W muzeum jednak wrze

W Muzeum Regionalnym w Krasnymstawie jednak nie wszystko gra. Konflikt między dyrektorem Andrzejem Gołąbem a załogą trwa w najlepsze i nie widać, by któraś ze stron dążyła do kompromisu. Działające w placówce związki zawodowe zarzuciły dyrektorowi, że od miesięcy nie chce z nimi rozmawiać i ich lekceważy. W tej sprawie związkowcy poskarżyli się nawet przewodniczącemu rady powiatu krasnostawskiego. Andrzej Gołąb twierdzi, że spotka się z nimi, jeśli wcześniej pozna temat rozmowy.

Kilka tygodni temu pisaliśmy o sytuacji w Muzeum Regionalnym w Krasnymstawie i rzekomym konflikcie między dyrektorem Andrzejem Gołąbem, a pracownikami. Dyrektor zapewniał, że sporu nie ma, a nie dogaduje się co najwyżej z dwoma lub trzema osobami. Okazuje się jednak, że w muzeum wrze i to dość mocno, a z Andrzejem Gołąbem skonfliktowana jest połowa załogi.

Przypomnijmy. Niespokojnie w muzeum zrobiło się po konkursie na dyrektora placówki. Wygrał go Andrzej Gołąb, który w dniu wyboru nie posiadał ani doświadczenia w pracy w muzeum, ani też kierunkowego wykształcenia. Jest biologiem, choć sam podkreśla, że posiada też kwalifikacje z finansów i bankowości, kurs z zarządzania dziedzictwem kulturowym i wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu zdobyte w różnych instytucjach.

Zanim został powołany na dyrektora muzeum, pełnił funkcję wicewójta gminy Rudnik, choć jest związany z gminą Izbica. Jego rywalką w konkursie była Elżbieta Sobczuk, wieloletnia pracownica muzeum, która od lipca 2019 r., po odejściu z krasnostawskiego muzeum dyrektora Marka Majewskiego, przez ponad siedem miesięcy kierowała jednostką, jako pełniąca obowiązki dyrektora. Gołąb wygrał stosunkiem głosów trzy do dwóch. Nieoficjalnie mówi się, że był murowanym faworytem w konkursie, a za sobą miał mieć nawet posłankę Teresę Hałas, która „pociąga za sznurki” w powiecie.

Andrzej Gołąb stanowisko dyrektora muzeum objął 1 marca 2020 roku. Od tamtego czasu w muzeum, jak ustaliliśmy, wrze. Ostatnio dość mocno. Z końcem września br. należący do zakładowej „Solidarności” pracownicy zwrócili się do dyrektora Gołąba z prośbą o zorganizowanie spotkania, na którym miałyby być omówione bieżące kwestie pracownicze. Zasugerowali dwa terminy, ale do zebrania nie doszło.

Kilka tygodni później związkowcy poskarżyli się przewodniczącemu rady powiatu krasnostawskiego, Witoldowi Boruczence i poprosili go o reakcję. Pracownicy podkreślili, że dyrektor Gołąb zignorował ich prośbę i poczuli się przez niego zlekceważeni. Problem konfliktu w muzeum był poruszany na ostatniej sesji rady powiatu krasnostawskiego. W samej placówce interweniował starosta Andrzej Leńczuk.

– Spotkałem się z częścią załogi i dyrektorem muzeum. Pracownicy poskarżyli się, że dyrektor nie ma czasu na zorganizowanie spotkania, z kolei pan Gołąb przekonywał, że jest gotowy do rozmów z załogą, ale chciałby najpierw dowiedzieć się, na jaki temat mają dyskutować. Zobowiązałem dyrektora, by do takiego spotkania doszło – twierdzi starosta.

Andrzej Gołąb przekonuje, że ciągle spotyka się z pracownikami. – Z niektórymi codziennie, z innymi raz w tygodniu – mówi. – Wyraziłem chęć do zorganizowania spotkania, ale też zwróciłem się do związkowców, by przedstawili konkretny temat, żeby zebranie było owocne. Kilkakrotnie prosiłem, ustnie, w wiadomościach elektronicznych, o podanie tematu spotkania, ale nie dostałem żadnej informacji. Nawet gdy przyszedł starosta i też pytał o poruszaną problematykę, przedstawiciele związków zawodowych stwierdzili, że nie są upoważnieni do przekazywania takich informacji.

Dyrektor Gołąb zapewnia jednak, że spotkanie z załogą odbędzie się, gdy już wszyscy pracownicy wrócą do pracy. – Jedna osoba jest na zwolnieniu lekarskim, inna w sanatorium. Myślę, że pod koniec listopada do takiego zebrania dojdzie. Niemniej jednak w dalszym ciągu nie wiem, na jaki temat mamy dyskutować – podkreśla.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, pracownicy chcą rozmawiać z dyrektorem Gołąbem o narastającym konflikcie w muzeum i wspólnie znaleźć możliwości jego rozwiązania. Według nich od pierwszego dnia, kiedy A. Gołąb objął stanowisko, ma brakować obopólnego zrozumienia, a dyrektor nie potrafi zorganizować pracy. Powodem tego ma być brak odpowiednich kompetencji. Związkowcy podobno uważają, że domaganie się przez dyrektora tematu rozmowy to nic innego, jak wymówka i przeciąganie problemu. Dlatego też o pomoc zwrócili się do przewodniczącego rady, Witolda Boruczenki. Oni sami nie chcieli oficjalnie wypowiadać się na temat konfliktu z dyrektorem Gołąbem. (s)

News will be here