Waran odżył. Nazwali go Majsterkiem

Uratowany przed śmiercią w chełmskim sklepie budowlanym gad zyskał nowe imię i powoli nabiera sił. Prawdopodobnie to wyznaczony do opieki nad nim pracownik „Majstra” odpowie za doprowadzenie warana na skraj wycieńczenia. Policjanci podkreślają jednak, że w toku postępowania wszystko się może zmienić. Zarzutów nikt jeszcze nie usłyszał.

O interwencji Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt w „Majstrze” przy ul. Rampa Brzeska pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. W trakcie kontroli, 21 marca, okazało się, że znajdujące się w dziale zoologicznym zwierzęta (m.in. boa dusiciel, felsuma madagaskarska, papużki, królik) od dłuższego czasu były zaniedbywane, a warunki, w jakich przebywały, pozostawiają sporo do życzenia. W najgorszym stanie był waran stepowy. Wyglądał jak martwy, a temperatura w jego terrarium była o połowę niższa, niż powinna.

Z uwagi na specyfikę egzotycznych zwierząt ściągnięto do Chełma specjalistów z lubelskiej Fundacji Epicrates. Z Lublina przyjechał też przedstawiciel „Majstra”, a efektem rozmów było to, że sklep zrzekł się praw do zwierzęcia na rzecz fundacji, co oznacza, że to nie oni poniosą koszty leczenia gada, a fundacja.

Uratowany przed śmiercią chełmski gad zyskał spore grono „fanów”. Pod opieką weterynarzy z Lublina dochodzi do siebie, co widać na opublikowanym kilka dni temu w internecie filmiku z lecznicy. Zaczął reagować na otoczenie i otrzymał nawet nowe imię… Majsterek. Tymczasem pod filmikiem z jego udziałem co rusz pojawiają się nowe komentarze od ludzi z całego kraju, jakoby „we wszystkich Majstrach” dochodziło do tak rażących zaniedbań w opiece.

O ile wytłumaczeniem jest (co przyznają sami inspektorzy z ChSOZ), że przeciętny pracownik sklepu budowlanego raczej nie zna się na egzotycznych gadach, to problemów z informacją, poczytaniem na ich temat i posprzątaniem klatki już raczej mieć nie powinien.

Jak tłumaczy podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, na tym etapie postępowania trudno cokolwiek powiedzieć o ewentualnej odpowiedzialności karnej kierownictwa sklepu. Mówi się, że zaniedbał konkretny pracownik sklepu i to on (a właściwie ona) poniesie konsekwencje. Co wyjdzie jednak z ustaleń policji, to się okaże.

– Postępowanie jest prowadzone w sprawie o znęcanie się nad zwierzęciem, a nie przeciwko. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów – mówi podkom. Czyż.

Równolegle jednak prowadzone jest drugie postępowanie dotyczące bezprawnego handlu gadami (objęte waszyngtońską konwencją CITES m.in. boa dusiciel czy jaszczurka madagaskarska sprzedawane były w Chełmie bez wymaganych w Polsce dokumentów, które podobno są gdzieś w centrali „Majstra”, czyli w Rzeszowie). (pc)

News will be here