Zagrają o 40 tys. zł

START KRASNYSTAW – PODLASIE BIAŁA PODLASKA 2:1 (1:1)


1:0 – Ciechan (7), 1:1 – Lepiarz (32), 2:1 – Skiba (81).

START: Janiak – Kożuchowski, Saj, Pachuta, Czarniecki, D. Sołdecki, Chariasz, Ciechan, Florek (75 Konojacki), Lando, Skiba.

Piłkarze Startu wielkim zaangażowaniem, determinacją, chwilami heroiczną walką w półfinale wojewódzkiego Pucharu Polski sprawili swoim kibicom ogromną niespodziankę, eliminując faworyta tych rozgrywek Podlasie Biała Podlaska. W meczu finałowym, którego stawką będzie awans na szczebel centralny Pucharu Polski oraz nagroda finansowa z Polskiego Związku Piłki Nożnej w wysokości 40 tys. zł, Start zmierzy się ze Świdniczanką Świdnik Mały, świeżo upieczonym trzecioligowcem. Mecz najprawdopodobniej odbędzie się 14 czerwca. Miejsce rozegrania pojedynku poznamy w najbliższych dniach, a wszystko wskazuje na to, że o tym gdzie zostanie rozegrany finał, zdecyduje losowanie.

Trener Startu Marek Kwiecień wie, jak przygotować swój zespół do walki z przeciwnikiem z wyższej ligi. W październiku minionego roku prowadzona przez niego drużyna wyeliminowała z okręgowego Pucharu faworyzowaną Chełmiankę, wygrywając 3:2. Szkoleniowiec krasnostawskiego zespołu znów bardzo poważnie podszedł do konfrontacji z wyżej notowanym rywalem. Przede wszystkim w ostatnim meczu ligowym dał odpocząć swoim najlepszym zawodnikom, którzy rozegrali po 45 minut, a Dawid Sołdecki nie pojawił się na boisku wcale. Doskonale odczytał mocne strony rywala, który wiosną na trzecioligowych boiskach spisuje się lepiej niż dobrze i w swoich szeregach ma dobrych piłkarzy.

– Wiedzieliśmy, że nie możemy pójść z Podlasiem na wymianę ciosów, bo by to się dla nas źle skończyło, dlatego skupiliśmy się na zabezpieczeniu własnego pola karnego, oraz przeszkadzaniu rywalowi w grze. Po odbiorze piłki moi zawodnicy z kolei mieli za zadanie przejść do szybkich kontrataków – mówił po ostatnim gwizdku sędziego Marek Kwiecień.

Tak też było. Podlasie prowadziło grę, miało optyczną przewagę, ale nie potrafiło zaskoczyć szczelnej defensywy Startu. Gospodarze z kolei bardzo szybko pokazali, że nie zamierzają tylko bronić się i czekać na rozstrzygnięcie spotkania w rzutach karnych. W 7 min. po rzucie rożnym, piłka trafiła do Miłosza Ciechana. Wychowanek Jedynki Krasnystaw przymierzył z ok. 16 metrów i po chwili futbolówka wylądowała w siatce. – Stałe fragmenty gry były mocną stroną mojej drużyny w tym spotkaniu. Z dalekich wrzutów z autu w pole karne i dośrodkowań z rzutów rożnych stwarzaliśmy największe zagrożenie pod bramką przeciwnika – podkreśla M. Kwiecień.

Podlasie dalej przeważało, jednak nie było w stanie zaskoczyć Krzysztofa Janiaka. W dodatku od 25 min. grało w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, zobaczył Mariusz Podstolak, jeden z czołowych graczy zespołu gości. Start natomiast kąsał i był bliski zdobycia drugiego gola. Dogodne okazje mieli Ciechan, Sołdecki i Dominik Skiba. Raz nawet obrońca Podlasia wybił piłkę z linii bramkowej.

Goście, mimo gry w osłabieniu, w dalszym ciągu mieli optyczną przewagę. W 32 min. spotkania doprowadzili do remisu. W zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki wepchnął Damian Lepiarz. Jeszcze przed przerwą Start mógł wyjść na prowadzenie, lecz był nieskuteczny.

W drugiej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Podlasie dążyło do zmiany wyniku, ale Start był odpowiednio skoncentrowany na grze w obronie i nie dał się zaskoczyć. Brak jednego zawodnika w szeregach bialskiej drużyny musiał w końcu odbić się na jej postawie. Gospodarze, widząc że rywal słabnie, śmielej kontratakowali, choć nie potrafili stworzyć sobie okazji do zdobycia gola. Szwankowało zwłaszcza ostatnie podanie. Taka sytuacja nadarzyła się jednak w 81 min. Piłkę na siódmym metrze dostał najskuteczniejszy gracz Startu Skiba i celnym strzałem skierował ją do siatki. Podlasie nie miało już nic do stracenia. Ruszyło do przodu, ale podopieczni trenera Kwietnia wszystkie ataki zdołali odeprzeć i utrzymać korzystny rezultat do ostatniego gwizdka sędziego.

– Nasz plan został zrealizowany w stu procentach – powiedział Marek Kwiecień. – Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie z przeciwnikiem silniejszym od nas, dlatego też zwycięstwo jest wielkim sukcesem klubu. Nasz stadion stał się prawdziwą twierdzą. W obecnym sezonie u siebie nie przegraliśmy żadnego meczu. Czekamy z niecierpliwością na pojedynek finałowy ze Świdniczanką. Nie będziemy faworytem, ale Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Mamy swoje marzenia i chcemy je zrealizować – dodał szkoleniowiec. (d)

News will be here