Wystarczy kliknąć w „Wybieram rodzinę”

Świdniccy wolontariusze „Szlachetnej Paczki”

Trwają przygotowania do finału akcji „Szlachetna Paczka”. Wolontariusze w tym roku mają pełne ręce roboty. Znów pobili rekord i odwiedzili 60 rodzin z całego powiatu świdnickiego, by wybrać te, które są w najtrudniejszej sytuacji i znaleźć dla nich darczyńców.

„Szlachetna paczka” to jedna z najbardziej znanych akcji charytatywnych w kraju. Dzięki niej potrzebujące rodziny lub osoby samotne otrzymują materialną pomoc. To wsparcie ma dać im poczucie, że nie są sami ze swoimi problemami, że są wokół ludzie, którzy bezinteresownie podzielą się tym, co mają i wesprą dobrym słowem. Finał akcji, zwany „Weekendem Cudów”, kiedy paczki trafiają do potrzebujących odbywa się przed świętami Bożego Narodzenia. W tym roku będzie to drugi weekend grudnia (10-12.12).

Od kilku lat „Szlachetna Paczka” jest obecna także w Świdniku i powiecie świdnickim, a to za sprawą wolontariuszy, którzy nie szczędzą wolnego czasu, siły i własnych aut, aby dotrzeć do potrzebujących rodzin. W tym roku pracy jest wyjątkowo dużo.

– Wygląda na to, że znów pobiliśmy rekord. Odwiedziliśmy 60 rodzin. Nie zawsze było to łatwe. Nie mieliśmy wolnych sobót, niedziel ani 11 listopada. Zgłoszenia wciąż napływają. Ostatnio zgłoszono rodzinę, która mieszka już poza powiatem, ale spłonęło im dosłownie wszystko. Gdy w ich domu wybuchł pożar wyszli w tym, w czym stali. Zostali bez środków do życia. Nie można było przejść obok tego, nic nie robiąc – mówi Tomasz Kuśmierczyk, lider „Szlachetnej Paczki” w powiecie świdnickim.

W tym roku do pomocy zakwalifikowanych zostało około 40 rodzin. Wiele z nich znalazło się w ciężkim położeniu przez pandemię. Są też osoby starsze, schorowane i samotne, żyjące w trudnych warunkach. – Pandemia sprawiła, że wiele rodzin ma problemy z pracą. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych miejscowości. Wcześniej mieli pracę na miejscu, w zakładach, sklepikach, ale te przez pandemię zostały zlikwidowane, a praca w systemie 3-4-zmianowym to dla nich duży kłopot, bo nie mają samochodów. Covid „narobił biedy” dosłownie i w przenośni. Mamy np. rodzinę, gdzie pani po przebyciu tej choroby nie chodzi i nie słyszy. I nie jest to starsza osoba, bo zaledwie czterdziestoparoletnia – mówi T. Kuśmierczyk.

Pocieszające jest to, że dla większości z rodzin bardzo szybko udało się znaleźć darczyńców. Ludzie o dobrych sercach nie zawiedli.

– W grupie siła. Co roku nasza akcja ma coraz większy zasięg i zaczyna być znana. Przyłącza się więcej osób, w tym roku także przedszkola, które prowadzą zbiórkę żywności i chemii. Mam też wspaniałych wolontariuszy. W tym roku jest to 9 osób, z czego 5 to osoby, które pracowały przy akcji także w tamtym roku. Widać, że ludzie chcą pomagać; dać coś od siebie. W wielu przypadkach „Szlachetna Paczka” pomogła rodzinom wyjść z dołka, znaleźli pracę, ich byt się poprawił. Zdarza się również, że rodziny, którym pomogliśmy w poprzednich latach, również przygotowują swoje paczki. Kiedyś byli w potrzebie, ktoś im pomógł, więc teraz, kiedy mają czym się podzielić, po prostu to robią. Widać, że dobro wraca i to jest piękne – mówi T. Kuśmierczyk.

Większość z rodzin znalazła już swoich darczyńców, ale zostało jeszcze kilka, które wciąż oczekują na pomoc w postaci żywności, opału, ciepłych ubrań i obuwia, sprzętów AGD. Na wsparcie czeka m.in. pan Antoni (60 l.), który od śmierci swojej mamy żyje samotnie. Choruje na cukrzycę i co miesiąc musi kupować leki. Utrzymuje się z prac dorywczych, a po odliczeniu kosztów utrzymania „na życie” zostaje 252 zł miesięcznie.

W ciężkiej sytuacji jest również małżeństwo Stanisława (54 l.) i Beaty (52 l). Pani Beata rok temu doznała udaru niedokrwiennego mózgu. W wyniku tego schorzenia ma niedowład prawej części ciała. Kobieta była zmuszona zrezygnować z pracy. Przed nią jeszcze długa droga do powrotu do zdrowia.

Na pomoc czeka także pani Jolanta (38 l.) z mężem Mateuszem (42 l.) i synem Adamem (13 l.). Syn uczęszcza do szkoły, a pani Jolanta zajmuje się obowiązkami domowymi. Pan Mateusz pracuje dorywczo jako murarz. Kobieta podejmowała prace sezonowe. Do ciężkiej sytuacji rodziny przyczynił się brak pracy w regionie. Przez utrudniony dostęp do komunikacji podmiejskiej i brak samochodu niemożliwe jest podjęcie pracy przez małżonków poza regionem.

Na darczyńców czeka także pan Tomasz (36 l.), który na co dzień uczęszcza do ośrodka wsparcia dla ludzi z zaburzeniami psychicznymi. Dzięki temu jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie. Regularnie chodzi również do lekarzy z powodu problemów z nogami. Do obecnej sytuacji pana Tomasza doprowadziła choroba, schizofrenia paranoidalna, którą zdiagnozowano mu w wieku nastoletnim. Na początku mężczyzna był w stanie samodzielnie funkcjonować, pracował jako ochroniarz, jednak mimo regularnego przyjmowania leków, choroba się zaostrzyła. Nie jest już w stanie pracować; utrzymuje się z renty i zasiłku. Po zapłaceniu rachunków i kosztów leczenia zostaje mu 380 zł „na życie”.

Jak pomóc? Wystarczy wejść na stronę szlachetnapaczka.pl, kliknąć w „Wybieram rodzinę”, a następnie wskazać województwo lubelskie i powiat świdnicki. Paczkę można przygotować indywidualnie, ale jeszcze lepiej w grupie. Zostało na to prawie dwa tygodnie. (w)

News will be here