V LIGA

Środowa seria spotkań w lidze okręgowej przyniosła jedno zaskakujące rozstrzygnięcie. Ogniwo Wierzbica przez 90 minut nie wbiło ani jednego gola niżej notowanym zawodnikom Agrosu Suchawa. Niewiele brakowało, a byłaby jeszcze jedna niespodzianka. Kilkunastu sekund zabrakło Granicy Dorohusk, by wywieźć jeden punkt z Siennicy Nadolnej. Brat zwycięskie trafienie zaliczył w doliczonym czasie gry, w dodatku z rzutu karnego. Goniący go Hetman Żółkiewka zaaplikował natomiast Zniczowi pięć bramek i w dalszym ciągu traci do Brata trzy oczka. Coraz lepiej wiosną gra Bug Hanna. W środę Wojciech Więcaszek i spółka nie dali szans Spółdzielcy. Oto komplet wyników środowych spotkań i relacje:

Rozstrzygnął karny w 94 minucie…

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – GRANICA DOROHUSK 2:1 (1:0)

1:0 – Kniażuk (13), 1:1 – A. Antoniak (82), 2:1 – Arnold Kister (90+4).

BRAT: K. Jopek – Kniażuk, Wójcik, Zdunek, Szczepaniuk, Witka (30 Malinowski), Płatek, Arnold Kister, Aleksander Urbański, Sawa (85 K. Szadura), Dubaj (69 Pachuta). Trener –Andrzej Ignaciuk.

GRANICA: Kopeć – Poznański, Słomka (46 Niemiec), P. Ruszkiewicz, Piotrowski, Swatek, L. Sokołowski, M. Antoniak, Krupa (46 Gregorczuk), Alikowski, Rondoś (60 A. Antoniak). Trener – Marek Grzywna.

Po dotkliwej i niespodziewanej porażce z Ogniwem Wierzbica, lider okręgówki Brat podejmował na własnym boisku niepokonaną w tej rundzie Granicę Dorohusk. Zespół z Siennicy Nadolnej wygrał, ale nie zachwycił. Dość powiedzieć, że osłabiony brakiem swoich filarów – grającego trenera Andrzeja Ignaciuka i Sebastiana Sudoła, zwycięską bramkę wbił rywalom w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Po faulu na Krzysztofie Szadurze w polu karnym gości sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę wykorzystał niezawodny Arnold Kister.

– W meczu z Bratem nie udało się nam podtrzymać dobrej passy, a o pierwszej przegranej zdecydował rzut karny podyktowany w ostatniej minucie doliczonego czasu gry – potwierdza Konrad Czebiera, wiceprezes Granicy. Gospodarze od pierwszych minut odważnie zaatakowali i już po kwadransie wyszli na prowadzenie. – Nie potrafiliśmy stworzyć składnej akcji i dłużej utrzymać się przy piłce, za to Brat z minuty na minutę zyskiwał przewagę i stwarzał kolejne groźne sytuacje. Do przerwy wynik jednak nie uległ zmianie – dodaje. Zawodnicy Brata razili nieskutecznością, poza tym dobrze bronił Piotr Kopeć. Na drugą połowę zawodnicy Marka Grzywny wyszli jednak zmotywowani. Grali lepiej, częściej gościli na połowie gospodarzy i szukali okazji do zdobycia wyrównującej bramki. – Na tę trzeba było poczekać aż do 82 minuty, kiedy to po dośrodkowaniu Pawła Alikowskiego w polu karnym znalazł się Artur Antoniak i wpakował piłkę do siatki. Zachęceni takim obrotem sprawy nasi zawodnicy coraz śmielej poczynali sobie na boisku, momentami zamykając drużynę Brata na własnej połowie. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się sprawiedliwym podziałem punktów, w ostatniej minucie meczu gracza gospodarzy w polu karnym sfaulował Michał Niemiec, a jedenastkę skutecznie wykonał Kister – mówi Czebiera.

Marek Grzywna, trener Granicy, dodaje, że i on, i zawodnicy czują po meczu z Bratem spory niedosyt. – Pierwsza połowa przebiegła pod dyktando gospodarzy. W drugiej zagraliśmy zdecydowanie odważniej i stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Najbardziej boli strata bramki z karnego w ostatniej minucie meczu. W końcówce meczu zabrakło wyrachowania i dojrzałości w utrzymaniu piłki – komentuje Grzywna. (kg)

Piękne gole w Siennicy Różanej

ZNICZ SIENNICA RÓŻANA – HETMAN ŻÓŁKIEWKA 1:5 (0:2)

0:1 – Małek (18), 0:2 – Miedźwiedź (33), 0:3 – Miedźwiedź (53), 0:4 – Wanielista (56 karny), 0:5 – Małek (63), 1:5 – D. Mazurek (82).

ZNICZ: Knap (75 Karczmarek) – Bryda, Tywoniuk, Pylak (75 Dąbski), Żebrowski, Pieczonka (46 Żelisko), D. Mazurek, K. Mazurek, Kwietniewski (65 Kniażuk), P. Mazurek, G. Mazurek. Trener – Jacek Radelczuk.

HETMAN: Ścibak – Rycerz (65 T. Prus), Wanielista (60 Basiak), Widz, Miedźwiedź (70 Mielniczuk), Małek, Sawicki, Krzysztoń, Gieleta, Szymonek, Ździebło. Trener – Piotr Kapłon.

Piłkarze Znicza wyszli w tym sezonie na boisko szósty raz i… szósty raz przegrali (trzy punkty zdobyli przy tzw. zielonym stoliku za walkower z Sawiną). W ostatnią środę nie mieli szans z Hetmanem Żółkiewka, który wciąż liczy się w walce o awans do IV ligi.

– Znajdujemy się w sporym kryzysie, ale na pewno się nie poddamy, będziemy walczyć do końca – powiedział po ostatnim gwizdku Jacek Radelczuk, trener zespołu z Siennicy Różanej. – Pewnym usprawiedliwieniem naszej słabej postawy są braki kadrowe. Kilku zawodników w przerwie zimowej wyjechało za granicę, ktoś danego dnia nie może grać bo musi iść do pracy, czasem mamy problem ze skompletowaniem składu. Do końca będziemy walczyć o utrzymanie, w końcu musimy się przełamać i zacząć punktować – dodaje Radelczuk. W środę w Siennicy Różanej Hetman dzielił i rządził, mimo że grał bez swojego asa Damiana Kopruchy. Już w 18 min. skrzydłowy Rafał Małek silnym strzałem nie dał szans Karolowi Knapowi. W 33 min. koronkową akcję gości pięknym strzałem zakończył Patryk Miedźwiedź. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Hetman atakował, Znicz próbował wyprowadzać kontry, szybko przerywane jednak przez pomocników i obrońców zespołu z Żółkiewki. W 53 min. kolejnego pięknego gola zdobył Miedźwiedź. Nabiegł w pole karne do piłki bitej ze skrzydła i strzałem z lewej nogi, bez przyjęcia, przelobował bramkarza Znicza (bramkę można obejrzeć na facebooku Hetmana Żółkiewka). Trzy minuty później było już 0:4 za sprawą rzutu karnego pewnie wykorzystanego przez Kacpra Wanielistę. Bezradnych gospodarzy dobił Małek w 63 min., kończąc strzałem z bliska kolejną koronkową akcję podopiecznych Piotra Kapłona. Hetman wbił Zniczowi jeszcze dwa gole (Karol Prus i Paweł Szymonek), ale w obu przypadkach sędzia dopatrzył się spalonego. Honorowym trafieniem dla gospodarzy popisał się Daniel Mazurek w 82 min. (kg)

Bramka Agrosu, jak zaczarowana

AGROS SUCHAWA – OGNIWO WIERZBICA 0:0

AGROS: Danielczuk – Kopczewski, Bylina, Węgliński, K. Staszewski, Lejko, Karczewski (69 Gruszczyński), Tomaszewski (17 Piotrowski), B. Staszewski, S. Staszewski (69 Wojtak), Boczuliński. Trener – Robert Wójcik.

OGNIWO: Zagraba – Kłos, Pilipczuk, Ciechoński, Siwek, Jusiuk (70 Stańczuk), Chlebiuk, Szanfisz, Knot, Klimowicz, Bąk. Trener – Tomasz Ciechoński.

Po czterech porażkach z rzędu Agros w końcu wywalczył punkt i to nie z byle kim, a z faworyzowanym Ogniwem. Dość powiedzieć, że trzy dni wcześniej (16 maja) zespół z Wierzbicy robił 6:1 lidera okręgówki – Brat Cukrownik Siennica Nadolna. – W Suchawie też cały mecz dominowaliśmy, ale byliśmy piekielnie nieskuteczni. My nie zdobyliśmy w tym meczu punktu, ale straciliśmy dwa – mówi Artur Wawruszak, kierownik drużyny Ogniwo Wierzbica. Pod polem karnym Macieja Danielczuka co chwila się kotłowało. W zasadzie każdy z zawodników gości mógł w tym meczu strzelić gola. – Można by tak wyliczać bez końca, doskonałe sytuacje mieli Karol Knot, Jakub Chlebiuk, Karol Stańczuk, Michał Siwek – wylicza Wawruszak. – Patryk Bąk trafił w słupek. Nie mogliśmy pokonać bramkarza Agrosu nawet strzałami z trzech metrów. Była jedna taka sytuacja, kiedy w ciągu minuty pięć razy uderzaliśmy na bramkę rywala, ale ta była, jak zaczarowana – dodaje.

Podopiecznym Roberta Wójcika należą się słowa uznania. Za ambicję, za wiarę, za to, że nie cofali nóg przed interwencją. Zdobyli punkt, w ich sytuacji bezcenny…

Bug nie zwalnia tempa

SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE – BUG HANNA 3:5 (0:3)

0:1 – Jaworski (18), 0:2 – Chwedoruk (39), 0:3 – Chwedoruk (45), 1:3 – Lechowski (51), 2:3 – Danieluk (54), 3:3 – Gomułka (78), 3:4 – Żakowski (87), 3:5 – Chwedoruk (90+3).

SPÓŁDZIELCA: Pawlak – Gomułka (80 Mróz), Daniel Orłowski (63 Jarosz), Braniewski (46 Mroczek), Damian Orłowski (46 Lechowski), Borek, Karwat, Osoba, Dziewulski, Poliszuk, Pasternak (5 Danieluk). Trener – Dariusz Kuchta.

BUG: Żmudziński – Mikulski, Żakowski, Babkiewicz, Fedoruk (90 Konoplew), Garal (60 Trochimiuk), Kowalik (90 Onacki), Jaworski (90 Pawlik), Sthybel, Więcaszek, Chwedoruk. Trener – Paweł Oponowicz.

Runda rewanżowa w wykonaniu Bugu wygląda, póki co, imponująco. W środę zespół z Hanny wygrał czwarty raz rzędu. Podopieczni Pawła Oponowicza strzelają mnóstwo bramek (23 gole na wiosnę nie licząc trzech bramek na papierze ze walkower z Saweną). Imponuje Mateusz Chwedoruk, który po starciu ze Spółdzielcą miał na koncie już 27 trafień! – W środę w Siedliszczu wszystko pięknie wyglądało do końca pierwszej połowy – mówi Hubert Kowalik, podstawowy zawodnik Bugu.

– Graliśmy bardzo dobrze, wbiliśmy rywalom trzy gole, ale po zmianie stron nasza gra na pewien czas się posypała – dodaje. Zanim do tego doszło goście grali, jak z nut. Tuż przed przerwą zrobiło się już 3:0 dla Bugu. Chwedoruk zabrał piłkę jednemu z obrońców Spółdzielcy, minął dwóch kolejnych zawodników, położył bramkarza i strzelił swoją 26 bramkę w tym sezonie. – Niestety, w przerwie chyba pomyśleliśmy sobie, że jest już po meczu, zlekceważyliśmy rywala, pozwoliliśmy gospodarzom na zbyt wiele, na dodatek zaczęliśmy popełniać indywidualne błędy i gospodarze to wykorzystali – mówi Kowalik.

Podopiecznym Dariusza Kuchty należą się słowa uznania. Choć do przerwy przegrywali 0:3, nie poddali się i zdołali doprowadzić do remisu! Żmudzińskiego pokonywali kolejno Lechowski, Danieluk i Gomułka. – Mimo wyniku 3:3 wciąż wierzyliśmy w wygraną i w końcówce udało się nam zdobyć dwa gole. Najpierw Marek Żakowski wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i głową pokonał bramkarza Spółdzielcy, a w samej końcówce Chwedoruk po błędzie gospodarzy z bliska strzelił dla nas piątą bramkę. Niezwykle cieszymy się z tej wygranej, bo boisko w Siedliszczu jest wąskie, ciężko się tu gra. Dość powiedzieć, że Spółdzielca przed meczem z nami, stracił u siebie dotychczas tylko pięć bramek – podsumowuje Kowalik. (kg)

Gol w osłabieniu

RUCH IZBICA – UNIA REJOWIEC 1:0 (0:0)

1:0 – Wlizło (69).

RUCH: Sasim – Pawlak (76 Binek), Babiarz, Blonka, Kić, Czochrowski, P. Lewandowski, G. Lewandowski, Szymczuk (66 Kaszak), Wlizło, Frącek (67 Jaremek). Trener – Roman Blonka.

UNIA: Maciejewski – Kloc, Szczepanik, Czerwiński, Górny, M. Bohuniuk (36 R. Rossa), K. Bohuniuk (80 Niezbecki), Pawlicha, Paśnik, W. Rossa, Karauda (67 Sąsiadek). Trener – Tomasz Sąsiadek. Czerwona kartka: Kić (R) w 63 min. za dwie żółte.

W środę w Izbicy spotkały się zespoły ze środka tabeli, którym nie grozi ani awans, ani spadek. Mecz lepiej zaczęli gospodarze. W 4 min. wywalczyli rzut rożny, po którym Marcin Kloc sfaulował jednego z zawodników Ruchu we własnym polu karnym, za co obejrzał żółtą kartkę, a sędzia wskazał na „wapno”. Do futbolówki podszedł skuteczny zazwyczaj w takich sytuacjach Patryk Lewandowski.

Zawodnik z siódemką na koszulce strzelił mocno przy słupku, ale Maciej Maciejewski popisał się kapitalną interwencją i wybił piłkę za linię końcową. W 15 min. mogło być 0:1. Świetną akcję środkiem boiska przeprowadził Paweł Paśnik, do futbolówki na ok. 20 metrze dopadł Karol Bohuniuk, który strzelił mocno, bez zastanowienia, ale minimalnie niecelnie. Gdyby był bardziej precyzyjny padły gol (Piotr Sasim nawet nie interweniował tylko oprowadził piłkę wzrokiem).

Ruch odpowiedział strzałem Gabriela Lewandowskiego w 18 min., ale i tym razem futbolówka przeleciała tuż obok słupka. W 22 min. Sasim przeniósł nad poprzeczkę groźne dośrodkowanie Adriana Czerwińskiego bezpośrednio z rzutu rożnego, a minutę później piękny strzał z ok. 30 m Wojciecha Rossy. Ruch znów się odgryzł. W 30 min. z dystansu uderzał tym razem Michał Wlizło, ale Maciejewski skutecznie interweniował. Po zmianie stron mecz wciąż był wyrównany. W 60 min. powinno być 1:0, lecz Igor Pawlak przegrał pojedynek „sam na sam” z dobrze dysponowanym bramkarzem Unii. Trzy minuty później wydawało się, że los sprzyja gościom.

Z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Michał Kić i Ruch musiał kontynuować grę osłabiony. Strata zawodnika podziałała na gospodarzy pobudzająco. W 69 min. Frącek przejął piłkę na środku boiska, od razu zagrał do P. Lewandowskiego, który obsłużył jeszcze lepszą asystą Michała Wlizło, a ten strzałem z ok. 16 m pięknie przelobował Maciejewskiego. Stadion w Izbicy, na który w końcu mogli wejść kibice Ruchu oszalał ze szczęścia. Unia ambitnie dążyła do wyrównania, jednak jej zawodnicy w decydujących momentach pudłowali. Gola na 1:1 w 80 min., po akcji Paśnika, mógł zdobyć Czerwiński, lecz Sasim świetnie interweniował.

Bramkarz z przymusu bohaterem

START REGENT PAWŁÓW – FRASSATI FAJSŁAWICE 2:2 (1:0)

1:0 – Kaczmarczyk (6), 1:1 – Kostka (52), 1:2 – Kostka (53), 2:2 – Bala (83).

START: Kość – Błaziak (55 Socha), Terlecki, Siepsiak, Żukowski, J. Krystjańczuk, Bala, Rutkowski, P. Krystjańczuk, Mazurek (66 Karabacz), Kaczmarczyk (78 Celegrat). Trener – Kamil Góra

FRASSATI: Urbańczyk – K. Przebirowski, Suszek, Chruściel, T. Madeja, Kostka (87 J. Gieracz), Dunda, Robak, Gęca, Slobodyan (69 Smyk), Dobrzyński (78 Karol Błaziak). Trener – Rafał Robak.

Czerwona kartka: Piotr Urbańczyk (F) w 40 min. za zagraniem ręką przed polem karnym oraz Kamil Rutkowski (S) w 86 min. za drugą żółtą.

Środowy mecz lepiej zaczęli gospodarze. Już w 7 min. Radosław Kaczmarczyk wykończył składną akcję Startu i zrobiło się 1:0. Trzy minuty później powinno być 2:0, ale mocny strzał Kaczmarczyka kapitalnie obronił Piotr Urbańczyk. W 15 min. piłkę minimalnie nad bramką przeniósł Patryk Krystjańczuk. Kiedy w 40 min. Urbańczyk zatrzymał piłkę ręką przed polem karnym (bliski jej przejęcia był jeden z zawodników Start), sędzia od razu pokazał mu czerwoną kartkę. Frassati nie miało na ławce drugiego bramkarza i między słupkami musiał stanąć Patryk Chruściel. Gospodarze prowadzili 1:0, goście stracili jednego zawodnika – wydawało się, że Pawłów musi zgarnąć trzy punkty.

Tym bardziej, że jeszcze przed przerwą Start Regent był bliski podwyższenia wyniku. W 45 min. Rutkowski nie wykorzystał sytuacji „sam na sam”, a chwilę później Patryk Krystjańczuk w dogodnej sytuacji trafił we wspomnianego Chruściela. Drugą połowę gospodarze znów zaczęli od ataków. W 47 min. P. Krystjańczuk znalazł się „sam na sam” z bramkarzem Frassati, ale znów nie zdołał go pokonać. Osłabieni goście potrzebowali minuty by odwrócić losy meczu. W 52 i 53 min. wyprowadzili dwie świetne kontry, które na gole zamienił Patryk Kostka. Gospodarze odpowiedzieli dopiero w 83 min, gdy trafił Bala. W 87 min. piłkę meczową miał Siepsiak, lecz Chruściel znów kapitalnie interweniował.

– Dzisiejszy mecz pokazał, że musimy jeszcze ciężej pracować na swój cel, który mamy do zrealizowania. Pierwsza połowa nie ułożyła się po naszej myśli. Nie mieliśmy praktycznie żadnych sytuacji bramkowych. Na dodatek straciliśmy bramkę i od 41 minuty graliśmy w dziesiątkę. W drugiej odsłonie zaczęliśmy skutecznie atakować, co w konsekwencji przełożyło się do zdobycia dwóch bramek. Niestety po błędach indywidualnych straciliśmy bramkę w końcówce spotkania. Szanujemy punkt, lecz jest pewien niedosyt – komentuje Rafał Robak, trener Frassati. (kg)

News will be here