Audyt rozwalił klub?

Zlecenie audytu finansów klubu było pierwszą uchwałą, jaką podjął nowy zarząd MLKS Włodawianka. Wiele wskazuje na to, że dokument podpisany przez prezesa Arkadiusza Gaja stał się przyczyną całego zamętu, do tej pory panującego wokół klubu. – Są osoby, którym zależy, by klubowe finanse nie zostały prześwietlone – mówią niektórzy działacze.

Kilka dni temu Daniel Ryl zamieścił w internecie list otwarty, w którym apeluje, by polityka nie mieszała się ze sportem. Chodzi oczywiście o zamieszanie wokół MLKS Włodawianka Włodawa. „Rok wyborczy jest o tyle niedobrym rokiem ze względu na osoby które nigdy nic nie robiły dla klubu MLKS Włodawianka a teraz się uaktywniły i zrobią wszystko by zakwestionować każdy wybór władz dopóki ich się nie wybierze !!! I doprowadzenia klubu z prawie 100 letnia tradycja do ruiny jak i zmuszenia piłkarzy do szukania nowych klubów. To jest bardzo żałosne gdzie byliście jak Wlodawianka was potrzebowała gdzie” (pisownia orygimalna). Wpis wywołał prawdziwą burze, w której prym (a jakże) wiedli czołowi włodawscy politycy. Merytorycznych argumentów było jak na lekarstwo, za to nie brakowało licytacji, kto z jakiej jest partii lub kto z partii się wypisał. „Drogi Panie rozumiem że nienawiść do PiSu prowadzi że wszędzie widzi Pan pisowskie spiski. Otóż informuję pana że to nie PiS a SLD wprowadza ogromne zamieszanie w sprawie Włodawianki. Ubolewam nad tym. Nikt z członków PiS nie brał udziału ani nie ubiegał się o kandydowanie do Zarządu” zaczął Wiesław Holaczuk, szef włodawskiego PiS. Wypowiedzią tą były starosta wywołał do tablicy burmistrza, Wiesława Muszyńskiego. „Nikt z SLD nie startował i nie jest w zarządzie Włodawianki. Właśnie znowu pokazałeś kto miesza politykę w sprawy klubu. Aby tylko oczernić innych” – ripostował burmistrz.
Burza wokół Włodawianki, a właściwie jej nowego zarządu trwa od 10 grudnia 2017 r. Jest to o tyle dziwne, że zarząd zawiązał się w październiku, czyli dwa miesiące wcześniej i przez ten czas działał swobodnie – prowadził rozmowy z rodzicami zawodników, szukał trenera. Dopiero podjęta 10 grudnia pierwsza uchwała nowego zarządu o powołanie komisji rewizyjnej, która miała przeprowadzić audyt finansów klubu, wywołała lawinę. – Ktoś ewidentnie przestraszył się, że światło dzienne mogą ujrzeć nieprawidłowości i zaczęły się działania zmierzające do storpedowania nowego zarządu, trzeba przyznać bardzo skuteczne – mówi działacz proszący o anonimowość. Doszło nawet do tego, że zrezygnować chciała księgowa prowadząca finanse klubu. Komu zależało na tym, by nie dopuścić do klubu komisji rewizyjnej? Odpowiedź wydaje się prosta – dotychczasowym działaczom, bo tylko oni mogli obawiać się wyjawienia ewentualnych nieprawidłowości.
Przez cały ten zamęt sytuacja klubu, który za chwilę będzie świętował 95-lecie istnienia, odświętna wcale nie jest. Przeciwnie – nie wiadomo, czy Włodawianka w ogóle przetrwa. Starosta Andrzej Romańczuk prowadzi konsultacje na temat wprowadzenia do klubu sądowego kuratora.- Prawie stuletnia historia i tradycja klubu jest na naszych oczach zaprzepaszczana. Kłótnie i niekończące się spory powodują, że mieszkańcy i kibice mają coraz bardziej dość. A wystarczyło tylko zastosować się do przepisów prawa i działać zgodnie z nimi – mówi starosta. Decyzji jeszcze nie ma, ale jest możliwe, że proces przydzielenia kuratora może potrwać nawet 4 miesiące, bo tyle średnio trwają takie postępowania przed sądem gospodarczym. W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem wydaje się być zgoda. Otóż część członków MLKS „Włodawianka” zbiera podpisy pod pismem dotyczącym zwołania kolejnego Walnego Zebrania Członków. Ma ono się obyć pod koniec lutego. Zaproszenia mają otrzymać listownie wszyscy członkowie klubu na 14 dni przed zebraniem. Jeśli zbierze się wystarczająca liczba chętnych, to walne może wybrać nowe władze i zakończyć wielomiesięczny spór. (bm)

News will be here