMAN: Winnicki – Ździebło, Gałka (46 Puchala), Widz, Szymonek (55 Kapłon), Sawicki, Basiak, K. Prus (46 Emerla), Rycerz, Koprucha, Gieleta (46 Więckowski, 75 T. Prus)). Trener – Piotr Kapłon. Czerwona kartka: Pastuszak (U) w 43 min. za zagranie piłki ręką poza polem karnym.

UNIA: Pastuszak – Sąsiadek (60 Szajduk), Kloc, Brzezicki, Paśnik, Czerwiński, Pawlicha, W. Rossa (90 Włodarczyk), Szczepanik, Karauda (80 Terlecki), Pietruszka (45 Kość). Trener – Tomasz Sąsiadek.

Po zwycięstwie nad pogrążonym w kryzysie Starcie Pawłów, Hetman przegrał z Bugiem w Hannie, a w ostatnią niedzielę nie miał szans w starciu z Unią. W Żółkiewce goście byli dużo lepsi i zasłużenie wygrali. Warto dodać, że drugi raz z rzędu w krótkim czasie (w Pucharze Polski było aż 8:0 dla zespołu z Rejowca).

– Co tu dużo mówić, zagraliśmy kolejne bardzo słabe spotkanie – przyznał po ostatnim gwizdku Andrzej Koprucha, kierownik drużyny Hetman Żółkiewka. – Wyglądało to nawet gorzej niż tydzień temu w Hannie, choć dziś na papierze mieliśmy mocniejszy skład – dodaje.

Podopieczni Tomasza Sąsiadka od początku narzucili swój styl gry. W 23 min. wynik meczu otworzył Kloc, który strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pokonał Winnickiego. Dwie minuty później było już 0:2. Po kolejnej składnej akcji gości sytuację „sam na sam” z bramkarzem Hetmana wykorzystał grający trener Tomasz Sąsiadek. – W 33 min. Tomek zdobył dla nas trzeciego gola, tym razem ładnie uderzając z ok. 16 m. Piłka wylądowała tuż przy słupku, golkiper gospodarzy nie miał szans – mówi Marcin Palonka, kierownik drużyny Unia Rejowiec. Wydawało się, że plany gości na łatwe zwycięstwo pokrzyżuje sytuacja z 43 min. Bramkarz Unii zagrał piłkę ręką poza polem karnym, za co sędzia wyrzucił go z boiska. – Cofnęliśmy się i w drugiej połowie nastawiliśmy się na kontrataki – przyznaje Palonka. Hetman raził nieporadnością. Gospodarzy stać było jedynie na honorowe trafienie Basiaka w 54 min. i poprzeczkę Damiana Kopruchy w 89 min. Goście zamknęli mecz w 86 min., gdy po kolejnej groźnej kontrze na listę strzelców wpisał się Wojciech Rossa. (kg)

Tabela

1. Bug Hanna 3 7 2-1-0 12-2
2. Unia Rejowiec 3 6 2-0-1 8-3
3. Frassati Fajsławice 3 6 2-0-1 8-6
4. Agros Suchawa 3 6 2-0-1 6-4
5. Ruch Izbica 3 6 2-0-1 5-6
6. Ogniwo Wierzbica 3 5 1-2-0 8-4
7. Unia Białopole 3 5 1-2-0 3-2
8. Znicz Siennica Różana 3 4 1-1-1 6-11
9. Hutnik Dubeczno 3 4 1-1-1 8-7
10. Granica Dorohusk 3 3 1-0-2 8-7
11. Hetman Żółkiewka 3 3 1-0-2 8-8
12. Orzeł Srebrzyszcze 3 3 1-0-2 4-7
13. Spółdzielca Siedliszcze 3 1 0-1-2 3-8
14. Start Pawłów 3 0 0-0-2 1-13

News will be here