Zespoły z czołówki górą

Unia Rejowiec pewnym krokiem zmierza po niespodziewany tytuł mistrza jesieni chełmskiej ligi okręgowej, bo przed sezonem chyba nikt nie stawiał jej w roli kandydatów do czołowych miejsc. Podopieczni Tomasza Sąsiadka zanotowali kolejne zwycięstwo. Tym razem w starciu z Unią poległ Orzeł Srebrzyszcze. Goniące rejowiecką drużynę zespoły też odniosły zwycięstwa. Ogniwo poradziło sobie z Agrosem Suchawa, a Ruch Izbica nie dał żadnych szans Startowi Pawłów na jego terenie. Bardzo ważne, wywalczone w ostatnich minutach spotkania, w dodatku na wyjeździe z Granicą Dorohusk, zwycięstwo odniósł Bug Hanna. W derbach powiatu krasnostawskiego Hetman rzutem na taśmę ograł Frassati Fajsławice. Mnóstwo emocji z kolei, w samej końcówce spotkania, dostarczyły Znicz Siennica Różana i Unia Białopole. W doliczonym czasie padły aż trzy gole. Pewne zwycięstwo natomiast zanotował Spółdzielca Siedliszcze, który pokonał w Dubecznie beniaminka Hutnika. Dla gospodarzy była to dziewiąta porażka w sezonie, a ósma z rzędu. Oto komplet wyników 11. kolejki spotkań i relacje:

Orzeł padł po przerwie

UNIA REJOWIEC – ORZEŁ SREBRZYSZCZE 3:0 (0:0)

1:0 – A. Czerwiński (67), 2:0 – Chybiak (75 karny), 3:0 – Terlecki (78).

UNIA: Pastuszak – M. Bohuniuk, J. Czerwiński, Brzezicki, Paśnik, A. Czerwiński, Wiewióra (77 Pietruszka), Pawlicha, Chybiak (77 Palonka), Terlecki (88 Jersak), Karauda. Trener – Sławomir Sąsiadek.

ORZEŁ: Kuryś – D. Trusiuk, R. Radecki, Bazela, M. Olender, Nazaruk, M. Wójcicki, Bohuniuk, Ł. Tatysiak, A. Olender, Nestorowicz. Trener – Dominik Drewiecki.

Unia Rejowiec pokonała Orła i nie tylko utrzymała się w fotelu lidera chełmskiej ligi okręgowej, ale też zachowała 4-punktową przewagę. – W pierwszej połowie mecz był dość wyrównany, Orzeł grał nieźle, dobrze się bronił – mówi Marcin Palonka, kierownik drużyny Unia Rejowiec. – Mieliśmy w tej części meczu swoje sytuacje, ale graliśmy nieskutecznie. Sam Terlecki miał ze dwie setki, groźnie strzelał z 16 m, ale brakowało mu precyzji – dodaje.

Po zmianie stron Unia jeszcze bardziej siadła na rywala. Gole mogli zdobyć Karauda, Chybiak, Terlecki (zmarnował akcję „sam na sam” z bramkarzem Orła). – W końcu przyszła 67 minuta. Wywalczyliśmy rzut rożny, który egzekwował Chybiak. Piłka trafiła na głowę Adriana Czerwińskiego i zrobiło się 1:0 – mówi Palonka. Osiem minut później było 2:0. W polu karnym gości faulowany był Terlecki, a „jedenastkę” pewnie wykorzystał Chybiak. Minęły zaledwie trzy minuty i Orzeł leżał na łopatkach. Karauda posłał przytomnie piłkę do Terleckiego, który strzałem z 5 m pokonał Kurysia. – Myślę, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na wygraną – komentuje Marcin Palonka. (kg)

Horror w Siennicy Różanej

ZNICZ SIENNICA RÓŻANA – UNIA BIAŁOPOLE 3:3 (1:0)

1:0 – Dąbski (20), 2:0 – K. Mazurek (56 karny), 2:1 – Skorupa (87), 2:2 – S. Domińczuk (90+1), 3:2 – K. Mazurek (90+3 karny), 3:3 – Lewkowicz (90+5 karny).

ZNICZ: Karczmarek – Olszyna, K. Mazurek, Zając (76 Kamiński), Dąbski, Bryda, Ciechan (90 Zając), Pylak, Bas (46 Oleksyn), Dobosz, Basiński (89 Cichosz). Trener – Mirosław Basiński.

UNIA: Chwedorczuk – Sarzyński (60 Lewkowicz), Sz. Łukaszewski, B. Domińczuk, K. Cor (80 Musiński), M. Cor, Zdybel, Ostrowski (72 J. Łukaszewski), Steciuk (60 Skorupa), Gąsiorowski (75 Charaba), S. Domińczuk. Trener – Robert Tarnowski.

Dziwny mecz obejrzeli kibice w Siennicy Różanej. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, a mimo to padło w nim aż sześć bramek, w tym aż trzy w doliczonym czasie gry, dzięki czemu końcówka spotkania to prawdziwy horror.

– Mamy swoje kłopoty kadrowe, gramy ostatnio słabo, przegrywamy. Dlatego pojechaliśmy do Siennicy Różanej z mocnym postanowieniem, że będziemy walczyć o korzystny rezultat. I do przerwy powinniśmy prowadzić przynajmniej dwoma bramkami. Bardzo dobrych, stuprocentowych sytuacji nie wykorzystali jednak Szymon Łukaszewski i Szymon Sarzyński – opowiada Robert Tarnowski, trener Unii Białopole.

Goście zamiast prowadzić, do przerwy przegrywali 0:1. W 20 min. Paweł Dąbski zdecydował się na strzał z dystansu, tor lotu piłki zmienił silnie wiejący wiatr, i Patryk Chwedoruczk skapitulował po raz pierwszy. – Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. To my staraliśmy się konstruować akcje, a Znicz nastawił się na grę z kontry. Niestety, w 56 min. po takiej właśnie kontrze jeden z naszych zawodników niepotrzebnie faulował rywala w polu karnym i sędzia podyktował „jedenastkę” – mówi Tarnowski. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Kamil Mazurek.

Wynik 2:0 nie zmieniał się do 86 minuty, wydawało się więc, że podopieczni Mirosława Basińskiego zainkasują trzy punkty. Mało tego, nikt nie przypuszczał, że do końca spotkania padną jeszcze cztery bramki. – W 87 min. piłkę w polu karnym otrzymał Bartłomiej Skorupa. Jego strzał bramkarz Znicza obronił, ale przy dobitce nie miał już szans – relacjonuje trener Unii. Piłkarze z Białopola poszli za ciosem i w pierwszej minucie doliczonego czasu doprowadzili do remisu. Po dośrodkowaniu ze skrzydła weteran piłkarskich boisk Stanisław Domińczuk strzałem głową pokonał Tomasza Karczmarka. – Zrobiło się 2:2 i zamiast jeszcze zaatakować, zagapiliśmy się i znowu sprokurowaliśmy rzut karny – mówi podłamany Tarnowski. W polu karnym gości był faulowany Alan Olszyna, a „jedenastkę” na bramkę znów zamienił K. Mazurek. Była 93 minuta, Znicz po raz kolejny w tym meczu prowadził i niestety, nie dał rady utrzymać korzystnego wyniku. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry w polu karnym gospodarzy został ścięty Łukasz Charaba, a z rzutu karnego do siatki trafił Dawid Lewkowicz. – To był typowy mecz walki. I my, i Unia mogliśmy dziś wygrać, choć to jednak mój zespół długo prowadził, więc niedosyt pozostał. Remis nikogo jednak nie krzywdzi. Szkoda głupio straconej bramki w ostatnich sekundach pojedynku – ocenia Mirosław Basiński, grający trener Znicza. (kg)

Pewna wygrana Ogniwa

OGNIWO WIERZBICA – AGROS SUCHAWA 3:0 (1:0)

1:0 – Siwek (40), 2:0 – Knot (49), 3:0 – K. Klimowicz (67 karny).

OGNIWO: Wojnowski (75 Zagraba) – Pilipczuk, Pełczyński, Szanfisz, Siwek (80 D. Klimowicz), Sobów (70 Stańczuk), Chlebiuk, Jusiuk (6 Dragan), Knot, K. Klimowicz (80 Gałecki), Bąk. Trener – Krzysztof Bodziak.

AGROS: Oreńczuk (76 Tymoszczuk) – Mikulski (78 Gruszczyński), Boczuliński, Kopczewski (46 Książak), Lejko, Karczewski, B. Staszewski, K. Staszewski, Kruk, Tomaszewski (82 Kukiełka), Sekulski (70 Węgliński). Trener – Jacek Płoszaj.

– Ogniwo było faworytem i wygrało zasłużenie – przyznał po ostatnim gwizdku Jacek Płoszaj, trener Agrosu. – Gospodarze byli lepsi pod względem technicznym, taktycznym, wydolnościowym. Grali ostro, a my byliśmy chyba za bardzo wystraszeni. W zasadzie nie stworzyliśmy dziś sobie żadnej sytuacji podbramkowej – dodaje.

Mimo porażki w Wierzbicy, Płoszaj jest zadowolony z dotychczasowego dorobku punktowego swojej drużyny. – Chyba przed sezonem mało kto zakładał, że po 11 kolejkach będziemy tak wysoko w tabeli – zauważa. Wracając do niedzielnego meczu, Ogniwo owszem od początku przeważało, ale długo nie potrafiło sforsować obrony gości. – Przez 40 minut biliśmy głową w mur, oddawaliśmy strzały z dystansu, ale nic z tego nie wynikało. Gol w 40 min. był zarazem naszym pierwszym celnym strzałem w światło bramki Agrosu – mówi Artur Wawruszak, kierownik drużyny Ogniwo Wierzbica.

Wynik otworzył Cezary Siwek, który minął dwóch zawodników gości i technicznym strzałem z 13 m pokonał Oreńczuka. Po zmianie stron gospodarze zdecydowanie przeważali. Na 2:0 w 49 min. podwyższył Karol Knot po świetnym podaniu od Konrada Klimowicza. W 53 min. mocny strzał z 20 m oddał Jakub Chlebiuk, ale piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką. – W 58 min. aktywny Konrad Klimowicz zdecydował się na indywidualny rajd, lecz minimalnie przestrzelił. Sześć minut później groźnie strzelał Knot, jednak bramkarz Agrosu obronił – opowiada Wawruszak.

W 67 min. w polu karnym gości faulowany był Karol Sobów, a zasłużoną bramkę z jedenastu metrów zdobył K. Klimowicz. – W końcówce meczu mogło być 4:0, Patryk Bąk znalazł się sam przed bramkarzem z Suchawy, lecz piłka podskoczyła na nierówności – relacjonuje Wawruszak. – Zdecydowanie zasłużyliśmy dziś na wygraną, Agros w zasadzie nie stworzył sobie żadnej sytuacji strzeleckiej – podsumowuje. (kg)

Chwedoruk „załatwił” Granicę

GRANICA DOROHUSK – BUG HANNA 2:3 (0:1)

0:1 – Wysokiński (31), 1:1 – Gregorczuk (54), 2:1 – Świderski (67), 2:2 – Chwedoruk (88), 2:3 – Chwedoruk (90).

GRANICA: Kopeć – Świderski (82 Sokołowski), P. Ruszkiewicz (49 Pieczykolan), A. Antoniak, Piotrowski, Krupa, Swatek, M. Antoniak, Marek Grzywna, Gregorczuk, Niemiec. Trener – Marek Grzywna.

BUG: Hojda – Trochimiuk (46 Babkiewicz), Kryjak, Żakowski, Masztaleruk, Wysokiński (90 Onacki), Sthybel, Jaworski A, Jaworski J (65 Mikulski), Więcaszek (90 Ignatiuk), Chwedoruk (90+1 Garal). Trener – Paweł Oponowicz.

Po trzech zwycięstwach z rzędu zespół Granicy musiał przełknąć gorycz porażki. Tym dotkliwszej, że doznanej na własnym boisku. Wynik niedzielnego meczu w 31 min. otworzył Paweł Wysokiński, który strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. – Świetną asystą popisał się Wojciech Więcaszek – mówi Hubert Kowalik z Bugu Hanna. – Do przerwy wynik nie uległ zmianie, przeważaliśmy, ale Granica dość dobrze się broniła. Wydawało się, że po zmianie stron gole dla nas będą tylko kwestią czasu. Stało się coś zgoła odmiennego, zespół mentalnie nie wyszedł na drugą połowę i gospodarze to wykorzystali, zadając nam dwa szybkie ciosy – dodaje Kowalik.

Wyrównał w 54 min. Bartłomiej Gregorczuk, wykorzystując przytomne podanie od Artura Antoniaka. W 67 min. było już 2:1. – Druga bramka padła po błędzie obrońcy gości. Do futbolówki dopadł Grzegorz Świderski, który ładnym, technicznym strzałem pokonał bramkarza Bugu – opowiada Konrad Czebiera, wiceprezes Granicy Dorohusk.

Zadowoleni z prowadzenia podopieczni Marka Grzywny cofnęli się, a goście jeszcze śmielej zaatakowali. W 86 min. powinno być 2:2, jednak sytuacji „sam na sam” z golkiperem gospodarzy nie wykorzystał Więcaszek. – Mimo, że do końca meczu pozostało niewiele czasu wiedzieliśmy, że gramy lepiej i nie zasługujemy na porażkę. Wciąż atakowaliśmy i w końcu się udało – mówi Kowalik.

W 88 min. na rajd przez środek boiska zdecydował się Wysokiński. Ostatecznie dojrzał wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Chweroduka i najlepszy strzelec Bugu dopełnił formalności. Dwie minuty później było już 2:3. Znów akcję „sam na sam” z bramkarzem Granicy skutecznie wykończył Chwedoruk. Tym razem asystował Łukasz Babkiewicz. – Wygraliśmy zasłużenie, Granica oddała trzy strzały i zdobyła dwie bramki. Poza pierwszym fragmentem drugiej połowy kontrolowaliśmy to spotkanie – podsumowuje Kowalik. – Szkoda, że nie udało się utrzymać prowadzenia, po stracie drugiej bramki Bug mocno przycisnął – opowiada Czebiera. – Piotr Kopeć robił w bramce, co mógł, zanotował kilka świetnych interwencji, ale przy golach nie miał nic do powiedzenia – dodaje. (kg)

Hutnik z ósmą porażką z rzędu

HUTNIK DUBECZNO – SPÓŁDZIELCA SIEDLISZCZE 0:2 (0:1)

0:1 – Lechowski (16), 0:2 – Lechowski (50).

HUTNIK: Jaworski – Korzeniowski (50 D. Mitrut), Głuch, Jędruszak, Struski, Kaczanowski, Nowicki, M. Stalbowski, Kończal (70 Zamościński), Krawczyk, Gąska. Trener – Grzegorz Nowicki.

SPÓŁDZIELCA: Pawlak – Daniel Orłowski, Wawruszak (85 Braniewski), Osoba, Poliszuk (85 Pasternak), Lechowski (60 Mróz), Borek (76 Mazurek), Sawicki, Karwat, Dziewulski, Jędruszak. Trener – Dariusz Kuchta.

Trwa fatalna seria Hutnika. Zespół z Dubeczna przegrał swój ósmy mecz z rzędu. Tym razem pogromcami podopiecznych Grzegorza Nowickiego okazali się zawodnicy Spółdzielcy Siedliszcze. – Zwyciężyliśmy zasłużenie, gospodarze na dobrą sprawę raz poważnie zagrozili naszej bramce – uważa Dariusz Kuchta, trener Spółdzielcy. – Od początku kontrolowaliśmy przebieg boiskowych zdarzeń, ale graliśmy bardzo nieskutecznie – dodaje.

Już w 1 min. niecelnie uderzał Damian Dziewulski. W 5 min. Dziewulski trafił w światło bramki, ale Piotr Jaworski był na posterunku. W końcu przyszła 16 min. – Dziewulski oddał mocny strzał z 20 m, bramkarz odbił piłkę, dopadł do niej Łukasz Lechowski i zrobiło się 1:0 dla nas – mówi Kuchta. – Lechowski wrócił do nas po dłuższej nieobecności i od razu jego strzały dały nam trzy punkty, widać, jak dużą rolę odgrywa w naszym zespole – zauważa Kuchta.

Po zmianie stron Spółdzielca zdecydowanie przeważał. W 50 min. wspomniany 36-letni Lechowski po indywidualnej akcji pokonał Jaworskiego i Hutnik już się nie podniósł. W 70 min. groźnie, ale minimalnie niecelnie, z rzutu wolnego uderzał Dziewulski, a w 77 min. uderzenie Wawruszaka obronił Jaworski. – Mogliśmy i powinniśmy wygrać wyżej. Setek w drugiej części meczu mieliśmy chyba ze trzy. Najważniejsze są jednak trzy punkty, więc nie ma co narzekać – podkreśla Kuchta.

– W pierwszej połowie nasza gra nie była jeszcze najgorsza – komentuje Grzegorz Nowicki, grający trener Hutnika. – Niestety, dość szybko stracony gol podciął nam skrzydła. Próbowaliśmy się Spółdzielcy odgryzać, ale goście grali po prostu lepiej. W przerwie mobilizowaliśmy się do aktywniejszej walki, jednak szybko straciliśmy drugą bramkę i nie potrafiliśmy się już pozbierać. Zresztą ten gol padł po moim indywidualnym błędzie – przyznaje Nowicki. (kg)

Ruch wypunktował Start

START REGENT PAWŁÓW – RUCH IZBICA 0:4 (0:1)

0:1 – B. Jaremek (22), 0:2 – Binek (53), 0:3 – Babiarz (64), 0:4 – Gałka (75).

START: Skrzypa – Jarzębski, Mazurek, Remiś, Żukowski (78 Kozioł), Sulowski, Krystian Kister (55 J. Krystjańczuk), Woźniak (60 Celegrat), Stasiak, Kamil Kister. Trener – Krzysztof Klempka.

RUCH: Dołhan – Wlizło, Blonka (7 Kaszak), Swatowski, Czochrowski (77 Hopko), Babiarz, D. Jaremek (63 Pawlak), Binek, Zaprawa, B. Jaremek (85 Bojarski), Gałka. Trener – Roman Blonka.

Wygrana 4:3 z Orłem Srebrzyszcze wciąż pozostaje jedynym meczem w tym sezonie, w którym drużyna z Pawłowa punktowała. W ostatniej kolejce Start Regent przegrał po raz dziesiąty, nie mając wielkich szans w starciu z Ruchem Izbica. – W pierwszej połowie nasza gra nie wyglądała nawet źle – mówi Grzegorz Mazurek, prezes Startu. – Mieliśmy dwie, dobre sytuacje strzeleckie. W 25 min. minimalnie niecelnie uderzał Dawid Sulowski, a w 32 min. strzał Żukowskiego z główki obronił bramkarz gości – dodaje.

Ruch objął prowadzenie dziesięć minut wcześniej. Najlepszy grać zespołu z Izbicy Michał Gałka, zdecydował się na indywidualny rajd zakończony strzałem. Skrzypa był na miejscu, ale interweniował tak niefortunnie, że futbolówka spadła pod nogi Bartłomieja Jaremka, który dopełnił formalności. – W pierwszej połowie mieliśmy lekką przewagę, w drugiej rywal nie miał już nic do powiedzenia – relacjonuje Roman Blonka, trener Ruchu Izbica.

W 53 min. było już 2:0 dla gości. Kolejną solową akcję przeprowadził Gałka, który ostatecznie podał do Igora Binka i ten strzałem z bliska nie dał szans Skrzypie. – Na 3:0 podwyższył Babiarz pięknym strzałem przy samym słupku oddanym z 18 metrów – opowiada Blonka. W 75 min. gospodarzy dobił Gałka, wykorzystując sytuację „sam na sam” z bramkarzem Pawłowa. – Wracamy do Izbicy zadowoleni. Wygraliśmy pewnie i zasłużenie, mogliśmy zdobyć więcej bramek, ale liczą się trzy punkty i to, że wciąż jesteśmy w górnej części tabeli – zauważa Blonka. (kg)

Hetman miał w składzie Rycerza

HETMAN ŻÓŁKIEWKA – FRASSATI FAJSŁAWICE 2:1 (0:1)

0:1 – Chruściel (44), 1:1 – Rycerz (47), 2:1 – Rycerz (87).

HETMAN: Ścibak – Ździebło, Gieleta, Widz, Sawicki, Małek, Rycerz, Basiak, Szymonek, K. Prus (80 Amerla), Koprucha. Trener – Damian Koprucha.

FRASSATI: Urbańczyk – B. Błaziak (78 K. Przebirowski), Robak, P. Przebirowski, Ciempiel, Młynarczyk, Chruściel, Dunda, S. Gieracz (74 Karol Błaziak), Kostka, S. Baran. Trener – Rafał Robak.

Kibice w Żółkiewce obejrzeli zacięte spotkanie. W pierwszej połowie gra była wyrównana. – Spotkanie toczyło się głównie w środkowej strefie boiska, mało było sytuacji pod obiema bramkami, ale w samej końcówce, przed zejściem na przerwę do szatni, udało się nam zdobyć gola – opowiada Rafał Robak, trener Frassati.

Po ładnej akcji i zamieszaniu pod bramką Karola Ścibaka piłkę do siatki skierował Piotr Chruściel. – Pierwsza połowa bardziej na remis, goście dobrze się zaprezentowali, szkoda natomiast straconej bramki do szatni – mówił z kolei Andrzej Koprucha, kierownik drużyny Hetmana. – Po zmianie stron nasz zespół jednak dobrze zareagował na wynik i na to, co działo się na boisku.

Dość szybko gospodarze doprowadzili do wyrównania. – Straciliśmy bramkę po prostym błędzie. Zawodnicy Hetmana wrzucili piłkę z autu w pole karne, napastnik przyjął ją i strzelił gola – opowiada R. Robak.

Autorem bramki okazał się Michał Rycerz, który w drugiej połowie rozgrywał świetne zawody. Między innymi po jego uderzeniu piłka trafiła w poprzeczkę. – Stworzyliśmy sobie kilka jeszcze okazji, bo i Rafał Małek mógł zdobyć gola i Basiak był w dogodnej sytuacji. Byliśmy jednak nieskuteczni, ale do samego końca wierzyliśmy, że uda się zdobyć tego zwycięskiego gola i w 87 min. szczęście uśmiechnęło się do nas – relacjonuje A. Koprucha.

Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Rycerz. – Popełniliśmy błąd w środkowej strefie boiska, tracąc za łatwo piłkę. Poszła kontra i padł gol dla gospodarzy. Szkoda, bo wcześniej my z kolei mieliśmy świetną okazję na 2:1, ale nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Zmarnowane sytuacje mszczą się i tak też się stało. Możemy mieć do siebie pretensje za drugą połowę, bo niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę Hetmanowi. Skupiliśmy się bardziej na obronie własnej bramki, niż ataku. Stworzyliśmy sobie też za mało okazji do zdobycia gola. Myślę jednak, że z przebiegu meczu remis nam się należał – powiedział R. Robak. (d)

Tabela
1. Unia Rejowiec 11 28 9-1-1 37-10
2. Ogniwo Wierzbica 11 24 7-3-1 43-12
3. Ruch Izbica 11 24 8-0-3 28-19
4. Bug Hanna 11 21 6-3-2 33-20
5. Hetman Żółkiewka 11 21 7-0-4 33-22
6. Agros Suchawa 11 18 5-3-3 27-17
7. Granica Dorohusk 11 16 5-1-5 32-24
8. Frassati Fajsławice 11 16 5-1-5 22-25
9. Spółdzielca Siedliszcze 10 11 3-2-5 14-21
10. Unia Białopole 11 11 2-5-4 21-20
11. Znicz Siennica Różana 11 10 2-4-5 23-39
12. Orzeł Srebrzyszcze 11 9 3-0-8 18-31
13. Hutnik Dubeczno 11 4 1-1-9 13-40
14. Start Pawłów 11 3 1-0-10 13-59

News will be here