Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…

Radni na sesjach powinni siedzieć w swoim gronie, a burmistrz i jego urzędnicy w swoim – taki wniosek wysunął krasnostawski radny Grzegorz Brodzik, który w sali, gdzie obraduje rada miasta, siedzi daleko od stołu prezydialnego i żeby zobaczyć, kto zabiera głos, musi się wychylić. – Ktoś musi siedzieć na końcu, a ktoś na początku – ironizował przewodniczący rady Janusz Rzepka.

Radny Grzegorz Brodzik na ostatniej sesji rady miasta Krasnystaw zgłosił niecodzienny problem. Według niego radni są źle usadzani. Dziwne, że radny podzielił się tą uwagą po trzech latach kadencji.

– Chciałbym, żeby było tak, jak w 95 proc. miast w Polsce – mówił Brodzik. – Sesje rady miasta odbywają się w taki sposób, że radni siedzą naprzeciwko siebie, a zaproszeni goście obok.

W Krasnymstawie akurat tak nie jest. Miejsce najbliżej stołu prezydialnego zajmują burmistrz Robert Kościuk, wiceburmistrz Krzysztof Sugalski i skarbnik Patrycja Zdybel, a radny Brodzik i inni siedzą kilka krzeseł dalej. Niemalże na końcu stołu.

– Powinniśmy siedzieć w gronie radnych, a goście w swoim. Z radnym Adamem Swatkiem musimy się wychylać, by zobaczyć, kto zabiera głos. Siedzimy na końcu, jakby nas ktoś przegonił – stwierdził Brodzik.

– Ktoś musi siedzieć na początku, a ktoś na końcu – ironizował przewodniczący Janusz Rzepka, ale po chwili zreflektował się, że ten komentarz był nie na miejscu i zapewnił radnego Brodzika, iż rozważy poruszoną kwestię. W końcu zajmowane miejsce ma duże znaczenie, bo przecież punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… (ps)

News will be here