Wilki podchodzą coraz bliżej ludzi

Co musi się stać, by rząd zmienił przepisy i zezwolił myśliwym strzelać do wilków? Pewnie wystarczy jedna tragedia. A do tej jest coraz bliżej w gminie Wola Uhruska, gdzie wilki poczynają sobie coraz śmielej i w biały dzień ganiają sarny po ulicach osady.

Kto choć raz jechał przez powiat włodawski o świcie bądź nocą, ten mógł zaobserwować ogromne ilości saren pasących się na obrzeżach dróg i polach. Między nimi często zdarzają się łosie i jelenie. To dość niecodzienna sytuacja, gdy zwierzyna w takiej ilości podchodzi pod zabudowania gospodarskie wiosną, gdy w lasach nie brakuje pokarmu i schronienia. Nie dzieje się tak oczywiście bez przyczyny.

Wielu specjalistów i myśliwych w takich zachowaniach dopatruje się nasilonej działalności wilków. W Lasach Sobiborskich jest ich już bardzo dużo, o czym świadczą nie tylko znajdowane resztki zabitych saren czy jelenie, ale też coraz częstsze ataki na zwierzęta gospodarskie, przede wszystkim owce. O tym, by przekonać się, jak dużo jest tych drapieżników, wystarczy wybrać się na spacer do lasu. Praktycznie nie ma drogi czy ścieżki, na której nie byłoby wilczych tropów.

– Zwiększona aktywność człowieka w lesie, a więc wyręb i wywóz drewna, grodzenie coraz to nowych terenów pod uprawy leśne oraz duża populacja drapieżników, przede wszystkim wilków, ale też i rysia, sprawiają, że zwierzyna płowa ucieka z lasu i przychodzi coraz bliżej człowieka – uważa jeden z myśliwych. W ślad za sarnami idą drapieżniki. W ostatnich tygodniach w gminie Wola Uhruska odnotowano kilka niepokojących spotkań człowieka z wilkiem. W biały dzień ścigający sarnę drapieżnik niemal wpadł na spacerujące w okolicach stadionu małżeństwo.

Inny osobnik również za dnia był widziany obok cmentarza i przejazdu kolejowego w Uhrusku. Dwa inne zagoniły w ogrodzenie posesji na obrzeżach Woli Uhruskiej koziołka i zagryzły go dosłownie przy domku na narzędzia. Wszystko w odległości kilkunastu metrów od najbliższych domów, w których mieszkają małe dzieci. W kraju toczy się obecnie zagożały spór między „ekologami” a myśliwymi i racjonalnie myślącymi ludźmi dotyczący rosnącej populacji wilków.

Podlasie, Bieszczady, Lasy Sobiborskie – tutaj najczęściej dochodzi do bliskich spotkań człowieka z wilkami. Ich populacja na tych terenach odbudowuje się nie tylko dzięki zakazowi polowań, ale też ze względu na coraz rzadsze działania rolników, kłusowników czy hodowców. Ludzie mieszkający przy czy w lasach, którzy mieli na utrzymaniu zwierzęta gospodarskie, z dawien dawna „po cichu” regulowali pogłowie tych drapieżników różnymi, oczywiście nielegalnymi sposobami: podkładali trucizny, wyjmowali mioty z nor, zastawiali pułapki.

Dzisiaj tym procederem niemal nikt już się nie zajmuje, więc niepokojone drapieżniki poczynają sobie coraz śmielej. Polując przy ludzkich siedzibach może w końcu się zdarzyć, że zamiast na sarnę czy na psa, rzucą się na dziecko. Czy naprawdę musi dojść do takiej tragedii, by oczy rządzących zwróciły uwagę na ten problem? (bm)

News will be here