Wjazd do Chełma? Katastrofa!

Wjazd do Chełma od strony Lublina to dla wielu kierowców prawdziwa gehenna. – Rano stoi się w korku nawet kilkadziesiąt minut – denerwują się i przypominają, że problemy zaczęły się po remoncie i „zwężeniu” drogi wlotowej.

Gigantyczne korki przy wjeździe do Chełma przypominają niedawne remonty krajowej „dwunastki” albo rolnicze protesty, które blokowały ulicę Rejowiecką, a potem dojazd do przejścia w Dorohusku. Remonty się jednak skończyły, a korki tworzą się nadal. I nie jest to związane tylko z kolejną blokadą przejścia granicznego w Dorohusku, którą w czwartek rozpoczęli przewoźnicy (więcej o tym w oddzielnym artykule na str. 11).

– Bo korki tworzą się tylko od strony Lublina. Wjazd do miasta od ulicy Włodawskiej i od ulicy Zawadówka jest płynny – zauważają kierowcy. Dla wielu z nich poranny dojazd do Chełma to prawdziwa udręka. Mieszkając w Janowie czy Stołpiu, lepiej szukać alternatywnej drogi do miasta, żeby nie utknąć rano w sznurze aut. A ten ciągnie się czasami na wiele kilometrów.

W miniony piątek rano przy rondzie pojawiła się policja, ale nie było tam żadnego wypadku. – Policjanci informowali kierowców o utrudnieniach w dojeździe do granicy i możliwości wybrania innego przejścia granicznego – mówi Ewa Czyż, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. Policjanci przyznają, że nawet gdy nie ma protestów, to wjazd do miasta i tak korkuje się rano. Według kierowców ruch spowalnia czerwony pas pośrodku jezdni, który zawęża wjazd do jednego pasa jezdni.

Już przed rokiem pisaliśmy, że ich zdaniem to błąd, którego nie wychwycono na etapie projektowana, a potem budowy drogi. Miejscy urzędnicy tłumaczyli wtedy, że wszystko jest w porządku, bo czerwony pas umożliwia dojazd do licznych posesji przy ul. Podgórze, ułatwia lewoskręt oraz zapewnia bezpieczne włączenie się do ruchu. Zanim został wytyczony, ul. Podgórze miała po dwa pasy ruchu w każdym kierunku. Ruch ulicą odbywał się sprawniej, ale – zdaniem urzędników – cierpiało na tym bezpieczeństwo.

Urzędnicy twierdzili też, że odkąd przebudowano rondo Dmowskiego przy wlocie do miasta, to przepustowość spadła, bo można na nie wjechać i tak tylko jednym pasem. I przekonywali, że to nie przebudowa ul. Podgórze a natężenie ruchu spowalnia wjazd do miasta. Kierowcy nie chcą przyjmować takiego tłumaczenia. – Budując drogę, powinno się brać pod uwagę, że ruch samochodowy rośnie. Zwłaszcza że to jedyna droga do przejścia granicznego w Dorohusku. Ewidentnie urzędnicy pokpili sprawę w trakcie remontu i raczej nie zamierzają problemu rozwiązać – mówią. (bf)

News will be here