Burmistrz żadnej pracy się nie boi

Jerzy Lewczuk, burmistrz Izbicy, pochwalił się zdjęciem, na którym odśnieża teren wokół urzędu miasta i gminy. I jak to w internecie, zrazu pojawiły się skrajne komentarze. Od pochwał, po krytykę, że zrobił to „na pokaz”.

W czwartek, 19 stycznia, nad Izbicą przeszła śnieżna burza. W kilkanaście minut biały puch pokrył chodniki, ulice, a także plac przy urzędzie miasta i gminy. Burmistrz Jerzy Lewczuk nie czekając na gminne służby sam wsiadł za kierownicę potężnego ciągnika z doczepionym pługiem i zabrał się za odśnieżanie. Kilka sprawnych manewrów po placu i po śniegu nie było śladu. Swoim czynem społecznym burmistrz pochwalił się w mediach społecznościowych, za co zebrał równie wiele pochwał, co krytyki.

– Burmistrz lubi coś zrobić na pokaz, pochwalić się, jaki to jest aktywny. Jak już zabrał się za odśnieżanie, mógł to zrobić po cichu – stwierdził jeden z naszych izbickich Czytelników. Inny dodał, że burmistrz jest od spraw poważnych, a nie od kierowania pługiem. – Niech burmistrz zajmie się zmniejszeniem długu naszego miasta i gminy, a odśnieżanie zostawi ludziom, którym się za to płaci z naszych podatków – rzekł nasz rozmówca.

Burmistrz w zamieszczeniu w internecie filmiku z odśnieżania nie widzi nic nieodpowiedniego. – Ci, którzy mnie bliżej znają, doskonałe wiedzą, że nic nie robię pod tzw. publiczkę i żadnej pracy się nie boję – odpowiada na słowa krytyki Jerzy Lewczuk. – Mam uprawnienia między innymi na ciągnik, sam uprawiam ponad 2 hektary ziemi, a od tego roku będą gospodarował na siedmiu hektarach. Umiem kosić kosą, powozić koniem, wydoić krowę, a jeśli trzeba, ręcznie wyrzucam obornik, bo uważam, że żadna uczciwa praca nie hańbi. Co prawda z wykształcenia jestem prawnikiem, ale w szkole średniej uczyłem się techniki budowy maszyn i nie jest mi obca obsługa frezarki i cała budowlanka, łącznie z wykańczaniem wnętrz.

Jak się okazuje, po ostatnich opadach śniegu burmistrz odśnieżył nie tylko plac przed urzędem, ale za kierownicą ciągnika z pługiem można go było zobaczyć przez dwa popołudnia w Izbicy, Tarnogórze, Tarzymiechach czy Wirkowicach.

– Oczywiście nie zaniedbywałem przez to swoich zwykłych obowiązków – zapewnia Lewczuk. – Jeśli znowu spadnie śnieg, znowu siądę na ciągnik, bo oderwanie się od biurka i praca fizyczna mnie relaksuje – podkreśla. (kg)

News will be here