V LIGA. Unia Rejowiec mistrzem jesieni

Unia Rejowiec wywiozła trzy punkty z Dorohuska i zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli chełmskiej ligi okręgowej na półmetku sezonu. Podopiecznym Tomasza Sąsiadka po piętach depcze Ogniwo Wierzbica, które wywalczyło trzy punkty na trudnym terenie w Srebrzyszczu. Na trzecią lokatę awansował Bug Hanna, który w bezpośrednim starciu wygrał z sąsiadami z tabeli – Ruchem Izbica. Do czołówki dołączył Hetman. Ekipa z Żółkiewki wygrała czwarty mecz z rzędu, tym razem ze Zniczem Siennica Różana. Bliski niespodzianki był Hutnik. Zespół z Dubeczna przegrał z Unią w Białopolu, ale tylko 1:2 i wcale nie był dużo gorszy od rywali. Pewne wygrane w 12. kolejce zanotowali: Frassati Fajsławice z Agrosem Suchawa i Spółdzielca Siedliszcze z ostatnim w tabeli Startem Pawłów. Oto relacje z rozegranych spotkań:

Trzy punkty zapewnił… trener

GRANICA DOROHUSK – UNIA REJOWIEC 1:3 (1:0)

1:0 – Kamola (45+1), 1:1 – Czerwiński (79), 1:2 – Sąsiadek (81), 1:3 – Sąsiadek (90+5).

GRANICA: Kopeć – Piotrowski, Marek Grzywna, Niemiec, P. Ruszkiewicz, Swatek, Kamola, Gregorczuk, Pieczykolan (58 Kubiak), A. Antoniak, Świderski. Trener – Marek Grzywna.

UNIA: Pastuszak – Brzezicki, J. Czerwiński, Pawlicha, M. Bohuniuk, Szczepanik (23 Terlecki, 70 Górny), Paśnik, W. Rossa, Chybiak, A. Czerwiński, Sąsiadek. Trener – Tomasz Sąsiadek.

Czerwona kartka: Ruszkiewicz (G) w 60 min. za dwie żółte.

To już pewne. Unia Rejowiec dzięki wygranej w Dorohusku zapewniła sobie mistrzostwo chełmskiej ligi okręgowej w rundzie jesiennej. Zwycięstwo podopiecznym Tomasza Sąsiadka nie przyszło jednak wcale łatwo, ba, losy meczu ważyły się do ostatnich minut. W pierwszej połowie to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie, Unia uderzyła groźnie raz, w 10 min., wspomniany T. Sąsiadek zdecydował się na strzał z dystansu, jednak minimalnie niecelnie.

– Kibice w Dorohusku byli świadkami ciekawego i wyrównanego spotkania. Zawodnicy Marka Grzywny dłużej utrzymywali się przy piłce, cierpliwie budując swoje akcje. Unia ograniczała się do długich piłek zagrywanych do napastników z pominięciem środkowej formacji – komentuje pierwszą część spotkania Konrad Czebiera, wiceprezes Granicy Dorohusk.

Już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, na strzał z ponad 30 m zdecydował się Damian Kamola. Zaskoczyło to bramkarza Unii, który nie zdążył z interwencją i zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. – W drugiej połowie sytuacja na boisku wyglądała podobnie jak przed przerwą. Granica kontrolowała przebieg spotkania i szukała kolejnej bramki. Wszystko zmieniło się po godzinie gry, kiedy za faul drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany doświadczny Patryk Ruszkiewicz – kontynuuje Czebiera.

Według wiceprezesa Granicy decyzja arbitra była na tyle kontrowersyjna, że po meczu dziwili się jej nawet zawodnicy Unii Rejowiec. – Grający w przewadze przyjezdni zaczęli częściej gościć pod naszym polem karnym i w końcu dopięli swego, zdobywając dwie bramki. Do remisu mógł doprowadzić Grzegorz Świderski, lecz jego strzał z bliskiej odległości instynktownie odbił bramkarz. Granica postawiła wszystko na jedną kartę i w samej końcówce jedna z kontr Unii zakończyła się trzecim trafieniem – relacjonuje Czebiera. Bohaterem drużyny z Rejowca po raz kolejny okazał się grający trener, Tomasz Sąsiadek, który mimo 36 lat należy do najlepszych zawodników chełmskiej ligi okręgowej. To właśnie popularny „Sąsiad” po dwóch kontrach w końcówce meczu dał gościom trzy punkty.

– Podobnie jak w meczu przed tygodniem, na potrafiliśmy utrzymać korzystnego rezultatu, tracąc dwie bramki w ciągu dwóch minut – zauważa wiceprezes zespołu z Dorohuska. (kg)

Frassati gromi

FRASSATI FAJSŁAWICE – AGROS SUCHAWA 5:0 (2:0)

1:0 – P. Przebirowski (2), 2:0 – Młynarczyk (41), 3:0 – P. Przebirowski (79), 4:0 – P. Przebirowski (82), 5:0 – S. Gieracz (89).

FRASSATI: Mazur – K. Przebirowski, Suszek, P. Przebirowski, Ciempiel, Młynarczyk, Gęca (88 Janiszek), Dunda, Chruściel (89 Robak), Karol Błaziak (73 S. Gieracz), Kostka (85 Przybylski). Trener – Rafał Robak.

AGROS: Oreńczuk – Węgliński, Lejko, Karczewski, Mikulski, Piotrowski, Baj (68 Książak), K. Staszewski, K. Sekulski (62 Gruszyczński), Boczuliński, S. Sekulski (80 Kukiełka). Trener – Jacek Płoszaj.

Po ostatnim gwizdku sędziego Rafał Robak, trener Frassati, przyznał, że wynik nie do końca oddaje to, co działo się na boisku. – Mecz, zwłaszcza w środkowej strefie boiska był dość wyrównany. Agros stworzył sobie kilka sytuacji podbramkowych, ale to my dziś strzelaliśmy bramki – ocenia Robak. – Byliśmy bardzo skuteczni.

Spotkanie ustawiła na pewno szybko strzelona przez gospodarzy bramka. Już w 2 min. Frassati wywalczyło rzut rożny, po którym gola głową strzelił Patryk Przebirowski. – Moim zawodnicy zagapili się i stąd ta bramka – przyznaje Jacek Płoszaj, trener Agrosu. W 15 min. powinno być 1:1. Kacper Staszewski dopadł do źle wybitej przez Mazura piłki, ale nie dał rady pokonać bramkarza z Fajsławic. – Do 40 minuty spotkanie było bardzo wyrównane, graliśmy nieźle – komentuje Płoszaj. – Niestety, właśnie w takim momencie zdarzył się nam kolejny błąd w obronie i zrobiło się 0:2 – dodaje.

Ze złego ustawienia i niepewnego wybicia piłki przez gości skorzystał Młynarczyk. Piłkę na 3:0 w 44 min. miał Karol Błaziak, ale zabrakło mu precyzji. – Po zmianie stron próbowaliśmy odrabiać straty, ale nic z tego nie wychodziło. Myślę, że zagraliśmy dziś za mało ambitnie – zauważa trener Agrosu.

Goście zupełnie pogubili się w końcówce. – Trzecią, a swoją drugą bramkę znów zdobył Patryk i było to uderzenie głową – opowiada Rafał Robak. Na 4:0 w 79 min. po raz trzeci trafił P. Przebirowski, tym samym pieczętując hat-tricka. – Tym razem oddał mocny strzał w obrębie pola karnego – informuje trener Frassati. Gości pogrążył w 89 min. Gieracz wykorzystując sytuację „sam na sam” z Oreńczukiem. (kg)

Hat-trick z rzutów karnych

SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – START REGENT PAWŁÓW 4:0 (1:0)

1:0 – Dziewulski (24 karny), 2:0 – Dziewulski (57 karny), 3:0 – Dziewulski (71 karny), 4:0 – Wawruszak (74).

SPÓŁDZIELCA: Pawlak – Sawicki, Osoba, Mazurek (Mróz 46), Lechowski (75 Socha), Dziewulski (84 Śliwiński), P. Jędruszak, Poliszuk (75 Pasternak), Daniel Orłowski, Wawruszak (80 Braniewski), Karwat. Trener – Dariusz Kuchta.

START: Skrzypa – Studziński, Mazurek, Żukowski, Siepsiak, Krystian Kister, A, Błaziak, Celegrat, Bobrowski (84 Cichosz), Woźniak, Wasiński (80 Kozłowski). Trener – Krzysztof Klempka.

Start Regent Pawłów zagrał jeden z najlepszych meczów w obecnym sezonie, a i tak wysoko przegrał ze Spółdzielcą. Do przerwy to goście byli groźniejsi i powinni zdobyć, co najmniej dwie bramki. W 8 min. Mateusz Wożniak strzelił mocno, ale minimalnie niecelnie, w 15 min. Patryk Wasiński uderzył z 5 m, jednak Przemysław Pawlak był na posterunku, w 22 min. Filip Siepsiak zdecydował się na „bombę” z 30 m, lecz piłka przeleciała pół metra obok słupka. Gospodarze odpowiedzieli groźnym uderzeniem Damiana Dziewulskiego w 8 min. (świetna parada Mateusza Skrzypy), niecelnym strzałem Kamila Wawruszaka minutę później i celnym uderzeniem, ale wprost w bramkarza Startu, Dziewulskiego w 22 min. Dwie minuty później było 1:0. W polu karnym gości doszło do dość przypadkowego starcia między zawodnikami Startu i Spółdzielcy, po którym sędzia wskazał na „wapno”. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Dziewulski. – W końcówce pierwszej połowy mieliśmy dwie dogodne sytuacje, by wyrównać. W 43 min. Siepsiak nie trafił jednak w bramkę, a w 44 min. Żukowski z główki strzelił obok słupka – mówi Grzegorz Mazurek, prezes Startu.

Spółdzielca próbował podwyższyć prowadzenie, lecz strzały Lechowskiego w 35 i 43 min. były niecelne. Po zmianie stron podopieczni Dariusza Kuchty wciąż mieli rozregulowane celowniki. Niecelnie uderzali kolejno: Kewin Mróz w 51 min., Patryk Jędruszak z 53 min., Lechowski z wolnego w 62 min., a w 66 min. Dziewulski w sytuacji „sam na sam” ze Skrzypą obił poprzeczkę. W tym momencie było już jednak 2:0. Po przypadkowym zagraniu w 57 min. ręką we własnym polu karnym przez jednego z zawodników z Pawłowa, Dziewulski wykorzystał drugi w tym meczu rzut karny. Niestety dla gości, sytuacja powtórzyła się w 71min., dzięki czemu zawodnik Spółdzielcy dokonał czegoś, co się nie często zdarza. Ustrzelił hat-tricka wykorzystując trzy „jedenastki”. Gości w 74 min. dobił Wawruszak ładnym strzałem głową. – Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje, ale brakowało skuteczności. Dziękuję wszystkim, co dziś podjęli walkę – mówi G. Mazurek. Warto dodać, że w składzie Startu znalazło się czterech juniorów i dwóch młodzieżowców, a po boisku biegało trzech nominalnych… bramkarzy. (kg)

Czerwono w Izbicy

RUCH IZBICA – BUG HANNA 0:1(0:1)

0:1 – Chwedoruk (35).

RUCH: Sasim – Kalita, Frącek, Kaszak (70 B. Jaremek), Czochrowski, Babiarz, D. Jaremek (46 Wlizło), Binek, Pawlak, Gałka, Zaprawa. Trener – Roman Blonka.

BUG: Żmudziński – Trochimiuk, Żakowski, Więcaszek, Masztaleruk, Wysokiński, Sthybel, J. Jaworski (70 Onacki), Mikulski (60 Garal), A. Jaworski, Chwedoruk. Trener – Paweł Oponowicz.

Czerwone kartki: Frącek (R) w 40 min. za niesportowe zachowanie, Czochrowski (R) w 76 min. za niesportowe zachowanie oraz Sthybel (B) w 76 min. za niesportowe zachowanie.

W Izbicy w sobotę spotkały się trzecia z czwartą drużyną chełmskiej ligi okręgowej. Kibice spodziewali się wyrównanego meczu i tak rzeczywiście było. – Żadna z drużyn nie miała zdecydowanej przewagi, i my i Ruch stworzyliśmy sobie okazje podbramkowe, ale tą jedną jedyną tylko nam udało się wykorzystać – zauważa Hubert Kowalik, zawodnik Bugu. – Trzy punkty pojechały do Hanny i to jest dla nas najważniejsze – podkreśla.

Mecz był ostry, sędzia aż trzy razy wyciągał z kieszeni czerwoną kartkę. W 40 min. nerwów na wodzy nie potrafił utrzymać Jakub Frącek, który uderzył jednego z zawodników gości. – Bug bił rzut rożny. Pod naszą bramką trochę się zakotłowało, Kuba został uderzony, czego sędzia chyba nie zauważył, i niepotrzebnie oddał zawodnikowi z Hanny – opowiada Michał Gałka, napastnik Ruchu. – Czerwona kartka, jaką nasz zespół został ukarany tuż przed przerwą, nieco podcięła nam skrzydła – zauważa.

Ruch przegrywał już wtedy 0:1. Pięć minut wcześniej goście wyprowadzili zabójczą kontrę. Piłka trafiła ostatecznie do Mateusza Chwedoruka, którego pierwszy strzał Sasim obronił, lecz przy dobitce najlepszego strzelca Bugu nie miał już jednak szans. Po zmianie stron grający w osłabieniu gospodarze zaatakowali. – Brakowało nam jednak szczęścia – mówi Gałka. – Ja sam miałem trzy sytuacje strzeleckie. Dwa razy uderzyłem jednak minimalnie niecelnie, a raz mój strzał w ostatniej chwili został zablokowany – opowiada.

W 76 min. sędzia pokazał aż dwie czerwone kartki. Obejrzeli je Czochrowski z Ruchu i Shtybel z Bugu, którzy rzucili się na siebie z pięściami. – Mimo tego, że większość meczu graliśmy w osłabieniu wcale nie byliśmy gorsi i moim zdaniem nie zasłużyliśmy na porażkę – uważa Michał Gałka. W końcówce spotkania świetną okazję na podwyższenie rezultatu miał Arkadiusz Jaworski, ale w sytuacji „sam na sam” z Sasimem nie trafił w bramkę. (kg)

Orzeł tanio skóry nie sprzedał

ORZEŁ SREBRZYSZCZE – OGNIWO WIERZBICA 1:3 (1:1)

0:1 – Pilipczuk (38 karny), 1:1 – Rzeszut (44), 1:2 – Dzierba (62), 1:3 – Stańczuk (90+2).

ORZEŁ: Kuryś – D. Trusiuk, Bazela, Horbatenko (65 Kwietniewski), M. Olender, R. Radecki (70 Czapla), M. Wójcicki, Ł. Wójcicki, Ł. Tatysiak, Rzeszut, Nestorowicz (80 Betiuk). Trener – Dominik Drewiecki.

OGNIWO: Wojnowski – Kłos, Szanfisz, Pełczyński, Siwek, Dragan (79 Stanczuk), Chlebiuk, Pilipczuk, Dzierba (90 Krzyżanowski), K. Klimowicz (85 D. Klimowicz), Bąk. Trener – Krzysztof Bodziak.

– Wiedzieliśmy, że mecz w Srebrzyszczu będzie dla nas trudny, boisko tam jest dość wąskie, co przeszkadza w naszym stylu gry i te nasze obawy się potwierdziły – przyznał po ostatnim gwizdku Artur Wawruszak, kierownik drużyny Ogniwo Wierzbica. – Wygraliśmy, mamy kolejne trzy punkty i to jest dla nas najważniejsze. Muszę jednak przyznać, że ze wszystkich zwycięskich spotkań to było dla nas najtrudniejsze – dodaje.

Od pierwszej do ostatniej minuty mecz był wyrównany. – Z lekkim wskazaniem na Ogniwo – podkreśla Dominik Drewiecki, trener Orła. – Widać było, że goście mają większą inicjatywę, bardziej dążyli do strzelania bramek, my mieliśmy problemy ze skutecznym, szybkim wyjściem z własnej połowy. Mimo to uważam, że zagraliśmy niezłe zawody. Warto zauważyć, bo prześledziłem to, że ze wszystkich dotychczasowych spotkań w pierwszym składzie Ogniwa pojawiało się 13 zawodników, a u nas aż 22. Tę stabilizację w drużynie z Wierzbicy widać – dodaje Drewiecki.

W niedzielnym meczu goście wyszli na prowadzanie po rzucie karnym wykorzystanym w 38 min. przez Huberta Pilipczuk. – Jedenastka została podyktowana za faul na Chlebiuku – mówi Wawruszak. Co ciekawe jeszcze przed przerwą Ogniwo wywalczyło drugi rzut karny. Tym razem faulowany był Bąk. Do piłki ponownie podszedł Pilipczuk, ale 18-letni Adam Kuryś kapitalnie interweniował. – Powinniśmy do przerwy prowadzić co najmniej 2:0. Tym bardziej, że w 22 min. sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Patryk Bąk – informuje Wawruszak.

Tymczasem w 44 min. zrobiło się 1:1. W zamieszaniu podbramkowym ładnym strzałem przewrotką popisał się Rzeszut. Po zmianie stron obraz gry był podobny. Ogniwo miało inicjatywę, Orzeł groźnie kontrował. W 62 min. Miłosz Pełczyński, obrońca z Wierzbicy, zagrał piłkę do pędzącego lewym skrzydłem Konrada Klimowicza, a ten wyłożył piłkę Dzierbie, który strzałem z 3 m dopełnił formalności. Już w doliczonym czasie gry wynik na 3:1 dla Ogniwa ustalił Stańczuk strzałem głową po podaniu od Cezarego Siwka. – To już kolejny mecz, w którym nie gramy źle, a nie zdobywamy choćby punktu. Musimy popracować nad skutecznością – ocenia Drewiecki. (kg)

Wymęczone trzy punkty

UNIA BIAŁOPOLE – HUTNIK DUBECZNO 2:1 (0:0)

1:0 – Sz. Łukaszewski (53), 1:1 – Kaczanowski (55 z wolnego), 2:1 – Steciuk (70).

UNIA: Wójtowicz – M. Cor, B. Domińczuk, K. Cor, S. Domińczuk, Steciuk, K. Piekaruk (25 Lewkowicz, 78 J. Łukaszewski), Ostrowski (58 Sarzyński), Zdybel (65 G. Piekaruk), Sz. Łukaszewski, Gąsiorowski (69 Skorupa). Trener – Robert Tarnowski.

HUTNIK: Jaworski – Jędruszak, Struski, Mitrut (88 Antninkuk), Gałąska, Kacznowski, Nowicki, P. Stalbowski, Korzeniowski (52 Zamościński), Głuch, M. Stalbowski. Trener – Grzegorz Nowicki.

Zawodnicy Unii Białopole nie potrafili wygrać żadnego z ostatnich sześciu spotkań. Z Hutnikiem się udało, ale Robert Tarnowski, trener Unii, przyznaje, że o trzy punkty było bardzo trudno. – Nasza gra znów nie wyglądała najlepiej. Stworzyliśmy na pewno więcej sytuacji niż goście, ale graliśmy nieskutecznie. Hutnik miał akcji podbramkowych mało, ale też mógł zdobyć więcej niż jedną bramkę – dodaje.

Do przerwy mecz był wyrównany. Hutnik zaskoczył Unię zwłaszcza bardzo groźnie bitymi rzutami wolnymi. – Po zmianie stron dość szybko udało się nam zdobyć bramkę. Steciuk zagrał ładną piłkę do Szymona Łukaszewskiego, który precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza gości. Zamiast pójść za ciosem po chwili było już 1:1 – opowiada Tarnowski.

Wyrównał, pięknym strzałem z rzutu wolnego z ok. 30 m, Kaczanowski. – Mateusz był bliski drugiego gola, również z rzutu wolnego, ale tym razem bramkarz Unii nie dał się zaskoczył – mówi Grzegorz Nowicki, grający trener Hutnika. Zwycięskiego gola dla gospodarzy zdobył Steciuk, który dobił rzut karny egzekwowany przez Sarzyńskiego. – Znów zamiast pójść za ciosem i strzelić trzeciego gola, w naszą grę wkradła się niedokładność. Do końca musieliśmy drżeć o wynik, ale na szczęście udało się wywalczyć trzy punkty, a to było dla nas najważniejsze. Gra wciąż pozostawia jednak sporo do życzenia – przyznaje Robert Tarnowski. Grzegorz Nowicki zauważa, z kolei, że przegrana z Unią, jest bardzo bolesna. – Zagraliśmy dziś jedno z lepszych spotkań, a znów nie wywalczyliśmy choćby punktu. Nie zasłużyliśmy na porażkę – ocenia trener Hutnika. (kg)

Gol już w 10 sekundzie!

HETMAN ŻÓŁKIEWKA – ZNICZ SIENNICA RÓŻANA 3:0 (1:0)

1:0 – Sawicki (1), 2:0 – Małek (55), 3:0 – Basiak (70 karny).

HETMAN: Ścibak – Ździebło, Gieleta, Widz, Małek, Rycerz (75 P. Prus), Amerla (65 K. Prus), Puchala (75 Więckowski), Sawicki, Koprucha, Basiak. Trener – Damian Koprucha.

ZNICZ: Kaczmarek – Basiński (60 Oleksy), P. Dąbski, Bryda, Ciechan, Kamiński, Olszyna, Żebrowski, Pylak (70 Żelisko), Fedak (75 Zając), K. Mazurek. Trener – Mirosław Basiński.

Kibice z meczu w Żółkiewce, obok wyniku, zapamiętają chyba jedno. Tuż po pierwszym gwizdku sędziego piłka trafiła do Sawickiego, który zauważył, że Kaczmarek wyszedł daleko od bramki. – I przelobował go pięknym strzałem – opowiada Andrzej Koprucha, kierownik drużyny Hetman Żółkiewka. – Niestety później długo biliśmy głową w mur – dodaje.

Mirosław Basiński, trener Znicza, zauważa, że tak szybko stracony gol podciął skrzydła jego podopiecznym. – Przez chwilę nie mogliśmy uwierzyć w to, co się stało. Mecz na dobre się nie rozpoczął, a już przegrywaliśmy – mówi. – Na szczęście dość szybko otrząsnęliśmy się i do końca pierwszej połowy spotkanie było dość wyrównane – dodaje.

Gole dla Znicza mogli zdobyć Kamil Mazurek oraz Olszyna. Po zmianie stron gospodarze jeszcze śmielej zaatakowali. W 55 min. było 2:0. Po składnej akcji całej drużyny Małek trafił do pustej bramki gości. – W 70 min. w polu karnym Znicza został sfaulowany Basiak i sędzia wskazał na „wapno”. Sam poszkodowany zamienił jedenastkę na gola i już wiedzieliśmy, że dziś wygramy kolejny mecz – mówi A. Koprucha. Bramki dla Hetmana powinni jeszcze zdobyć Gieleta, Małek i Rycerz. – Wygraliśmy, moim zdaniem nawet za nisko. Myślę, że kontrolowaliśmy przebieg boiskowych zdarzeń od pierwszej do ostatniej minuty – podsumowuje kierownik drużyny z Żółkiewki. Warto dodać, że podopieczni Damiana Kopruchy wygrali czwarty mecz z rzędu. – Zasłużenie, byli lepsi – przyznaje Basiński. (kg)

Tabela
1. Unia Rejowiec 12 31 10-1-1 40-11
2. Ogniwo Wierzbica 12 27 8-3-1 46-13
3. Bug Hanna 12 24 7-3-2 34-20
4. Ruch Izbica 12 24 8-0-4 28-20
5. Hetman Żółkiewka 12 24 8-0-4 36-22
6. Frassati Fajsławice 12 19 6-1-5 27-25
7. Agros Suchawa 12 18 5-3-4 27-22
8. Spółdzielca Siedliszcze 12 17 5-2-5 20-21
9. Granica Dorohusk 12 16 5-1-6 33-27
10. Unia Białopole 12 14 3-5-4 23-21
11. Znicz Siennica Różana 12 10 2-4-6 23-42
12. Orzeł Srebrzyszcze 12 9 3-0-9 19-34
13. Hutnik Dubeczno 12 4 1-1-10 14-42
14. Start Pawłów 12 3 1-0-11 13-63

News will be here