Bandyta poszedł za kraty

Tydzień wcześniej pełen werwy i przemocy groził zabójstwem kobietom i pobił mężczyznę. W piątek doprowadzony z wnioskiem o areszt przed sądem pozował na biednego i schorowanego, któremu stan zdrowia nie pozwala na przebywanie w zamknięciu. Sędzia nie dał się zwieść. Bandyta trafił wreszcie za kratki, a ludzie na wsi odetchnęli.

– Jutro rano cię wyniosą kur** w niebieskim worku – groził sprzedawczyni ze sklepu w Rakołupach w gminie Leśniowice, w czwartek (16 maja), Krzyszfot P.

O dramacie i lęku mieszkańców wsi pisaliśmy w ubiegłym wydaniu. Bandyta z sąsiedniego Horodyska (37 lat) terroryzował całe Rakołupy niemal od roku (zaczął dawać im się we znaki mniej więcej miesiąc po wyjściu z więzienia). Prawie każdego dnia przychodził do wsi i wyłudzał od zastraszonych mieszkańców pieniądze na alkohol. Bandzior nie ma zahamowań – pijany lub „w potrzebie alkoholu” potrafił dobijać się na plebanię lub wejść nocą do domu starszej kobiety i żądać gotówki na używki.

Feralnego czwartku doszło do tego, że pracownice sklepu, do którego non stop przychodzi po używki, zabarykadowały się w budynku w obawie przed pobudzonym i agresywnym 37-latkiem. Bandyta rozbił butelką szybę w zaparkowanym nieopodal sklepu aucie, chodził wokół budynku, walił pięścią w drzwi i odgrażał się, że podpali kartony przed sklepem i spali budynek, a kobiety zamorduje. Straszył przechodniów, a na koniec pobił mężczyznę, który próbował go odciągnąć.

Poszkodowani złożyli w komisariacie w Żmudzi zawiadomienie o groźbach, a wójt gminy Leśniowice, Joanna Jabłońska, wystosowała pismo do policji z prośbą o pomoc i częstsze patrole.

Na początku ubiegłego tygodnia Krzysztof P. został zatrzymany, a w czwartek (23 maja) doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie.

– Z ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna kilkukrotnie groził pozbawieniem życia i spaleniem mienia innym osobom. Uderzył też jedną z tych osób. Do zdarzeń doszło w grudniu ubiegłego roku oraz w maju. Mężczyzna notowany był już wcześniej za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, mieniu oraz wolności. Odbywał też kary pozbawienia wolności – mówi podkom. Ewa Czyż, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

Usłyszał zarzuty kierowania gróźb pod adresem 5 osób (odpowie za przestępstwo o charakterze chuligańskim w warunkach recydywy), a także za czyn z art. 157 kodeksu karnego (pobicie) o charakterze chuligańskim. Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o trzymiesięczny areszt dla bandziora. Następnego dnia rano miało się odbyć posiedzenie sądu w tej sprawie, ale Krzysztof P. nagle źle się poczuł.

Z uwagi na stan zdrowia podejrzanego posiedzenie przesunięto w czasie o kilka godzin. Przed południem doprowadzony do sądu 37-latek pozował na schorowanego, obolałego i biednego człowieka – prosił o niezamykanie go w celi i zamianę środka na dozór policji (oznaczałoby to, że w dalszym ciągu robiłby, co chciał, a raz na kilka dni stawiał się w najbliższej jednostce policji i udawał niewiniątko). Sąd nie dał jednak wiary jego słowom i umieścił bandziora w areszcie. Mieszkańcy odetchnęli z ulgą. (pc)

News will be here