Bloki uwięzione w okopach

ieszkańcy osiedla Daszyńskiego są umęczeni ciągnącym się od tygodni remontem sieci ciepłowniczej. Wszędzie hałdy ziemi. Chodniki okrojone przez ogrodzenia. Ścieżki przegrodzone taśmami. Wkoło rury, płyty betonowe, w ciągach pieszych koparki, pojazdy techniczne. LPEC przeprasza za podwykonawców. Ci są w świetnych nastrojach: – „Niech radny Osiński interweniuje gdzie chce, najwyżej op… dostanie. Mamy czas do końca września” – mówią buńczucznie.

– Od połowy maja rozkopane i końca nie widać. Jeszcze takiej organizacji pracy nie widziałem. Sodoma i Gomora. Ludzie są autentycznie umęczeni. Mamy dużo starszych mieszkańców, którym dotkliwie dają się we znaki uciążliwości tego remontu. Wszędzie muszą chodzić naokoło. Młodzi też są już tym zmęczeni, zwłaszcza rodziny z małymi dziećmi – mówi radny Adam Osiński z klubu radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. – Przez pięć dni na przełomie ubiegłego tygodnia w ogóle nic się nie działo. Podobno ekipy wykonywały prace gdzieś na Tatarach. Obawiam się, że mogą nie zdążyć przed początkiem sezonu grzewczego – czasami zaczyna się on we wrześniu. Zamierzam poruszyć sprawę organizacji tego remontu na najbliższej sesji Rady Miasta Lublin. Tak nie może być – dodaje.
Największe utrudnienia odczuwają mieszkańcy dwóch najdłuższych na osiedlu ciągów blokowych – przy ul. Daszyńskiego 3 i 11. Nie daj boże, gdyby była potrzebna interwencja służb ratunkowych, pogotowia lub straży pożarnej. Zwłaszcza pod pierwszym adresem, przy prześwicie blok jest praktycznie odcięty od świata. Ludzie chodzą wąskim przesmykiem zostawionym pod ścianami. Ale i pod „11” sytuacja nie wygląda wesoło. Dopiero w ubiegłym tygodniu powstało przejście do kiosku po drugiej stronie wykopu. Do tej pory trzeba było chodzić okrężną drogą, nakładając z pół kilometra.
– U nas pan z warzywniaka kartofle w workach na plecach nosił, bo nie miał jak dojechać – mówi pani Emilia, mieszkanka ul. Daszyńskiego 11. – Mamy już tego serdecznie dość. Nie ma jak przejść, wszędzie daleko. Po deszczu woda z wykopów zalewa piwnice. Wczoraj smród niemiłosierny, bo podczas spawania zaczęły się palić jakieś plastiki. A roboty idą bardzo ślamazarnie.
Robotnicy pojawili się na osiedlu w ubiegły czwartek wieczorem. Prowadzili prace w wykopach. – Mamy czas do końca września. My czekamy na spawaczy, na mufiarzy, a radny niech sobie dzwoni gdzie chce, najwyżej op… dostanie – stwierdzili i dali numer telefonu do kierownika. Ten jednak nie chciał rozmawiać, odesłał nas do LPEC.
– Ze swojej strony serdecznie przepraszamy za zaistniałe niedogodności, jednocześnie licząc na zrozumienie mieszkańców. Powstająca tu obecnie infrastruktura ciepłownicza znacznie poprawi bezpieczeństwo oraz niezawodność dostaw czystego ciepła i posłuży mieszkańcom przez kilkadziesiąt kolejnych lat – mówi Teresa Stępniak-Romanek, kierownik Działu Strategii i Marketingu, rzecznik prasowy LPEC S.A. – Naszym priorytetem przy planowaniu tej inwestycji było przede wszystkim zapewnienie stałej dostawy ciepłej wody dla mieszkańców osiedla. Mając powyższe na uwadze, wykonawca zobowiązany był wykonać kilkanaście tzw. „bajpasów” cieplej wody, czyli zastępczych rurociągów, którymi dostarczana jest woda w trakcie demontażu starych rurociągów i montażu nowej sieci preizolowanej dla potrzeby nowobudowanych węzłów. W tym celu należało wykonać kilkadziesiąt wykopów ziemnych, które do czasu zakończenia inwestycji mogą sprawić wrażenie „opuszczonych”, ale które są pod stałym nadzorem i są niezbędne w celu nieprzerwanej dostawy cieplej wody. Całkowita likwidacja starych lub tymczasowych rurociągów, a następnie całkowite uporządkowanie terenu będzie możliwe po uruchomieniu nowych węzłów cieplnych i ukończeniu budowy sieci wysokich parametrów, dostarczającej do budynków ciepło i ciepłą wodę. Obecnie ukończony jest montaż wszystkich nowych węzłów cieplnych w budynkach i ponad 75 % nowych sieci ciepłowniczych – dodaje.
Po interwencji radnego Adama Osińskiego i Nowego Tygodnia coś jednak drgnęło, w ubiegły piątek robotnicy pojawili się w wykopach już o 7 rano.
Przedstawicielka LPEC wyjaśnia, że inwestycja w rejonie ulicy Daszyńskiego dotyczy przebudowy podstacji grupowej na indywidualne węzły cieplne oraz wymiany starych prawie 40-letnich sieci niskoparametrowych na nowoczesne sieci preizolowane. Projekt zakłada likwidację podstacji grupowej przy ul. Daszyńskiego 5, budowę 30 węzłów indywidualnych w 17 budynkach dotychczas zaopatrywanych w ciepło z węzła grupowego oraz budowę ponad 2 km sieci ciepłowniczych. Obecnie prace prowadzone są w rejonie budynków przy ul. Daszyńskiego 3 i 3a, a w ostatnim już etapie prace będą prowadzone przed budynkami przy ul. Daszyńskiego 13 i 15. Bezpośrednim wykonawcą zadania jest firma Termores Sp. z o.o. Sp.K., która odpowiada m.in. za realizację prac ziemnych związanych z zakresem inwestycji tj. budową sieci i węzłów cieplnych. Firma ma czas na odbiór prac do 30 września br.(l)

Inwestycja jest realizowana w ramach projektu „Przebudowa węzłów grupowych na terenie miasta Lublin”, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności w ramach POIiŚ na lata 2014 – 2020. Projekt zakłada wymianę 10 istniejących węzłów grupowych na 183 indywidualne węzły cieplne w dzielnicach: Czechów, Czuby, Kalinowszczyzna i Wrotków. Ponadto wybudowane zostanie 11,4 km sieci ciepłowniczej preizolowanej, wyposażonej w system alarmowy sygnalizacji stanów awaryjnych. Nowo wybudowana sieć zastąpi stare sieci niskoparametrowe o łącznej długości 13,4 km.
Celem projektu jest zmniejszenie strat ciepła powstających w procesie przesyłania i dystrybucji ciepła i tym samym zmniejszenie zużycia energii końcowej oraz emisji gazów cieplarnianych. Ponadto węzły indywidualne pozwolą mieszkańcom na bardziej racjonalne gospodarowanie ciepłem tzn. mieszkańcy danego budynku będą mogli samodzielnie podjąć decyzję np. o terminach włączania ogrzewania, wpływać na parametry zaprogramowania poziomu ogrzewania czy skuteczniej planować i przeprowadzić działania termomodernizacyjne.

News will be here