Zderzenie dwóch samolotów. Student PWSZ w szpitalu

Chwile grozy przeżyli młody adept sztuki latania oraz jego instruktor. W samolot chełmskiej PWSZ uderzył drugi, znacznie większy. Student trafił do szpitala.

– To było dość niecodzienne zdarzenie – przyznaje podinsp. Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji.

Po godzinie 13, w sobotę (24 lipca), nowosądecka policja otrzymała zgłoszenie o zderzeniu dwóch statków powietrznych na lotnisku Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej. Początkowo mundurowi zastanawiali się, czy aby na pewno to oni w takiej sytuacji powinni „obsłużyć” zdarzenie. Okazało się jednak, że samoloty, z których jeden należał do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie, zderzyły się na ziemi, a nie w powietrzu. Tuż po zatankowaniu.

– Instruktor OKL PWSZ w Chełmie wraz ze studentem pilotem wykonywali lot szkolny na samolocie AT-3 R100. Po wylądowaniu na lotnisku w Łososinie Dolnej załoga zatankowała samolot, po czym, po otrzymaniu informacji, że lądujący JAK 12 będzie tankował paliwo, odholowała samolot poza płytę stacji paliw – relacjonuje Łukasz Puzio, dyrektor Centrum Lotniczego PWSZ w Chełmie.

W czasie tankowania JAK-a 23-letni student PWSZ wykonywał przegląd samolotu AT-3 przed startem. Już mieli zajmować miejsca w kabinie, gdy nagle instruktor zauważył, że JAK 12 niebezpiecznie skręca w ich kierunku. Zdążył jedynie krzyknąć do 23-latka, by natychmiast uciekał. Student wskoczył do kabiny, a następnie po skrzydle przeciwległym do kołującego wprost na nich JAK-a wydostał się poza samolot.

To były ułamki sekund. Znacznie większa od ich maszyna uderzyła w samolot, a jeden z odłamków trafił 23-latka w nogę. – Mężczyzna nie odniósł większych obrażeń, jednak został przetransportowany karetką pogotowia do szpitala w Nowym Sączu, gdzie pozostał. Nie wiemy jeszcze, czy zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako kolizja czy wypadek – kluczowy jest tutaj czas hospitalizacji 23-latka. Sprawą zajmie się natomiast Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych – informuje podinsp. K. Cisło.

Z kabiny pilot JAK-a nie widział mniejszego samolotu. Jednak, podchodząc do lądowania i tankowania, musiał go wcześniej dostrzec. Doszło do fatalnego zdarzenia, w wyniku którego AT-3 uległ bardzo poważnym uszkodzeniom. To cud, że student i instruktor zdołali wyjść z tego niemal bez szwanku. Gdyby JAK ruszył na nich w momencie, gdy siedzieli już w kabinie, byłoby po nich. (pc)

News will be here