
10 czerwca 1945 roku, około godziny 6.00, we wsi Huta w gminie Wojsławice w powiecie chełmskim, połączone siły NKWD, UB i KBW zaatakowały stacjonujący tam 300 osobowy oddział NSZ dowodzony przez mjr. Mieczysława Pazderskiego, ps. „Szary”. Oddział „Szarego” został rozbity, a sam dowódca poległ już na początku bitwy trafiony w głowę. Według zachowanych dokumentów w sumie mogło zginąć ok. 170 żołnierzy NSZ. Nazajutrz, 11 czerwca, NKWD i UB spaliło 86 zagród i na oczach ich bliskich zabiło 5 niewinnych mężczyzn, mieszkańców wsi. Płonących chat nie pozwolono gasić. To miała być kara za pomoc mieszkańców Huty, uważanej przez UB za „wieś reakcyjną”, żołnierzom niepodległościowego podziemia.
Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej. Po akcji 6 czerwca 1945 roku w Wierzchowinach (pisaliśmy o niej w poprzednim wydaniu „Nowego Tygodnia” – przyp. aut.) 300 osobowy oddział mjr. Pazderskiego razem z wozami taborowymi przemieszczał się przez Kasiłan, Putnowice w kierunku Huty. Przemarsz tak licznej i uzbrojonej grupy nie mógł być niezauważony. W tamtym czasie regułą wśród żołnierzy antykomunistycznego podziemia było przemieszczanie się po akcji w grupach najwyżej 30 osobowych. Chyba, że afiszowanie się miało jakiś cel. Do Huty dotarli 7 czerwca w nocy. Przedstawiali się jako wojsko polskie i zaczęli od szukania kwater. „Szary” dostał kwaterę u Michała Łatki. Tam też ulokował się sztab. Według wspomnień mieszkańców, znajomość z oddziałem NSZ zaczęła się od uczty obficie zapijanej alkoholem. Gospodarzami w tym wypadku byli żołnierze „Szarego”. Na placu ustawiono beczkę spirytusu. Częstował się każdy kto chciał. Piło wojsko, pili mieszkańcy. W końcu pijących było więcej niż trzeźwych. Nie zabezpieczono jak trzeba miejsca postoju. Wystawione warty nie były zbyt czujne. Zaniepokojeni rozprzężeniem dyscypliny i brakiem czujności ze strony wojska, mieszkańcy Huty wysłali do „Szarego” delegację w składzie: Michał Sitarz, były wójt Wojsławic, Michał Łatka, u którego kwaterował dowódca, Zenon Sitarz i Tadeusz Psiuk. Prosili o opuszczenie wsi i przeniesienie oddziału do lasu, dla bezpieczeństwa wszystkich. „Szary” miał im odpowiedzieć, że pod opieką jego oddziału są bezpieczni i nic się złego nie stanie.
Jednak stało się. 10 czerwca 1945 r, ok. godz. 6.00 połączone siły 98 Pułku NKWD z 64 Dywizji, UB i KBW, w sumie około 2000 zaprawionych w walkach z partyzantami żołnierzy korpusu bezpieczeństwa i frontowych, otoczyło Hutę. Było to uderzenie z zaskoczenia. Operacja była tak przemyślana żeby zmusić oddział mjr. „Szarego” do ucieczki w kierunku Lasów Strzeleckich. Tam na przewidywanej trasie ucieczki były przygotowane trzy zasadzki. Pierwsza w lesie koło wsi Wola Putnowiecka, druga w lesie koło wsi Kurmanów, a trzecia na skraju Ordynacji Zamojskiej pomiędzy Raciborowicami a Kolonią Raciborowiecką. Jeden z żołnierzy NSZ tak później opowiadał Kazimierzowi Stopie, autorowi książki o Hucie: – „Żadnej walki nie było. Ja stałem na ubezpieczeniu z erkaemem w centrum wioski, na pagórku, koło remizy. Zaskoczenie było całkowite. W sytuacji jaka się wytworzyła pozostało mi tylko uciekać. Wycofałem się parowem w kierunku Kolonii Uhańskiej.
Według dr Mariusza Bechty z IPN, przebieg wydarzeń był inny. Żołnierze NSZ spodziewali się ataku i przygotowywali się do obrony. W sumie bronili się i przez jakiś czas wytrzymywali natarcie. „Kiepura”, pilnujący dostępu od strony Wojsławic dość długo samotnie ostrzeliwał się z erkaemu. W końcu, przygwożdżony przez NKWD wycofał się do lasu. NKWD miało dobrze wyszkolonych żołnierzy zaprawionych w bojach. Precyzyjnie i szybko gasili punkty oporu. „Szary” zginął w pierwszej fazie ataku. Jego dowódcy oddziałów nie mieli wprawy w dowodzeniu tak licznym ugrupowaniem, co skrupulatnie wykorzystał przeciwnik.
Z dowódców mjr. „Szarego” nie przeżył żaden z wyjątkiem por. „Romana”. Później okazało się, że był „wtyką” UB w oddziale. Występował w „ Procesie 23” jako świadek oskarżenia. Zeznawał tak jak sobie życzył prokurator. Z pogromu pod Hutą wyszedł cało sierż. „Zemsta”, któremu udało się wraz ze swoim oddziałem przebić przez kordon NKWD. Nieliczni którzy przeżyli, wspominali, że sowieci mieli artylerię i samolot szturmowy. Według zachowanych dokumentów zginęło 166 żołnierzy NSZ, 30 było rannych, a 11 dostało się do niewoli. Większość rannych NKWD mordowało na miejscu. Zginęła też łączniczka ppor. „Jacka”, którą sowieci złapali przy opatrywaniu rannego. Zatłukli ją kolbami karabinów. W grupie operacyjnej NKWD i UB był 1 zabity, 4 zmarło na skutek odniesionych ran, 2 rannych enkawudystów, 2 ubeków, 2 żołnierzy LWP. Według historyków była to najkrwawsza pacyfikacja antykomunistycznego powstania. „Szary” i jego żołnierze za błędy zapłacili życiem. Straszną cenę zapłacili również niewinni mieszkańcy Huty. Pozostaje pytanie, czy wieś Huta została spacyfikowana tylko dlatego, że stacjonowali w niej partyzanci?
Każdego roku, 10 czerwca w rocznicę tych tragicznych wydarzeń przy pomniku w Hucie spotykają się mieszkańcy wsi, władze gminy Wojsławice, kombatanci i młodzież, aby oddać hołd pomordowanym i poległym. Juliusz Stachira