Wiara czyni cuda

STAL KRAŚNIK – KŁOS GMINA CHEŁM 2:3 (0:1)


0:1 – Kuśmierz (20), 0:2 – Mazur (74), 1:2 – Cybula (76), 2:2 – Cybula (81), 2:3 – K. Rak (90+4).

KŁOS: Drzewicki – Adamski, Rutkowski, E. Poznański, Siatka (77 Jabłoński), Flis, K. Rak, Mazur, Kuśmierz, Ibarugen (87 J. Rak), Dąbrowski.

Piłka nożna jest nieprzewidywalna. Kto by pomyślał, że zespół Kłosa będzie w stanie wywieźć ze stadionu wicelidera trzy punkty? Tym bardziej, że w bramce zespołu z gminy Chełm stanął Łukasz Drzewicki, zawodnika z pola, a nie nominalny golkiper. Tymczasem podopieczni Jana Konojackiego sięgnęli po pełną pulę, sprawiając największą sensację w ostatniej jesiennej kolejce czwartej ligi i na pewno jedną z większych w rozgrywkach całej rundy jesiennej. – W szatni powiedziałem swoim zawodnikom, że przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Na boisko wybiegliśmy z dużą wiarą w końcowy sukces. To, że mieliśmy dwutygodniową przerwę, też pomogło nam dobrze przygotować się do tych zawodów. W ostatnim tygodniu zmniejszyłem intensywność treningów, chłopcy odpoczęli, zagraliśmy ze Stalą z większą świeżością – podkreśla trener Konojacki.

Kłos, który wiosną – wszystko wskazuje na to – że będzie walczył o pozostanie w czwartej lidze, musi wszędzie szukać punktów, by po pierwszym etapie rozgrywek mieć ich jak najwięcej. Właśnie odpowiednio duża liczba punktów przed podziałem na grupy spadkową i mistrzowską może okazać się kluczem do utrzymania się na czwartym froncie. Z dwunastu drużyn spadnie aż siedem, albo nawet osiem.

W Kraśniku Kłos z dużym zaangażowaniem wszedł w mecz, był dobrze zorganizowany w grze defensywnej i wysoko zawiesił wiceliderowi poprzeczkę. – Po ostatnich niepowodzeniach postanowiłem coś zmienić w naszej grze, by szukać optymalnych rozwiązań. Zmieniliśmy ustawienie, przechodząc na system 4-4-2. Drużyna zaakceptowała ten styl. To też sprawiło, że zagraliśmy bardziej odważnie, mogliśmy atakować większą liczbą zawodników – opowiada Jan Konojacki. – Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji do zdobycia bramki, szkoda tylko, że w niektórych okazjach zabrakło skuteczności.

Goście w 20 min. wyszli na prowadzenie. – W środkowej strefie boiska przejęliśmy piłkę i przeszliśmy do szybkiego kontrataku. Futbolówkę dostał Damian Kuśmierz, pobiegł z nią w kierunku bramki, wygrał pojedynek z obrońcą i uderzył nad bramkarzem Stali, zdobywając pierwszego gola w tym spotkaniu – relacjonuje Jan Konojacki.

Gospodarze szukali swoich okazji, ale nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej defensywy Kłosa. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Goście starali się podwyższyć wynik, Stal z kolei dążyła do remisu. Szczęście uśmiechnęło się jednak do zespołu z gminy Chełm. W 74 min. po zespołowej akcji rozpoczętej przez Pawła Mazura Kłos strzelił drugiego gola. – Zaatakowaliśmy większą liczbą zawodników. Pierwszy strzał na bramkę kraśniczan został zablokowany, ale do piłki dopadł Mazur i uderzeniem z lewej nogi z 16 m posłał futbolówkę do siatki – podkreśla szkoleniowiec Kłosa.

Dwubramkowe prowadzenie na chwilę uśpiło gości, co bezlitośnie wykorzystała Stal. – W ciągu pięciu minut straciliśmy dwa gole. Oba po stałych fragmentach gry. Przed meczem uczulałem zawodników, że rywal przy rzutach rożnych jest bardzo groźny i żeby szczególną uwagę zwrócili na Adriana Cybulę, zawodnika, który w takich sytuacjach jest niebezpieczny. Niestety, daliśmy się dwa razy zaskoczyć i z prowadzenia 2:0 zrobił się remis 2:2 – opowiada Jan Konojacki.

Obie drużyny ruszyły do ataku. – Mecz stał się otwarty, końcówka obfitowała w wiele sytuacji podbramkowych, ale to my byliśmy konkretniejsi. W doliczonym czasie gry, a była to czwarta minuta, wyszliśmy większą ilością graczy. Zagraną wzdłuż linii pola karnego piłkę przejął Krzysztof Rak i precyzyjnym strzałem zapewnił nam zwycięstwo. Myślę, że wygraliśmy, bo do samego końca wierzyliśmy, że z Kraśnika uda się wyjechać z kompletem punktów – dodaje trener Konojacki.

Kłosa czeka jeszcze zaległy mecz z Hetmanem Zamość. Spotkanie odbędzie się w najbliższą sobotę 27 listopada o godz. 12.00 w Rożdżałowie. (d)

News will be here